Bez dachu nad głową

349 17 1
                                    

Właśnie przechodziłam przez park niosąc ze sobą rażąco fioletową torbę. Doprawdy żałosne ale znalazłam ją na śmietniku. Tak moja obecna sytuacja ma wiele do życzenia. Dlaczego nie siedzę sobie w ciepłym domku z kolacją słuchając narzekań mamy i  słysząc mecze piłkarskie w tle lecące w  telewizorze? Proste i łatwe moja rodzicielka nie żyje, a mój ojciec to jeden z najgorszych ludzi chodzących po ziemi. Uważam więc, że niesamowicie mądrym pomysłem było opuszczenie mojego miejsca zamieszkania. Głośno wzdychając opadłam na parkową ławkę. Cała była pomazana wulgarnymi słowami. Lekko skrzywiłam się. To naprawdę okropne, znaleźć się w takim miejscu. . . Wszystko wygląda tutaj jak idealne miejsce dla bezdomnych i pijaków. Pięknie, poprostu prześlicznie, sarknęłam pełna pogardy dla prawie obcego mi miejsca. Zobaczyłam idącą nastolatkę. Co ona robi tu o takiej godzinie? Szybko podniosłam się z ławki. Nasze spojrzenia spotkały się. Miała ładne duże, brązowe oczy. Była dość niska i wyglądała na nieco przygnębioną. Poczułam się dziwnie słabo w jej obecności. Czułam coś dziwnego w jej osobie.
- Kim jesteś?- zapytałam cicho.
- Dlczego siedzisz tu sama?- także zapytała nie zwracając uwagi na moje pytanie.
- Zapytałam pierwsza- odpowiedziałam z powrotem siadając na drewnianą ławkę.
- Życie zawsze było czymś ulotnym.
Nieznajoma przysiadła sie obok wyciągając nogi do przodu. Moje usta wygięły się w grymasie obrzydzenia całą sytuacją. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiąc poprawiła kosmyk brązowego włosa, który skłonił jej widok.
- Byłaś kiedyś zakochana? - rzuciła pytaniem jakbyśmy nie poznały się zaledwie chwilę temu tylko rozmawiały sobie jak dobre koleżanki.
-  Nie sądzę bym była zdolna do takich uczuć - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Moja odpowiedź na jej pytanie musiała ją w pewnym stopniu urazić, bo przez następne minuty nie odezwała się ani słowem.
- Nanami - powiedziała po chwili.
- Dość pospolite imię - cicho powiedziałam posyłając jej drwiące spojrzenie.
- Tak, choć nie aż tak popularne jak czarne włosy w Japonii.
Zachichotała cicho. Lekko podniosłam brew posyłając jej zaciekawiony wyraz twarzy.
- Widzę, że cię zaciekawiłam.
Nie odpowiedziałam obserwując jej twarz kątem oka.
- Jak bardzo bogata jesteś, co? Czy raczej byłaś. . . - zapytała wpatrując się w torbę dociśniętą do mojego boku - wyrzuciłam ją trzy dni temu- kontynuowała prostując się na ławce.
- Czy to jedyny powód podejścia do mnie? - zdałam pytanie jeszcze bardziej prostując się tym samym górując nad nią o jakieś dziesięć centymetrów.
- Choć - złapała mnie za ramię bez słowa ciągnąc nie wiadomo gdzie.
- Tomoe mnie zabije - mruknęła dziewczyna.
- Kim on jest? Jest tak samo nie normalny jak ty?
- Gorzej. Przyzwyczaisz się.
Chciałam się wyrwać ale jak na tak małą osóbkę miała niesamowicie silny uścisk.
Nie wiem czy jest niesamowicie naiwna. Czy ma coś z  głową. Nie wiem gdzie mnie prowadzi i do stu kaloszy za cholerę jej nie ufam.

Kochać Jak KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz