VII

399 38 1
                                    

Peter

Wstrzymałem oddech. Sam. Się. Poruszyła!

Przekręciła głowę, ale to już coś!

- Sam? - zapytałem cicho. Powieki dziewczyny zafalowały i opadły. Ścisnąłem ją delikatnie za rękę.

Powtórzyłem pytanie i zmarszczyłem brwi. Musnąłem delikatnie jej policzek.

Do oczu napłynęły mi niechciane łzy.

- Sam, tak bardzo nam ciebie brakuje... Tak bardzo mi ciebie brakuje... - westchnąłem cicho.

Starłem wierzchem dłoni wilgoć z oczu i wstałem. Za drzwiami czekał Adam, powstrzymując cztery pielęgniarki przed wejściem do środka. Byłem mu za to niesamowicie wdzięczny.

- Uciekł! Musimy...

- Powinien być pod naszą...

- Opieka jest ważna!

- Jest poszkodowany...

- Spokojnie, zaraz wyjdzie! - chłopak podniósł głos. - Ma prawo do chwili prywatności...

Pielęgniarki zauważyły mnie, obrzuciły gniewną burą i zaprowadziły do sali, na której powinienem leżeć.

Ku mojemu zaskoczeniu, ujrzałem...

Na sąsiednim łóżku, gdzie zwykle leżał Alex (i przesiadywała Ashley) siedzieli właśnie oni, całując się zapamiętale.

Spojrzyłem na nich oczami rozszeronymi szeroko ze zdumienia. Jak on mógł tak...

Chciał już o niej zapomnieć, nie sądził, że się wybudzi? Chciał odreagować? A może nie miał na tyle cierpliwości, by na nią poczekać?

Po jakimś czasie wreszcie odkleili się od siebie, a ja zapytałem cicho:

- Żadnej wierności, co, Alex? - wiedziałem, że w ten sposób go nakręcam, ale niemożliwie mnie wkurzył. Zrani Sam! Jak on mógł odrzucać albo nie pamiętać o niej, tak wspa...

- Nie będę wierny, bo nie mam wobec kogo! - warknął do mnie, przytulając obrzydliwie uśmiechniętą Ashley. - Jest fałszywą...

- Lepiej nie kończ - ostrzegłem go. Spojrzał na mnie wrogo, ale usłuchał.

- Nie jest fałszywa! Czemu w ogóle tak pomyślałeś?! - zarzuciłem mu. Z jego twarzy nie zeszła pogardliwa, wywyższona mina.

- Bo jest fałszywa - zaakcentował. - Z tobą, Connorem, nie wiadomo nawet, z kim jeszcze! Oszukała mnie, mówiąc o projekcie zamiast i randce, kłamała pewnie wielokrotnie, nie tylko wtedy i...

- O czym ty mówisz? - zapytałem, teraz już szczerze zadziwiony. W odpowiedzi Ashley wyciągnęła rękę ze zdjęciami...

Przez jedną, krótką chwilę, widząc Connora trzymającego w ramionach moją brunetkę, zwątpiłem.

Tylko przez chwilę.

***

Samantha

"A jednak nie. Mój plan nie wypalił... polegał na minimalnym zniżeniu przeszkody, abyśmy dali radę. Cały czas nic. Obniżałam coraz niżej i niżej, a koń nie przeskoczył nawet dziesięciu centymetrów!

To chyba zależy od czegoś innego...

W głowie pojawia się dziwna myśl - to zależy ode mnie.

Co robię źle?

Przecież jeżdżę i wszystko robię dobrze, potrafię to robić. Od ośmiu lat jeżdżę i...

Ale prawda jest taka, że całe życie...

Nie wrócę do tego. Nie zmierzę się z tym.

Nie."

Hunter II. Czas zmianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz