10

29 2 0
                                    

Agatha weszła do domu zdenerwowana.
     - Jest kolejne zaginięcie - powiedziała od razu kiedy zobaczyła Harry'ego.
     - To już potwierdzone? - zapytał ze stoickim spokojem.
     Dziewczyna pokiwała głową, tak naprawdę nie była do końca pewna czy widziała kartkę z informacją o zaginięciu Olivii czy Melanie.
     - Co o tym wszystkim myślisz?
     - Za szybko. To się dzieje za szybko. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Melanie nie żyje, a dzisiaj... - Agatha tylko pokreciła głową.
     - To może nie być porwanie ani morderstwo. Myślę, że trochę przesadzacie. - Harry musiał myśleć też o Emmie, Gilu i Zacku.
     Agatha powiedziała wtedy coś czego by się po niej nie spodziewał nawet jej brat, który mimo ich wszystkich kłótni znał ją najlepiej.
     - Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym żebyś miał rację.

Gilbert był roztrzęsiony, mogła to być wina lodowatego prysznica, spod którego przed chwilą wyszedł. Winę mogły ponosić też jego myśli nieustannie krążące wokół rozmowy z Harrym. Jak mógł po prostu czekać? Ktoś może być następny. Każdy mógłby być następny. Właśnie tego chłopak bał się najbardziej. Niewiedzy. Nie miał pojęcia nawet, co się dzieje ani o co tu chodzi. Dręczyło go to, że któraś z jego przyjaciółek może nie przyjść do szkoły. On podejrzewałby tylko jedno. 
     Z tą myślą chłopak uświadomił sobie, że może mieć jakąś paranoję. Myślał tylko o tym, wszystko łączył z zaginięciami. Wiedział, że powinien przestać analizować, ale nie mógł. Chciał przestać o tym myśleć, naprawdę się starał, jednak jego myśli ciągle do tego wracały. 
     Dobra, Harry ma rację, trzeba czekać, nic nie możemy zrobić. Nie mamy na to wpływu
     Powtarzał to zdanie jak mantrę, robił to na kilkadziesiąt różnych sposobów dopóki nie usnął. 

- Emma! - głos babci obudził dziewczynę. Stała nad jej łóżkiem ze szklanką wody. Nie wiedziała o co chodzi, ale wzięła szklankę i wypiła jej zawartość.
     - Dziękuję.
     - Kręciłaś się i mamrotałaś przez sen. Chyba coś o Harrym i prawdzie.
     Emma się skrzywiła, przypomniał jej się cały sen. 
     - Która jest godzina?
     Kobieta zerknęła na zegarek na nadgarstku.
     - Prawie wpół do dwunastej.
     - W nocy? - dziewczyna chciała się upewnić, nie kojarzyła jeszcze za dobrze.
     Maggie pokiwała głową.
     - Nie jestem śpiąca. Zrobimy herbatę?
     Babcia uśmiechnęła się w odpowiedzi. 
     Emma wstała i obie poszły do kuchni. Maggie wstawiła wodę i przygotowała kubki. Emma zastanawiała się czy wyjąć ciasteczka. Była noc i z jednej strony nie powinny jeść nic słodkiego. Ale z drugiej miała ogromną ochotę. Dziewczyna podeszła do szafki i wyciągnęła herbatniki z czekoladą. Babcia zmierzyła ją wzrokiem i zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała.
     - Nie chcę tam jechać. Nie znam tych ludzi - powiedziała Emma kiedy już usiadły przy herbacie.
     - Wiem, ale to twoja rodzina, oni cię znają i dawno cię nie widzieli, a poza tym będę tam z tobą.
     - Wiem, ale to takie dziwne, że zaprosili nas na ślub. 
     Maggie pokręciła głową.
    - To całkiem normalne. Nie jesteśmy daleką rodziną, to córka mojej siostry.
    - Może to jednak nie jest dziwne, ale ja nie pamiętam tych ludzi, wszyscy będą dla mnie nowi. 
    - Masz rację. Polubisz ich - babcia zrobiła jeden ze swoich uśmiechów oznaczających, że to koniec rozmowy.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz