III

467 42 4
                                    

Amy

Podeszłam do nadjeżdżajacego Petera.

Martwiłam się o niego. Ostatnio zwierzył mi się z bólu, którego nie może się pozbyć i przyczyny żalu.

Podejrzewałam to od jakiegoś czasu, ale...

Chłopak ostatnio ma cały czas podkrążone oczy i zmęczone spojrzenie. Snuje się smutny, bez sił. Nawet z Magikiem na treningach idzie mu coraz gorzej.

Alex ma podobnie, ale nie znał Sam tak długo i tak mocno jak Peter. Jego smutek nie jest na takim samym poziomie...

Mimo że minął miesiąc, odkąd moja przyjaciółka miała wypadek, wciąż stajnia nie może otrząsnąć się z szoku. Tęsknią za nią wszyscy, bez wyjątku,..

Myślę, że nawet Ashley jej brakuje. Jej uśmiechu, radosnego podejścia i pomocy.

Hunter przeżywa to szczególnie - przez ten miesiąc codziennie wystaje przy płocie, czekając na dziewczynę. Rży rozpaczliwie za każdym razem, gdy pojawia się ktoś inny niż ona.

- Hej - uśmiechnęłam się do Petera. Odpowiedział tym samym, po czym lekko zeskoczył z konia. Nigdy nie mogłam się nadziwić, jak on i Sam robią to z taką gracją. Ja po każdej jeździe miałam obolały tyłek i zsiadałam sztywno, ledwo utrzymując się na nogach.

Chłopak poklepał Magika po łopatce i zaprowadził do boksu.

Podkowy zadźwięczały o bruk, gdy nagle rzucił się na Petera jakiś kształt. Uderzył rudzielca w szczękę, a później rozpoczął serię bezlitosnych ciosów. Skoczyłam, by go zatrzymać.

Odepchnęłam postać, prawie ją przez to przewracając, sama zadziwiona nagłym przypływem siły.

Zatrzymałam się w pół kroku, widząc twarz napastnika.

Alex?

Spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem i odepchnął. Uderzyłam boleśnie plecami o ścianę, a nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Upadłam na ziemię, mocno uderzając się w głowę. Nie mogłam się ruszyć...

Spojrzałam na Petera. Gdy ja zajęłam napastnika, on zdążył się podnieść. Teraz ledwo trzymał się na nogach, niespodziewana i szaleńcza szarża Alexa pozbawiła go tchu i sił.

Starał się bronić, lecz ciosy Alexa, większego i silniejszego, trafiały w cel. Gdy szatyn zaczął kopać leżącego, rzuciłam w niego jakimś twardym przedmiotem leżącym obok, który wyczułam opuszkami palców.

Okazało się, że to podkowa - rzut był bardzo słaby, przez co tylko doleciała na wysokość nóg. Wypełniła jednak swoją rolę - odwróciła uwagę chłopaka.

Po chwili jednak otrząsnął się i kontynuował zadawanie ciosów.

Ułyszałam pospieszne kroki, gdy nadbiegała Rebecca. Próbowałam wstać, lecz nie miałam siły.

Zamroczenie powoli ogarniało mój umysł. Stęknęłam, gdy doleciał do mnie przerażony głos Rebecki. Później nie pamiętałam już nic...

Zemdlałam.

***

Obudziły mnie głosy dwóch lekarzy. Mówili coś o tym, że nic mi nie jest i jutro mogę już wyjść. Zmarszczyłam brwi, ledwo ich słuchając, i próbowałam przypomnieć sobie, co się stało.

A, tak. Alex i jego nadpobudliwość...

Podparłam się rękoma aby usiąść, gdy czyjeś silne ręce w białych rękawach przytrzymały mnie i położyły z powrotem na łożko, mówiąc:

- Odpoczywaj, na razie i tak nie możemy cię stąd wypuścić.

Uspokojona jego słowami i wciąż zamroczona po długiej nieprzytomności, usnęłam.

***

Samantha

"Stałam na wielkiej, zielonej, kwiecistej łące.

Obok nerwowo przestępował z nogi na nogę czarny, z płonącą grzywą, potężnie zbudowany ogier. Na grzbiecie miał siodło, a na pysku ogłowie.

Zmarszczyłam brwi.

Naprzeciw nas stała duża, budząca postrach przeszkoda.

Coś mi mówiło, że powinnam ją przeskoczyć.

Rozejrzałam się wokół. Wszędzie tylko bezmiar pustki, pole i czyste niebo.

Wsiadłam na konia, po czym pogoniłam go piętami.

Nie wiem co tu robiłam ani dlaczego, nie wiem także, czemu oddzielono mnie od rodziny i Huntera, przez co stoję tutaj, z tym koniem.

Nie wiedziałam tego. Jedyne, co było pewne, to przymus przeskoczenia przeszkody, tak jakby to ona stała na drodze do mojego życia.

Ogier przeszedł w galop, a po chwili skoczył, lecz...

Coś się stało, bo przeszkoda rozwaliła się z metalicznym brzękiem, a mój umysł ogarnęła ciemność...

A potem znów stałam na tej łące, koło tego konia, naprzeciw tej przeszkody"

Hunter II. Czas zmianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz