Była sobota . Słoneczna sobota . Nawet lis podarował sobie tłuczenie się garnkami o porze napewno jeszcze nie przeznaczonej do tego i spał w najlepsze tak jak reszta tego cyrku . Ja postanowiłam wstać trochę wcześniej , a właściwie to nie spałam całą noc . Mój nos mimo że opatrzony bolał nadal . Nic dziwnego wkurzony przedstawiciel gatunku lisowatych po nieudanych zakupach to coś co powinno się omijać szerokim łukiem. Cicho zeszłam do kuchni . No dobra nie zbyt cicho bo zwaliłam jakiś super stary wazon . Pewnie Tomoe dostał go od jakiejś niechcianej ciotki . Chyba napewno bo gust był okropny , nie zdziwiłbym się gdyby się okazało , że to on to wybierał w Ikei czy coś . Kolorowa katastrofa leżała na ziemi w kawałeczkach . O cholera jak się stąd szybko nie zwinę to zaraz życie przeleci mi przed oczami . Byłam już przy wyjściu gdy usłyszałam podejrzanie miły głos Tomoe :
- Akane mogłabyś mi podać grace ?
- Ale one są w szopie - powiedziałam powoli wycofują się do wyjścia .
- To daj mi je - powiedział idąc w moją stronę .
Krok za krokiem i byłam wraz z Tomoe tuż przy wejściu do szopy . Grace majestatycznie stały oparte o drzwi tego drewnianego pomieszczenia.
- No już dawaj mi te grace - powiedział lis wyciągając w moją stronę swoją rękę.
- Ale nie będziesz mnie bił ? - zapytałam dyskretnie sięgając po ten przedmiot .
- Ale dlaczego miałbym ? Po prostu daj mi te grace .
- Nie , uderzysz mnie .
- No mówię , że nic ci nie zrobię .
- Napewno ? - zapytałam biorąc do ręki narzędzie .
- Oczywiście , że nie .
Mimo tego , że to powiedział odsunełam się na bezpieczną odległość .
- To trzymaj - krzyknełam rzucając w jego stronę grace . Oczywiście , że miałam rację gdy tylko właścicielem przedmiotu stał się Tomoe wkurzony zaczął mnie gonić po całej świątyni .
- Wiedziałam . . . kurna . . . że . . . będziesz mnie . . . cholera jasna! - moje zdania brzmiały jakoś tak wraz z przerwami na oddech .
- Jak mogłaś stłuc tą wazę ?! Wiesz ile ona ma lat ?! - wrzasnął niezbyt zmęczony lis . Ta naprawdę nie zmęczony choć ja podałam z nóg i to aż do tego stopnia , że usiłując zbiec z ogromnych schodów świątyni wywaliłam się na pierwszym stopniu i runęłam w dół . Zanim jednak zdążyłam się obić o liczące kilkaset lat stopnie
( których było w cholerę dużo ) Tomoe użył swojej szybkiej mocy niczym mcQueen znalazł się przede mną łapią mnie pod kolanami . Może i uratował mnie przed całkowitym połamaniem się ale teraz czeka mnie coś gorszego .
- Żyjesz ? - spytał się trzymając mnie tuż obok początku tych diabelsko długich i ogromnych schodów .
- Jak ty . . . przecież jeszcze chwilę temu byliśmy . . .
- Głupia .
- Odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie, tak żyję .
- To się ciesz - powiedział nagle puszczając mnie na ziemię.
- Ała ! Ty chcesz mnie zabić ?!
Głupi sierściuch przez niego mam obity tyłek . I przez co ?! Przez jedną okropnie brzydką wazę !
- Kiedyś pewnie bym to zrobił - powiedział strzepując niewidzialny kurz i odwracając się do mnie ogonem .
- Wiedziałam ! Taki wredny i przerażający lis nie może być nikim innym jak jakimś płatnym zabójcą .
Tomoe zignorował moje słowa .
- Idę do Kuramy ! - krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam . Tym razem lis mnie nie ignorował znalazł się przy mnie w ułamku sekundy i przerzucił mnie sobie przez ramię .
- Nawet nie próbuj - powiedział powiedział zanim jeszcze zdążyłam się zacząć wyrywać .
- Jakże bym śmiała - odpowiedziałam najbardziej sarkastycznie jak tylko umiałam .
- Nie odzywaj się tak do mnie - oburzył się lis .
- Przecież to ty jesteś mistrzem bycia chamskim .
- Ja to co innego . Gdybym tylko chciał zgniótł bym Cię jak robaka .
- A proszę bardzo .
Zrezygnowania opadłam na jego plecy . Umięśnione i cholernie seksowne plecy . Jestem pewna , że teraz uśmiecham się jak głupia . Nie , nie , nie . Koniec . On powiedział co o mnie myśli . Ja powiedziałam co o nim myślę . On cię może spalić do ostatniej kosteczki , a ty najwyżej zadzwonić na policję, zrobić z siebie idiotkę mówiąc , że w twoim domu jest jakiś upośledzony lis , który pali ci całą kolekcję figurek z maka i wylądować w psychiatryku .
( dop. autorka : ile tu przecinków 😅)
Zadrżałam na samą myśl . Nie chciałabym wylądować w tym okropnym miejscu .
- Ej ! Nie odpływaj mi tu !
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę , że prawie przysnęłam myśląc o psychiatryku , policji i spalonych figurek z maka.
- Ty wogóle dzisiaj spałaś ? Wyglądasz jak zombie .
- Bardzo trafnie zauważyłeś , że do jasnej ciasnej ktoś z naszej dwójki złamał mi nos !!!
- To nie moja wina ! Po jaką cholerę ty za tymi drzwiami siedziałaś?!
- To przez ciebie ! Bo , bo ty jesteś takim. . .
- No kim takim jestem ?
- Nienawidzę cię - burknęłam pod nosem.
Jednak coś nagle sprawiło , że zrobiło mi się cieplej na sercu i zarazem jeszcze bardziej mnie zdenerwowało .
Tomoe zaczął się śmiać . To pierwszy raz kiedy śmieje się przy mnie . Jest taki przystojny kiedy się śmieje . . .
- Jesteś taka urocza kiedy się złościsz .
- Coooo wcale nie - ziewnęłam.
- A i owszem jesteś . Jest jeszcze wcześnie. Pójdziesz spać.
- Nie mam tu zdania co - powiedziałam bardzo sennym głosem .
- Dokładnie . Już jesteśmy .
Nie byłam już w stanie odpowiedzieć lisowi bo w najlepsze spałam sobie na jego ramieniu .
Lis zaniósł mnie do mojego pokoju i położył na futonie .
- Śpij dobrze Akane - powiedział zostawiając po sobie tylko swój zapach i lekki pocałunek w kącik ust .Długo mnie nie było 😅😅autorka przeprasza . Dziękuję za aktywność wszystkim . No ten rozdział trochę dłuższy . Mam pomysł jeśli ktoś chcę niech do mnie napiszę z proźbą o jakiej tematyce fanfik mam napisać . . . Czekam 💞
Do następnego
~autorka~
CZYTASZ
Kochać Jak Kot
Любовные романыAkane jest siedemnastoletnią dziewczyną. Nigdy nie chodziła do szkoły ( hej to nie znaczy że nie umie czytać ), nie miała normalnego dzieciństwa ani nie doświadczyła wielu innych rzeczy, które są codziennością dla innych. Pewnego dnia decyduje się...