Rozdział 4

104 10 0
                                    

OLIVIA

— Wróciłam — krzyczę, przemierzając korytarz. Odkładam pęk kluczy na półkę i ruszam w stronę salonu.

Na szczycie schodów zauważam czarnowłosą, mogę już teraz stwierdzić, że po jej posturze i chodzie wiem, że jest lekko upita.  Wspinam się na pierwszy schodek i pytam.

— mamo nie słyszałaś mnie?—czarnowłosa dopiero teraz zauważa moją obecność i obraca się w moim kierunku.

— cześćć kochanieee — lekko się chwieje -głowa mnie trochę boli po pracy, więc chyba się położę. Obiadu nie miałam siły robić więc zamów sobie coś dobrze słonko?

— Dobrze — odpowiadam — na pewno to tylko ból głowy? — pytam.

Czuję, że kłamie, już od kilku miesięcy, nie piła tak dużo, jak po rozwodzie, ale od przeszło tygodnia zauważyłam w niej zmianę. Płacze w pokoju, gdy myśli, że śpię, a nasz asortyment wypełniony trunkami znacznie zmalał. Coś musi być na rzeczy.

— Tak skarbie. Muszę zaprojektować duże przedsięwzięcie, a to wymaga wiele koncentracji. Położę się spać i będę jak nowa -uśmiecha się smutno.

Potakuje głową jedynie, nie drążąc tematu, życzę miłej nocy, po czym ruszam, ale zatrzymuje mnie głos rodzicielki.

— Olivia, ....pomimo że nie jesteśmy razem z ojcem. To wiedz, że kochamy Cię bardzo i cieszymy się, że to ty jesteś naszą córką, nieważne, że nie biologiczną, lepszej córki nie mogliśmy sobie wymarzyć.

— Wiem mamo, też was kocham — uśmiecham się z miłością, a zarazem wdzięcznością. Co do ich miłości do mnie, jestem pewna w stu procentach.

*******

Skończyłam jeść obiado kolacje i gdy miałam już wyrzucić opakowanie po sałatce do kosza, zauważam ozdobną małą karteczkę. Dopiero po przeczytaniu złotych napisów zrozumiałam, że to zaproszenie na ślub i to w dodatku ojca z Margaret. Nie sądziłam, że po roku tak szybko weźmie ślub. Teraz rozumiem, czemu mama się tak zachowuje. Po prostu obawiała się mojej reakcji. A i sama jak widać ciężko, przyjęła to do swojej wiadomości.

******

Po relaksującym prysznicu kładę się zmęczona i lekko wkurzona a może bardziej zawiedziona. Po SMS, który dostałam jeszcze 5 minut temu od Em, nie wiem co myśleć. Kolejnych kilku znajomych Emily odmówiło przyjęcia mojej propozycji, gdy tylko dowiedzieli się, że to o mnie chodzi, ale nie będę się dołować. Zbyt długo budowałam moją pewność siebie, aby paru kolesi mi ją zepsuło.

******

— Cześć — cmokam przyjaciółkę w policzek — jak tam ? —

— Hej, a super, super a Ciebie ? — uśmiecha się głupkowato.

— ale masz dziś humor. Poczekaj, czyżbyś przeleciała jakiegoś przystojniaka ?— Pytam, trzepocząc ironicznie rzęsami. To nie tak Emily nie jest, jak większość suk z naszej szkoły. Lubi się co prawda zabawić, ale nie robi tego często i byle z kim, a przede wszystkim tylko po to, aby się wokół chwalić. Jakby to były jakieś chore zawody.

— Nawet nie wiesz, jak bym chciała, ale niestety wiążą nas więzy krwi. — chichocze.

— Will — krzyczę, na co połowa korytarzu szkolnego patrzy na mnie jak na wariatkę.

Em potakuje i obraca mnie w kierunku drzwi wejściowych, a tam widzę bardzo dobrze mi znaną postać. Pędzę ile sił w nogach. Nie zważając na dziwne, jak i zazdrosne spojrzenia. Oczywiście tych drugich są przedstawicielki płci pięknej, ale mam to gdzieś. Przytulam się mocno do niego, a chłopak z równie dużym zaangażowaniem oddaje uścisk. Zaciągam się jego zapachem, tak bardzo za tym tęskniłam. Całe wakacje nie czułam tej mieszanki wody kolońskiej i mięty, którą tak uwielbiam. Odrywamy się od siebie po dłuższej chwili, a następnie przyglądam się mu. Mogę stwierdzić, że wyjazd u dziadków dobrze mu zrobił. Jego i tak perfekcyjne opalone i wysortowane ciało stało się jeszcze bardziej wyrzeźbione i opalone, włosy natomiast lekko urosły, przez co układają się w artystyczny nieład, który świetnie mu pasuje. Nawet bardziej niż wcześniej krótko przystrzyżone.

— Cześć słoneczko, całuje mnie w czoło. Gdy się uśmiecha, pojawiają się na jego policzkach słodkie dołeczki — stęskniłem się przez te wakacje — skanuje mnie od góry do dołu — wydaje mi się czy czasem nie urosłaś. Jeszcze chwila a mnie przerośniesz. — uśmiecha się głupkowato.

Uderzam łokciem bruneta — musisz w takiej chwili obrażać mój wzrost, wcale nie jestem taka niska — śmieję się i kolejny raz przytulam się do bruneta — ja też się stęskniłam i to bardzo, nie dawałeś żadnego znaku życia — smutnieje.

— wiem, przepraszam. Nie ma u nich zasięgu, a poza tym miałem ograniczoną liczbę godzin używania telefonu — odpowiada przepraszająco.

— eeee halo ...przepraszam, ale też tu jestem — Em robi obrażoną minę.

Dopiero teraz zauważamy istnienie blondynki stojącej tuż obok nas.

— Nie przywitasz się ze swoją ukochaną kuzynką — Em posyła mu złośliwy uśmieszek.

Will przytula krótko Em i wraca spojrzeniem do mnie — Ej Olivie to mogłeś normalnie przywitać — udaje oburzoną mnie.

— Bo to moja najlepsza przyjaciółka-
Em nic już nie odpowiada, a jedynie wysyła w jego stronę środkowego palca.

Chichoczę cicho z ich przekomarzanek, ale po chwili uspokajam się, ponieważ blondynka przeszywa naszą dwójkę twardym spojrzeniem.

— Olivia na przerwie obiadowej musimy pogadać.

Game Over Baby Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz