Jakieś dziesięć minut później, gdy wreszcie się ogaenęłam, wyszłam z boksu Huntera, prowadząc go na pastwisko.
Amy wzięła Koffę i razem odprowadziłyśmy konie. Potem spotkałyśmy Petera, z którym odbyłyśmy dłuższą, ale luźną rozmowę.
To dobrze. W jakiś sposób ich towarzystwo odwracało moje myśli od Alexa...
- Na serio? - zapytałam po chwili. - Nie wiedziałam, że będą zawody krajowe za dwa tygodnie!
- Miałabyś wielkie szanse, gdyby nie ta cała sprawa! - Amy spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami. - Straszna szkoda! Może nawet wróciłabyś z pucharem..!
- No to wystartuj, Sam - powiedział Peter, patrząc mi w oczy.
Zastanowiłam się. Bo... czemu nie? Przed chwilą skakałam na oklep, a teraz nie mogę wystartować w siodle? Co to za problem? Przecież nie jadę od razu po puchar, ale dla zabawy i nabycia doświadczenia? Czemu nie?
- Może... Chyba masz rację, wiesz? - spojrzałam na niego z uśmiechem. Zaświeciły mu się oczy.
Potem jednak chłopak sposępniał.
- A co, jeżeli Organizacja znów się pojawi? - patrzył na mnie z troską, ale odpowiedź wydawała się oczywista.
- To trzeba sprawić, by już się nie pojawiła.
***
Nie rozumieli mnie. Trzeba było odkryć kryjówkę Organizacji i ściągnąć na nich policję, służby specjalne i wszystko, co pomoże w zatrzymaniu ich.
Co w tym trudnego?
No dobra, ze znalezieniem siedziby będzie trochę problemu, ale z drugim krokiem już nie...
Tak, wiem. Przecież najtrudniejsza będzie pierwsza część, a bez niej nie damy rady.
Ale czy nie można być choć trochę optymistycznym? Byliśmy drużyną. Stawialiśmy czoła trudniejszym wyzwaniom.Na ratunek i na szczęście przyszła mi Agatha.
- Hej, co wy tacy zadziwieni? - zapytała ze śmiechem na widok naszych min, a potem zwróciła się w moją stronę: - Hej, Sam! Jak tam pierwsza jazda na Hunterze? Słyszałam, że uciekłaś w las!
Kto jak kto, ale gdyby powiedział to ktoś inny, uderzyłabym go i się wściekła. Ale... to była Agatha!
- Tak - parsknęłam. - Choć nie do końca tak to wyglądało..!
- Zastanawiamy się co zrobić, żeby Sam mogła wystartować w zawodach bez zagrożenia życia - dodała Amy.
- Hej, bez przesady! - mruknęłam, ale nikt mnie nie słuchał.
- Sam stwierdziła, że powinniśmy znaleźć kryjówkę Connora i jemu podobnych, ale... - kontynuował Peter, nie zważając na mnie, choć obdarzając ciepłym spojrzeniem. - Z tym może być problem. Nie mamy pojęcia od czego zacząć.
- Okej, czym się kierować w poszukiwaniu siedziby Organizacji? - zaczęłam po chwili.
Musiałam wziąć sprawy w swoje ręce, albo dalej będziemy tkwić w tym samym martwym punkcie.
- Wydaje mi się, że kryjówka będzie gdzieś niedaleko nas, tak, by członkowie mogli spokojnie psuć innym życie - usłyszałam parsknięcia. - Poza tym, jak każda tajna siedziba, musi być jakoś oznaczona, prawda? Nie wiem, sym...
Przerwano mi.
- Zaraz, zaraz... Oznaczona, mówisz? Tak..? - Agatha gwałtownie pokiwała głową i skupiła się. - Pamiętacie rajd?
Wszyscy pokiwali głowami. Wszyscy poza mną.
- Co? O co chodzi?
- Nieważne.
- Ważne! Rajd beze mnie? - uniosłam brwi i górną wargę, obrażając się jak małe dziecko. Jednocześnie śmiałam się w duchu i myślałam, że to zauważą.
Nic z tego.
- Sam, nie komplikuj! - Amy spojrzała na mnie surowo.
Przewróciłam oczami i, tak jak wszyscy, zaczęłam przyglądać się Agathcie.
- Jak jechaliśmy między strumykami, tam... Tam... Zaraz. Jaki symbol ma ta Organizacja? - Agatha spojrzała na mnie, oczekując odpowiedzi.
- Eee... No... Taka podkowa, a na niej jakby "x"? - bardziej zapytałam niż powiedziałam.
- A więc się zgadza! - triumfalnie wykrzyknęła Agatha. - Chodzi o to, że jak jechaliśmy między tymi strumykami, mignął mi taki kamień z tym znakiem!
- Na pewno? - Peter uniósł brwi, zaskoczony. - Nie wydawało ci się?
- Wydawało czy nie, trzeba to sprawdzić! - uśmiechnęłam się szeroko. - Jedźmy!
CZYTASZ
Hunter II. Czas zmian
AdventureDruga część książki pt. "Hunter". Pod koniec lata odbędą się zawody krajowe. Bohaterka razem z koniem miałaby wielkie szanse gdyby nie to, że... Sam tkwi w śpiączce, Ashley w tym czasie sieje niezgodę między nią a Alexem, wałach dziewczyny zaczyna...