Ten wieczór to była jedna, wielka katastrofa.
Po tym jak Tae zwrócił uwagę Yoongiemu, zaczęli się wyzywać i wszystko zakończyło się bójką, którą próbowali powstrzymać nauczyciele.
Jungkook nie umiał na to wszystko patrzeć, więc ze łzami w oczach uciekł z sali balowej, a oczy wszystkich były skupione na nim jak przekraczał próg wyjścia. Wyszedł z budynku i zadzwonił po taksówkę, bo nie chciało mu się jechać autobusem razem z innymi ludźmi. Usiadł na murku przed szkołą, a jego nogi lekko dotykały trawy.
Czemu Taehyung wszystko niszczy? Ten wieczór mógł być naprawdę cudowny, ale przez nagły i niezrozumiany wybuch jego przyjaciela, teraz płacze przed szkołą, a jego partner pewnie tamuje krew z nosa.
Nie rozumiał zachowania tego pajaca, przecież to on wybrał słodką Lisę, a nie słodkiego chłopca, jakim był on.
Był zły o to z kim przyszedł, czy o to, że w ogóle przyszedł? Naprawdę nie wiedział odpowiedzi na te pytania, a tak bardzo chciał poznać.- Boże, tutaj jesteś! - drgnął na niski głos Kima, który słyszał zza swoich pleców. W dalszym ciągu się nie odwrócił, nie chciał na niego patrzeć. A może nie chciał wiedzieć pobitego ukochanego, bo to by jeszcze bardziej złamało jego serce?
- Czemu nie odbierałeś telefonu, Cookie? Dzwoniłem chyba ze dwadzieścia razy - mówił Taehyung, ale zauważył, że jego przyjaciel nawet nie drgnął. Westchnął i chowając dłonie w kieszeniach, podszedł do niego i kucnął przed nim.
- Czy teraz będziesz udawać, że mnie nie widzisz i słyszysz? - zapytał z nikłym uśmiechem zauważając, że na jego słowa, oczy młodszego kolegi rozszerzyły się.
- Czemu w ogóle przyszedłeś z tym gościem? Tępy chuj, jakim prawem mógł cię dot...
- Zamknij się! Zamknij się, zamknij się! - wykrzyczał młodszy, w końcu patrząc na chłopaka przed sobą, który zobaczył jego łzy w oczach.
- Jungkookie, ale...
- Dlaczego to robisz ty idioto? Najpierw przez kilka lat, troszczysz się o mnie, dbasz, kochasz, a potem odstawiasz dla jakiejś głupiej laski?! Okey, rozumiem jest śliczna, ale ja też do cholery. I nawet jeśli jesteś z nią szczęśliwy i ją lubisz, to czemu czepiasz się moich spraw i Yoongiego? To on mnie zaprosił na bal, nie ty. To on po mnie przyjechał, nie ty. Ty miałeś ją, więc czemu się wtrąciłeś?.. - powiedział Jeon, jeszcze bardziej się rozpłakując.
A Kimowi zabrakło tchu. Aż tak skrzywdził swojego, chłopca?
- Tak robią przyjaciele, Jungkookie.
- Czy my komukolwiek nimi byliśmy? Bo dla mnie Tae, od zawsze byłeś kimś o wiele więcej. Kimś ważniejszym. To z tobą chciałem się pierwszy raz kochać, całować, mieszkać. Lecz to już nie ważne, teraz masz... - chciał dokończyć jednak przeszkodziły mu w tym usta drugiego.
Pocałunek był wolny, czuły i leniwy. Łzy skapywały im obydwu przez co pocałunek był słony, ale emocje jak najbardziej słodko gorzkie.
- Zawsze byłeś kimś wiecej, Jungkookie. Zawsze.
I ponownie połączył ich usta w ciepłym pocałunku i nawet trąbiąca taksówka i krzyczący z niej pan, nie przerwał im.
Jednak czy wszystko można załatwić, pocałunkiem?
a/n trochę czasu minęło, wybaczcie
CZYTASZ
ᴏᴅ ᴅᴢɪᴇᴄɪńsᴛᴡᴀ |ᴛᴀᴇᴋᴏᴏᴋ|
Fanfiction"𝐀𝐧𝐝 𝐭𝐡𝐞𝐲 𝐥𝐨𝐯𝐞𝐝 𝐞𝐚𝐜𝐡 𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫 𝐭𝐨𝐨 𝐦𝐮𝐜𝐡" Jungkook ma 7 lat i poznaje chłopca o imieniu Taehyung. Już pierwszy raz jak go zobaczył, wiedział, że to on skradnie wszystkie pierwsze razy, Kima. Taehyung myślał, że tylko przy dzie...