XIV

367 37 4
                                    

Ashley

Minęły cztery dni rajdu. Alex coraz częściej rozmawiał z Amy, a ja zostawałam sama.

Nie wiem, czemu tak szybko jej uwierzył. Później kilkakrotnie z nim rozmawiałam, ale nie chciał słuchać.

Jak zwykle Sam wszystko mi zepsuła!

Czemu? Co ona ma w sobie takiego, że wszyscy ją kochają? Kiedyś jej jeszcze pokażę...

Ach, dlaczego ona tak działa na innych? Doskonale zdaję sobie sprawę ze swoich wad i nie uważam się za lepszą, ale ona...

Nie będę o tym myśleć. Mam dość.

W piątym dniu rajdu zaczęliśmy kierować się z powrotem do stajni, ale Rebecca powiedziała, że zahaczymy jeszcze o jakieś miejsce.

Minął piąty dzień, nadeszła sobota.

Jechałam na Winnerze tuż za Alexem, który chciał porozmawiać z Amy, znów, i znów, i znów.

Za mną Peter był wyraźnie zestresowany i smutny.

Zagadnęłam go złośliwie:

- Co ty taki smutny? Tęsknisz za swoją dziewczyną? Tą, która cię zostawiła? Tą, nad którą wszyscy tak skaczecie?

Zbyt słychać było w moim głosie gorycz... ale Peter się nie zorientował. Zadziwiła mnie jego reakcja, bo rudzielec wybuchnął:

- Tak, dokładnie o to chodzi! Wyobraź sobie, Ashley, że na niej nam zależy, bo jest wspaniała. Stanowczo lepsza od ciebie, pomocna i empatyczna, a nie zadufana w sobie i egoistyczna jak ty! - przewróciłam oczami, ale dalsza część wypowiedzi mnie zszokowała i jednocześnie zadowoliła: - Widzisz, dzisiaj jest ostatni dzień, w którym otrzymują ja przy życiu, ale ciebie najwyraźniej to...

Wtedy zorientował się, że powiedział to za głośno. Amy, Alex i Agatha obrócili się z przerażeniem i zaskoczeniem. Tylko Rebecca wciąż się nie odwróciła, tylko widzialnie przygarbiła. Jej postawa pokazywała ogromne cierpienie i żal.

Amy też to zauważyła.

- Re... Rebecca, wiedziałaś o... O tym? - szepnęła zdruzgotana i blada na twarzy dziewczyna.

- Ja... - zaczęła z ogromnym smutkiem instruktorka. - Widzicie... Dziś chciałam, żebyśmy po drodze odwiedzili szpital, bo... Chciałam, żebyście się pożegnali... i...

- I... I nic nam nie powiedziałaś?

- Peter usłyszał to przypadkiem, a ja... Dowiedziałam się od lekarza. Adam... Adam zabronił mówić o tym komukolwiek, bo... Wciąż miał nadzieję. Wciąż wierzył, że się wybudzi i... - głos jej się załamał.

Ja nie zdołałam powstrzymać uśmiechu satysfakcji. Wreszcie nie będzie tej... Zawsze psuła moje plany. Teraz jej nie będzie, a ja spokojnie będę mogła mieć Alexa.

Sam umrze, a ja się będę wspaniale czuć...

Okej, nie do końca.

Nie jestem tak bezduszna, ale próbuję... próbuję dostosować się do roli, do formy, w którą wszyscy mnie wyłączają.

Bo tak naprawdę... ja też będę za nią tęsknić.

Hunter II. Czas zmianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz