Rozdział 36

201 17 40
                                    

1871 słów

na nic więcej nie mogę się zmusić. Ten rozdział jest jednym z tych zapchaj-dziurę rozdziałów. Nic tu się nie dzieje. Mam tylko nadzieję, że będzie się podobać chociaż dalej mnie boli ta mała aktywność <3

____________________________________________________________________________

Czarnowłosa dziewczyna siedziała na miejscu pasażera słuchając radia i wpatrując się w fioletowe niebo za oknem. Liczyła pojawiające się co chwila na niebie gwiazdy podparta o rękę. W tedy spojrzała się na kierownicę, która sama się ruszała prowadząc pojazd. Uśmiechnęła się słabo i poprawiła na miejscu. Chrząknęła głośno by zwrócić uwagę bota.

— O co chodzi? — zapytał, a nastolatka założyła kosmyk włosów za ucho.

— Czy jak już zawiedziesz mnie do domu, czy... Czy mógłbyś zostać? — zasłoniła usta dłonią pod koniec speszona. Głupio jej było prosić o taką rzecz. Czerwony Aston Martin prychnął.

— Oczywiście, jeśli mojej tymczasowej podopiecznej to pomoże to nie widzę sensu się nie zgodzić — mruknął — Ale nie będę siedział w garażu.

— A gdzie? — nie zrozumiała na początku po czym zapaliła jej się czerwona lampka — Oh, no nie wiem. Starscream zazwyczaj przebywał w środku pod postacią holoformy.

— O ile dobrze pamiętam, twoja matka wie o naszym istnieniu i nie jest to dla niej żaden problem.

— No nie — mruknęła przyznając mu rację — A nie mówiłeś, że zmniejszona wersja wymaga dużo energii?

— Nie, dużej energii wymaga holoforma i utrzymanie jej względnie długo. Nie mam pojęcia jak Screamer to robił, ale w takim razie mocna sztuka z niego.

Czarnowłosa o nic więcej nie pytała, wróciła do obserwowania nieba za szybą pojazdu. W pewnej chwili głośno westchnęła i zjechała plecami po oparciu i przeczesała palcami włosy. Czuła się wręcz wyczerpana, wciąż miała przed oczami kopie ukochanego cona. Obawiała się, że skoro Megatron wciąż się trzyma i ma się dobrze to misja, którą poprowadził seeker nie wypadła im najlepiej. Najważniejsze jednak, że oryginalnemu Starscream'owi nic nie jest. W pewniej chwili widok za oknem gruntownie się zmienił i z fioletowego czystego nieba i wysokich pomarańczowych skał, pojawiły się lampy uliczne i budynki pogrążone w głównej mierze we śnie. Alex oparła się obiema rękoma na drzwiach samochodu i obserwowała otoczenie. Po dłuższej chwili trwającej kilka minut auto zaparkowało przed domem dziewczyny.

— No już młoda, wychodź — mruknął mech otwierając jej drzwi na zachętę. Brązowooka kiwnęła głową i wyszła powoli z samochodu zamykając za sobą. Spojrzała na dom, w którym działo się tyle rzeczy, każda po kolei przeleciała jej przed oczami jak przyśpieszony film.

— Idziesz czy zostajesz? — zapytał co wyrwało ją z transu. Spojrzała zdziwiona na kierownicę.

— Coś mi się po prostu przypomniało — uśmiechnęła się pod nosem i koniec końcu odeszła od auta by udać się na krużganek własnego domu. Weszła po schodkach i szybko i rytmicznie nacisnęła dzwonek do drzwi po czym dodatkowo zapukała w drewnianą powierzchnię. Odeszła na dwa kroki do tyłu i złączyła dłonie na plecach czekając aż ktoś otworzy. Po chwili mogła usłyszeć jak coś szura po korytarzu, a chwilę potem zamek w drzwiach powoli się przekręca.

— Kto to? – Usłyszała cichy głos rodzicielki. Westchnęła głośno i przysunęła się bliżej drzwi.

— Mamo to ja ale — kobieta od razu urwała jej i nie pozwalając dokończyć, otworzyła w końcu drzwi i przytuliła najmocniej jak tylko potrafiła. Czarnowłosa w pewnej chwili zaczęła się zastanawiać czy kobieta chce ją udusić bo tak się stęskniła czy to dlatego, że jest zła na nią. W końcu puściła i mogła poczuć nieco świeżego powietrza w płucach. Uśmiechnęła się do blondynki słabo, ale nim zaczęła ponownie jej przerwano.

Black and Blue // Transformers PrimeWhere stories live. Discover now