3

49 2 0
                                    

 Wystarczyło przekroczenie progu żeby poczuć pot wydobywający się z sali gimnastycznej i szatni. Agatha też to poczuła, całą siłą woli powstrzymywała się przed zatkaniem nosa. Zobaczyła Emmę i od razu się rozpromieniła.
     - Co u licha tak śmierdzi!? - krzyknęła niedyskretnie przyjaciółka.
     - Ciii, ludzie się za nami oglądają.
     Emma tylko wzruszyła ramionami. Pociągnęła Agathę jak najdalej od nieprzyjemnego zapachu. Dziewczyny głośno odetchnęły. 
     - Oookeeej - zaczęła Ag - dobrze zrobiłaś. - Spojrzała na koleżankę i zobaczyła, że coś nie gra. - Opowiadaj - wcale nie musiała długo czekać na odpowiedź, Em od razu przeszła do rzeczy.
     - Pamiętasz tę pracę na historię, którą miałyśmy zrobić razem dzisiaj? Okazało się, że termin minie za godzinę. Możemy przez to nie zdać.
     - Nie możemy, pan Bell nie może nas nie przepuścić za jedną zaległą pracę.
     - Ag, posłuchaj tego, co mówisz, pan Bell nas nienawidzi.
     - To nie zmienia faktu, że nie może nas oblać - popatrzyła na koleżankę jak na małe dziecko, któremu trzeba tłumaczyć dlaczego nie może dotykać gorącej patelni. 
     Emma wyciągnęła telefon i napisała krótką, treściwą wiadomość do Zacka: dopiszesz nas do swojego projektu? - dodała do tego dwie minki z błagającymi oczkami, co powinno pomóc. Zack odpisał niemal natychmiast: juz to zrobilem - dodał emotkę puszczającą oczko. Agatha zajrzała do telefonu przyjaciółki i się zaśmiała.
     - Przejrzał nas.
     - Po prostu dobrze nas zna - odpowiedziała Agatha. - Chodźmy, bo się spóźnimy, a za to możemy dostać uwagi, bo ostatnio zdarza nam się to za często. 
     Pod klasą historyczną spotkały Zacka i Gila, którym wylewnie podziękowały. 
     Pan Bell wszedł do klasy powoli, tak jak zwykle. Miał prawie sześćdziesiąt lat i najbardziej zgorzkniały wyraz twarzy z całej kadry nauczycielskiej. Uczniowie częsko śmiali się z jego imienia, więc przestał się nim przedstawiać.
     - Liooonel! - krzyknął przeciągle jakiś chłopak z tyłu klasy. Nauczyciel musiał udawać, że tego nie słyszy, ale kiedy krzyk jego imienia porównywalny do tego z horrorów rozległ się już trzeci raz, po prostu wstał. Właśnie to powtarza się na każdej lekcji. Ktoś krzyczy imię nauczyciela jakby właśnie jego dusza cierpiała katusze, nauczyciel wstaje i czeka aż uczeń zrobi to samo. Jeśli uczeń wstanie zostaje przepytany, co i tak skończy się jedynką. Jeśli wstanie ktoś inny próbując ratować kolegę, oboje dostają jedynki - bo pan Bell dobrze wie kto krzyczy, on zawsze wie. A jeśli nie wstanie nikt Lionel robi niezapowiedzianą kartkówkę z tematu, którego jeszcze nie było, więc cała klasa dostaje jedynki. 
     Zaczyna się - pomyślała Agatha - ciekawe ile osób tym razem?
     Pan Bell czekał już dobrą minutę. Klasa zaczęła się niecierpliwić, bo zwiastowało to najgorszą opcją. Wstał jakiś chłopak z końca. Lionel się uśmiechną pełen satysfakcji z możliwości ukarania ucznia. 

Na stołówce aż roiło się od plotek o nowym nauczycielu.
     - Podsłuchałem jak jakieś dziewczyny mówiły, że jest wielkim przystojniakiem i nie mogły się skupić na lekcji - powiedział Gil.
     - Ciekawe czy ty się skupisz? - Zack szturchnął go w bok, na co chłopak tylko wzruszył ramionami. 
     - Ciekawe czy jest wymagający. - ciągnęła temat Emma.
     - Mam nadzieję, że nie bardziej niż pani Armstrong.
     - Przekonamy się niedługo - skwitował Zack.
     Zadzwonił dzwonek, co oznaczało lekcję biologii z panem Roy. Był jednym z najbardziej lubianych nauczucieli, mimo swoich wygórowanych wymagań. Pozwalał mówić do siebie po imienu, czyli Lucas, ale nikt tego nie robił. Emmie wydawało się to dziwne, bo na lekcjach historii uczniowie nie mieli najmniejszych skrupułów. 

Drryń. Ten dźwięk zwiastował przerwę, a po niej najbardziej wyczekiwaną lekcję - chemię. Gil starał się tego nie okazywać, ale był zestresowany najbardziej. 
     Uczniowie weszli do klasy i Gilbert od razu zwrócił uwagę na sylwetkę nauczyciela, był wysportowany, miał ciemne włosy i był wysoki. Ideał - pomyślał. 
     - Dzień dobry, nazywam się Justin Davis, będę uczył... - Gilbert nie rozumiał, co mówił nauczyciel. Wsłuchiwał się w jego aksamitny głos. 
     Agatha stwierdziła, że pan Davis musi być naprawdę świeżo po studiach, bo wyglądał jak jeden z uczniów. Wydawał się być dobrym nauczycielem, dziewczyna pierwszy raz rozumiała, co ma na myśli chemik. Dlatego kiedy lekcja się skończyła wyszła z klasy z wielkim uśmiechem na twarzy. 

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz