Rozdział 1

226 26 10
                                    

OLIVIA

— podaj mi kolejny karton tych różowych babeczek... –  halo Vi, Vi, Olivia!, ziemia do Ciebie — krzyczy moja przyjaciółka.

Dopiero lekkie uszczypnięcie w ramię, przywraca mnie na ziemie. Odrywam maślany wzrok z ciemnookiego blondyna na moją przyjaciółkę, stojącą przy pustej ladzie i posyłałam jej spojrzenie spod byka. Reaguje na to cichym chichotem, powodem tego jest oczywiście moja mina świadcząca niestety, iż jeszcze nie opanowałam sztuki pokazywania wkurzonej miny, czego konsekwencją jest śmiech Emily a w szczególności Willa.

— na co patrzyłaś? — w odpowiedzi  wzruszam jedynie ramionami i podaje jej wcześniej wspomniane babeczki,gdy tylko jej spojrzenie kieruje się w miejsce, a raczej postać, na którą wcześniej zerkałam jej oczy,  momentalnie wyrażają irytację.

—  serio Olivia, jeszcze nie dałaś sobie z nim spokoju?..Przecież to już rok, od kiedy posyłasz mu maślane oczęta.

Zlizuje palcem odrobinę kremu z niebieskiej babeczki, boże, jakie to pyszne myślę sobie w duchu. Jednak noc zerwana na ich przygotowanie definitywnie opłacała się dla takiej rozkoszy, aż chwilami żałuje, że nie mogę w spokoju ich posmakować, ale wszystko to rekompensują szczere uśmiechy naszych małych podopiecznych.

Dziękuję nowemu klientowi za zakup babeczki i odwracam się do blondynki.
—  nie nie dałam, dobrze wiesz, że mi się podoba 

Nie śmiem wątpić  — prycha — jest w końcu kapitanem drużyny pływackiej a do tego drugim najprzystojniejszym chłopakiem w szkole zaraz po Willu.

—  Nie chodzi mi o jego wygląd czy to, że jest kapitanem — mówię dobitnie.

Nie twierdzę, że nie zwracam uwagi na jego piękny wygląd, bo zwracam, bo kto by nie poleciał na te idealnie ułożone włosy i nienaganny wygląd. Nawet teraz Max Collins wygląda obłędnie, niosąc nieporadnie w przeciwnym kierunku kolejne słodkości. Wygląda po prostu cholernie pięknie, ale nie o tym mowa to charakter i sposób bycia, jaki ze sobą reprezentuje, przyciągnął mnie do niego niczym magnez. Nie jest jak większość chłopaków z naszej szkoły, dla których jedynym celem jest przelecenie kolejnej laski, przebalowanie kolejnej imprezy i zdaniu ledwie z klasy do klasy. Ma plany stopa twardo po ziemi a do tego, pomaga przy zbiórkach na dom dziecka. A to, że jest kapitanem drużyny pływackiej, świadczy jedynie o jego sumiennej pracy. Wiec nie, nie chodzi mi tylko o wygląd. Przy nim brakuje mi powietrza, miękną kolana a rozum, zamienia się w miękką papkę.

—  Wiem przecież, więc idź i zagadaj do niego, czas wziąć byka za rogi — patrzę na nią jak na wariatkę, jaką chyba jest, a następnie energicznie kręcę głową.

— teraz? oszalałaś, spójrz jak ja, wyglądam —  na dowód pokazuje blondynce moją splamioną od kremu truskawkowego sukienkę, można powiedzieć, że po połączeniu białego koloru materiału i czerwonej plamy w dolej części nie potrzeba dopowiadać, jak żenująco to wygląda, poza tym moje zawiązane w koński ogon kasztanowe włosy dają dużo do życzenia.

— a poza tym on nawet na mnie nie zwraca uwagi i co mam do niego iść i tak po prostu zagadać ośmieszę się jedynie — narzekam.

Emily delikatnie, ale i stanowczo łapie mnie za ramiona ,obdarzając najbardziej przenikliwym spojrzeniem szaro-niebieskich tęczówek jakie kiedykolwiek miałam okazję widzieć —  jesteś piękną dziewczyną to po pierwsze, a po drugie wcale się nie ośmieszysz, spójrz tylko na siebie, jesteś miła, mądra, zabawna, z nieprzymuszonej woli pomagasz na rzecz innych.

— ty też pomagasz,  — wtrącam się — ale tylko dlatego, że ty mnie do tego namówiłaś. Na czym to ja skończyłam.... mhm...cudowna, utalentowana, wspomniałam już, że jesteś piękna? — Tak — odpowiadam, uśmiechając się lekko, — nigdy o tym nie zapominaj. — Mówi twardo.

Powoli przyswajam każde słowo, które wypowiada i przytakuje w odpowiedzi, ale mimo to nadal nie jestem wystarczająco odważna, aby do niego podejść.

— dobra, wiec co powiesz na babski wieczór u mnie dziś wieczorem, a tam wymyślimy plan, w którym to on nie będzie mógł przestać myśleć o tobie. W końcu trzeba zacząć działać. A mogę zdradzić, że już coś mam — posyła mi chytry uśmieszek.

— no nie wiem, czy to dobry pomysł, poza tym muszę sprawdzić co z mamą i jeśli dobrze pamiętam, jutro zaczyna się szkoła — nawet mi nie przypominaj — jęczy blondynka, ale po chwili rozciąga usta w uśmiechu.

—  to tym bardziej czas przedyskutować plan działania rozkochania tego pana perfekcyjnego w tobie, a jeśli chodzi o twoją mamę, to może ja do ciebie wpadnę co ty na to?

Choć znam Emily i wiem, że to, co wymyśli Em, będzie szalone i ryzykowne to muszę przyznać, że ma rację. Muszę zacząć działać. Od samego patrzenia i wzdychania nic nie przyjdzie, czas wziąć byka za rogi i spróbować zbliżyć się do niego. Jestem zdeterminowana, aby tego dokonać. Więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko się zgodzić.

Choć czuję w kościach, że to nie będzie takie proste.

Cześć wam,

To moja pierwsza przygoda z pisaniem , więc proszę o wyrozumiałość . Może początek nie jest zbyt ciekawy, ale obiecuję czym dalej tym lepiej.

Mam nadzieję że wam się spodoba, życzę miłego czytania .

Game Over Baby Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz