4

44 3 0
                                    

Dla Emmy najgorsze były zawsze powroty ze szkoły do domu. Właśnie wtedy uświadamiała sobie, że ma problemy z lekcjami. Nie rozumiała przedmiotów ścisłych. Nigdy nie mówiła o tym babci, bo się tego wstydziła. Maggie opowiadała jej, że mama była z nich bardzo dobra. Kiedyś poprosiła o pomoc Harry'ego - kiedy została zagrożona powtarzaniem klasy - i tak już zostało. Zawsze kiedy spotykali się tylko we dwoje chodziło o szkołę. Agatha lubiła żartować, że to potajemne schadzki, chociaż dobrze wiedziała, o co chodzi. Wszyscy wiedzieli, ale nikt nic nie mówił. Tak było też tym razem. Emma wróciła do domu i poszła do swojego pokoju. Wykręciła numer Harry'ego, odebrał po dwóch sygnałach.
     - No hej, jak zawsze? - nie musiała mu nic tłumaczyć, między innymi za to go lubiła.
     - Tak, może być za pół godziny?
     - Pewnie - powiedział i się rozłączył.
     Odetchnęła z ulgą. Zawsze coś jej podpowiadało, że przestanie się zgadzać. Marnował na nią dużo energii i cierpliwości, a co najważniejsze nie brał za to pieniędzy, więc nie wiedziała jak się zachować. Spotykali się w kawiarni, tej, do której chodzili całą paczką, ona płaciła po prostu za ich dwójkę. Wydawało się to najsprawiedliwszym wyjściem.
     Dokładnie trzydzieści dwie minuty później siedziała z rozłożonymi książkami i zeszytem od matematyki z długopisem i kalkulatorem w piórniku. Zamówiła już dla nich koktajle. Harry wszedł do lokalu i po namierzeniu wzrokiem stolika dosiadł się do Emmy.
     - Co dzisiaj przerabiamy?
     Dziewczyna ciężko westchnęła i przesunęła zeszyt w jego stronę. Przewrócił kilka kartek i zabrał się do tłumaczenia. Emma starała się chłonąć każde jego słowo jakby nie mógł nic powtórzyć. 

Dwie godziny, ciastko i dwa koktajle później Emma czuła się na tyle pewnie by na dzisiaj zakończyć naukę. Ustalili, że to ona będzie mówiła kiedy  chce skończyć, bo tak było łatwiej. 
     - Odprowadzić cię? - zapytał Harry kiedy już wyszli z kawiarni.
     - Nie trzeba, ale dzięki - lekko się uśmiechnęła.
     Mimo odmowy chłopak poszedł z nią. Po drodze rozmawiali o nowym nauczycielu, o którym kolega słyszał tylko z opowieści Agathy. Zapytał czy ona też jest z niego tak zadowolana, ale zaprzeczyła. Stwierdziła, że jest normalny.

Matematyka następnego dnia była dla Emmy trochę lepsza. Podobnie jak inne lekcje. Nawet nowy nauczyciel wydał jej się fajniejszy niż wczoraj.

Kiedy Gilbert, Zack, Agatha i Emma wychodzili ze szkoły usłyszeli jak mała grupka dziewczyn rozmawia o Melanie. Oni jej dobrze nie znali, mijali ją tylko na korytarzu szkolnym, Zack rozmawiał z nią kilka razy, była sympatyczna.
     - Nie widziałam jej dzisiaj - powiedziała jedna z dziewczyn. - Zwykle pisała jeśli zamierzała nie przyjść do szkoły. - Na pewno się przyjaźniły, w jej głosie było słychać strach i niepokój.
     - Mi też nic nie mówiła - dodała inna na co reszta pokiwała głowami. 
     - Dzwoniłam do niej dzisiaj trzy razy. Nie odbiera.
     - Ode mnie też - powiedziała pierwsza.
     - Jej mama była pewna, że zawoziła ją dzisiaj do szkoły i widziała jak do niej wchodzi. Dzwoniłam do niej - dodała niska brunetka w okularach. 

Następnego dnia rano pojawiło się ogłoszenie o zaginięciu Melanie. 

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz