Rozdział 3

128 12 1
                                    

OLIVIA


Tak jak lubię szkołę, tak cholernie nienawidzę do niej wstawać. Już od dziecka nie potrafiłam wstawać wcześnie, przez co notoryczne się na wszystko spóźniałam, choć przez ostatnie podwózki i wygrzebywanie mnie przez Willa z łóżka rzadziej się to zdarza. Za co jestem mu dozgonnie wdzięczna, ale cóż dziś musiałam poradzić sobie sama. Przez co stoję spocona na samym środku korytarza, pośród tłumu uczniów a w dodatku mój humor daję dużo do życzenia. Na szczęście zdążyłam, a zamęt spowodowany pierwszym dniem szkoły dał mi kilka minut na ogarnięcie się w łazience.

W łazience zdążyłam jedynie szybko pomalować rzęsy i rozczesać potargane włosy, sukienka na szczęście wygląda w miarę przyzwoicie, choć miałam dziś wyglądać niczym bóstwo, jak stwierdziła Emily.

Po skończeniu pierwszej lekcji okropnie zmęczona skierowałam się, prosto w stronę szafek gdzie miałam zobaczyć się z Emily. Em zaczynała później, dzięki czemu wyglądała o wiele lepiej ode mnie w krótkich spodenkach i różowej koszulce.

— Cześć VI, nie wyglądasz zbyt radośnie – przygląda mi się przez chwilę — niech no zgadnę, nie zdążyłaś kupić kawy?

Potakuje — Nie, nie zdążyłam — odpowiadam zmęczona.

— Dlatego jako twoja ukochana przyjaciółka — uśmiecha się szeroko i wyjmuje coś, co trzyma  z tyłu i podaje mi wprost do ręki.

— Kawa — mówię. W prawej dłoni trzymam moją ulubioną late z bitą śmietaną i karmelem. Dziękuje — odpowiadam i szybko upijam łyk świeżo zrobionej kawy, rozkoszując się słodkim smakiem napoju. O tak tego mi było definitywnie trzeba. Wszyscy, którzy mnie dobrze znają wiedzą, że mój dzień bez kawy jest dniem straconym.

— nie kupiłam ci tego bez powodu — zaczyna — w końcu nie możesz wyglądać jak zombie, szukając potencjalnego chłopaka.

— Em wiesz co, nie wiem, czy to dobry pomysł, nie mogę ot, tak z kimś chodzić i go wykorzystać dla swoich celów. — mówię.

— Jeny Olivia błagam Cię. Choć przez chwile spójrz na siebie i nie przejmuj się innymi. Większość chłopaków myśli tylko o pieprzeniu, nawet nie skapnie się, że go zostawiłaś.

— A może zaproponuje układ chodzenie w zamian za kasę? Wtedy nie będę czuła, że kogoś oszukuje. — pytam z nadzieją.

— Zrobisz jak zechcesz, choć ja na twoim miejscu po prostu bym do kogoś zagadała i tyle.

— ale ja tak nie potrafię. Dlatego zapłacę któremuś i tyle.  To, gdzie zaczynamy? —  Pytam, przyglądając się zaludnionym prze uczniów korytarzu.

— Może od drużyny pływackiej. Dzięki temu będziesz blisko niego i wiadomo, że to sławni goście, więc będzie o was głośno.

  — Dobra najpierw chodźmy na lekcję a potem się za to weźmiemy.  — Łapie przyjaciółkę za rękę i prowadzę w stronę sali lekcyjnej.



****


— To jak idziemy?  — przekładam moją czarną torbę na jedno ramię i spoglądam na blondynkę  — tak — odpowiadam

Akurat trening jeszcze trwał. Więc na spokojnie mogłyśmy poczekać przy szatni. Dzięki znajomości Emily nie będzie wyglądało to tak żenująco, jak myślałam ,,dobry przyjaciel '' jak to twierdzi Em, czyli po prostu jej przyjaciel z korzyściami, ma kolegę, który za kasę zrobi dosłownie wszystko, a przy tym pozostanie dyskretny. Dzięki czemu mniej się stresuje. Wystarczy zaproponować układ, zapłacić i sprawa zakończona.

—  No to o co chodzi ślicznotko? — pyta jasno włosy blondyn.

— Chciałabym, żebyś ze mną chodził — po chwili przerwa mi o ile się nie mylę Dylan.

— Zaraz co? — pyta z lekko szokowanym wyrazem twarzy, a w oczach mogę dostrzegać cień strachu.

— W sensie nie na serio poudawać trochę oczywiście ci zapłacę — dodaje po chwili.

— Nie — odpowiada oschle. Tego się nie spodziewałam. Jeszcze chwilę wcześniej emanował spokojem i zwykłym szczęściem. A teraz przypomina kompletnie inną osobę.

— Co? Jak kto? — pytam lekko zaskoczona tą nagłą odmową.

— Po prostu nie — odpowiada beznamiętnie — nie będę udawał twojego chłopaka — mówi dobitnie.

Szukam wśród Em i drugiego chłopaka czarnowłosego Jacoba ratunku, ale i oni nie rozumieją co się tak naprawdę dzieje.

Odwracam się z powrotem do Dylana
— nie musimy się nawet trzymać za ręce. Wystarczy jedynie to ogłosić i tyle. Ty możesz robić, co chcesz. Jeśli nie kasa to może będę robić za ciebie pracę domową? — Może to go przekona do zmiany decyzji.

— Sorry, ale nie.  Radzę szukać gdzie indziej, choć nie wiem, czy to się uda.

Nie powiem, bo trochę to zabolało. Nie twierdzę, że jestem najpiękniejsza, ale najbrzydsza też nie. Wyglądam po prostu przeciętnie. Z figurą nigdy nie miałam problemu. Często biegam, dzięki czemu sylwetkę mam szczupłą. Nigdy też nie potrzebowałam nakładać dużo makijażu, gdyż moja cera tego nie potrzebuje. Więc trochę zasmuciła mnie jego odpowiedź, ale nie będę tego okazywać.  Niech sobie myśli co chcę.

— Dobra Em idziemy? — pytam, blondynka całuję krótko czarnowłosego i posyła drugiemu złowrogie spojrzenie, a następnie kieruje się z ze mną prosto do wyjścia.

— co za palant — komentuje blondynka, zajmując miejsce kierowcy — jeszcze niedawno dla kasy, napisał do żony dyrektorka, a teraz nie może chwili poudawać zajętego. Po prostu zwykła świnia.

Zapinam pasy, po czym sprawdzam, czy nie przyszła jakaś wiadomość od Willa, ale pusto. Chowam lekko przygnębiona telefon do torby.

— po prostu mu się nie spodobałam nie byłam wystarczająco ładna dla niego. Zdarza się — wzruszam ramionami.

—  Walić go, słuchaj mam kilku dobrych znajomych za dobrą opłatą lub za darmo któryś z nich , na pewno się zgodzi —  mówi uśmiechając się.


Oby miała rację

Game Over Baby Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz