Rozdział 39

209 21 20
                                    

3206 słów

ludzie pierwszy raz, od stycznia, od tej przygody hejtem na to ff, w końcu mi się podoba to co napisałam wow 

I w końcu wyjaśni się raz na zawsze sprawa z Miltonem

____________________________________________________________________________

Mężczyzna poluzował niedbale krawat w swojej koszuli czując jak jego ręce się pocą z nerwów, a na jego twarz wkrada się niepoczytalny uśmiech. Długo planował tą zemstę, na czarnowłosej, nie chciała po dobroci sama pogadać, to postanowił po złości. Sprawdził po raz kolejny czy ma dobrze ukryty pistolet za paskiem i przełknął ślinę nerwowo. Musiał się upewnić, że pójdzie z nim i  nie ucieknie, przecież nie jest głupia. Podniósł głowę do góry gdy usłyszał cichy skowyt.

Dziewczyna otworzyła  okno w swoim pokoju by odrobina świeżego powietrza wleciała do środka, dzięki temu Milton mógł dużo wyraźniej słyszeć wszystko co działo się w środku, definitywnie z kimś rozmawiała. Był pewien na sto procent, że dzisiaj wyjdzie z domu, wielka pajęczyca przekazała mu, że czerwone auto przywiozło ją do domu, to z nim musiała jeszcze rozmawiać.

Spróbował podejść nieco bliżej okna by słyszeć treść rozmowy, która tak szczerze mało go obchodziła. Najważniejsze to zmusić ją do pójścia za nim. W tedy wszyscy usłyszeli dzwonek do drzwi, który rozbrzmiał w całym domu. Mężczyzna w średnim wieku uniósł brew zaciekawiony.

— To pewnie Vince. Musisz zrobić wypaduwe do garażu kolego — zaczął bawić się palcami. Kiedy głośne i ciężkie kroki ucichły, nastolatka wyszła z pokoju kierując się do drzwi wyjściowych, więc on zrobił to samo. Wyjrzał delikatnie zza ściany obserwując chłopaka, który konwersował z nastolatką, byli niestety za daleko żeby mógł usłyszeć gdzie się udają. Szybko cofnął głowę nie chcąc żeby ktoś go zobaczył. Po chwili ponownie wyjrzał zza ściany i zobaczył parę nastolatków idących w przeciwnym do niego kierunku. 

Wyprostował się, poprawił koszulę strzepując z niej niewidzialne pyłki kurzu i potencjalne nieprzyjemne ślady natury, które mogły znaleźć się na materiale. Poprawił ręką niedbale włosy i wyszedł zza ściany podążając wolnym krokiem za dzieciakami. Miał dużo szczęścia, że był późny wieczór, a na ulicach chodziły jedynie pojedyncze jednostki ludzkie. Od tyłu obserwował nastolatkę z wsadzonymi dłońmi w kieszenie spodni. nie mógł pojąć dlaczego jest taka szczęśliwa, nie powinna być szczęśliwa. Chciał dopilnować żeby przestała.

Dwójka nastolatków skręciła w jedną z ulic, która na szczęście dla Miltona nie była mieszkalna. mała ścieżynka prowadząca w stronę kanałów, była jego wybawieniem. Nie spodziewał się jednak tego, że rudowłosy, który cały czas jej towarzyszył, kucnie by zawiązać buta. Gdyby nie ten małostkowy czyn, czarnowłosa by się nie odwróciła i nie zauważyła go, stojącego od nich jedynie kilka metrów dalej.

— Możemy iść dalej — Vince wstał i chciał ruszyć dalej w drogę, ale Alex go zatrzymała ruchem ręki i kiwnięciem głowy do przodu wskazała na coś albo kogoś za jego plecami. Rudowłosy ściągnął brwi zdziwiony, niewiele dorosłych znało tą drogę do kanałów, głównie licealiści i gimnazjaliści.

— Nie przeszkadzajcie sobie, lepiej żeby dopiero tam na dole zacząć rozmowę — mężczyzna parsknął śmiechem, a dziewczyna skrzywiła się nieco zniesmaczona.

— Czego chcesz od nas staruszku? — zapytał niechętnie chłopak przyjmując postawę, która by odstraszyła kogoś innego. Milton natomiast się uśmiechnął i wykrzywił ciało w ten sam sposób co chłopak.

Black and Blue // Transformers PrimeWhere stories live. Discover now