6

34 2 0
                                    

Sobota była dla Harry'ego wyjątkowo zła. Najpierw podczas robienia śniadania Jack otworzył szafkę i uderzył brata w środek czoła, przez co miał on tam wielkiego guza i wyglądał jak upośledzony jednorożec. Później wyszedł do sklepu, gdzie mała dziewczynka powiedziała mamie, że tam idzie piękna pani. Może byłby to dla Harry'ego komplement gdyby faktycznie był kobietą. Mimo czarnych włosów sięgających do ramion nigdy nie został jeszcze pomylony z przeciwną płcią. Więc ta sytuacja bardzo go zirytowała. Kiedy wrócił do domu Agatha rzuciła zgryźliwy komentarz:
     - Czyżby pierwszaki się na tobie zemściły? - chłopak nawet nie skomentował, że nie zna tegorocznych pierwszaków.
     Do wieczora dzień nieszczęść Harry'ego trochę przygasł, ale w nocy kiedy postanowił wyjść z domu napadł go kot sąsiadów. Przez, co był już nie tylko upośledzonym jednorożcem, wyglądał jak napadnięty upośledzony jednorożec.

Gilbert siedział z Zackiem w kawiarni i myślał o tym czy powinien zapytać przyjaciela, co go trapi. Nie chciał tego robić, ale z drugiej strony wiedział, że powinien. Na szczęście nie musiał, bo Zack sam zaczął temat:
     - Wiesz, Gil, sprawa Melanie nie daje mi spokoju - urwał na chwilę i znowu zaczął mówić. - Przecież nie mogła tak po prostu zaginąć, bez śladu. Wydaje mi się to bardzo dziwne. To musi mieć drugie dno. Nie wierzę, że mogła uciec.
     Mówił to z czystą ciekawością, jakby naprawdę chciał wiedzieć, co się stało, nie jakby się martwił. 
     - Czemu mówisz, że mogła uciec?
     - Nie słyszałeś plotek? - zapytał chłopak zdziwony, na co Gilbert pokręcił głową.
     Zack wytłumaczył mu, co ludzie w szkole myślą na ten temat. Krążyło kilka wersji, ale najpopularniejsza była taka, że Melanie uciekła, bo nie chciała żeby rodzice na nią naciskali każąc jej uzyskiwać jak najlepsze stopnie. Dla chłopaków było to po prostu głupie, istniały lepsze powody do ucieczki z domu. 
     - Jaką masz teorię? - zapytał Gil, było widać, że jego przyjaciel powstrzymuje się całą siłą woli żeby nie zacząć mówić.
     Zack się szeroko uśmiechnął na myśl, że ktoś chce go wysłuchać.
     - Ja myślę, że ktoś ją porwał.
     - Spod szkoły? To trochę mało prawdopodobne. Przecież wszystko byłoby widać, ktoś mógłby ją uratować, kiedy usłyszałby jak protestuje.
     - Ona wcale nie musiała protestować.
     - Co masz na myśli? - Gilberta to zaciekawiło.
     - Może to był ktoś znajomy, może mu ufała - po krótkim namyśle dodał - albo jej.
     - Właśnie, albo jej. Myślę, że możesz mieć rację. 

Janet weszła do szkolnej łazienki żeby umyć ręce tak jak robiła to zawsze po przyjściu do pracy. Poczuła nacisk na pęcherz, więc postanowiła skorzystać z toalety. Otoworzyła drzwi jedej z kabin. Jej ręce mimowolnie powędrowały do ust.
     - Mój Boże - wyszeptała.
     Na sedesie siedziała Melanie. Na szyi miała czerwone odciski po linie lub czymś do liny podobnym. Miała podkrążone oczy i dużo siniaków na całym ciele, które było blade.  A co było zdecydowanie najbardziej upokarzające była naga.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz