Nico nie wiedział, czego nienawidził najbardziej: bycia zamkniętym w szpitalu czy powrotu do domu. Przez tygodnie pobytu nie mógł się doczekać powrotu, ale teraz, kiedy nadszedł czas, miał wątpliwości. Jego wahania były w głównej mierze spowodowane przez nieszczęsny wózek inwalidzki, który czekał na niego obok łóżka. Gdy przebywał w szpitalu, mógł zostawać w łóżku i udawać, że wszystko będzie w porządku. Że mógł wstać i wyjść, gdziekolwiek by chciał. Nie musiał się ruszać, dopóki nie potrzebował iść do łazienki, co, szczerze powiedziawszy, robił tylko wtedy, gdy obsługa mu kazała. Tak było łatwiej.
Okej, może wózek inwalidzki nie był całkowicie winny temu, że nie chciał wrócić do domu. To mogło mieć również do czynienia z młodym, jasnowłosym mężczyzną, aktualnie siedzącym na krześle dla odwiedzających, czekającym na dopełnienie ostatnich formalności, żeby mogli wyjść. Podczas pobytu Nico w szpitalu jego ojciec pozwolił sobie na zatrudnienie pielęgniarza, żeby zajął się jego niepełnosprawnym synem. Pielęgniarza, który okazał się wysoki, jasnowłosy, dobrze zbudowany lecz nie zbyt masywny, z ciemną opalenizną i tyloma piegami, że nie dało się ich policzyć. Miał na sobie conversy, jeansy i różowy t-shirt. Och, i Nico pomyślał, że jest najpiękniejszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek widział.
To był ten cały problem. Jeśli ten chłopak miał być jego całodobową pielęgniarką, to jego ojciec powinien był wybrać kogoś o wiele mniej atrakcyjnego. Nico był wystarczająco niepewny siebie przez niemożność użycia łazienki samodzielnie. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował, był przystojny facet, który by mu w tym pomagał. Na obronę jego ojca, nie wiedział o tym, jak Nico czuł się wobec chłopaków, ale nadal. To podciągało się pod katastrofę.
To był pierwszy raz, kiedy się poznali. Przystojny chłopak przedstawił się jako "William, ale wolę Will" i Nico rozpłynął się w jego zbyt niebieskich oczach.
Szpitalna pielęgniarka przyszła z toną papierów, które dała Willowi, a potem powiedziała:
— Musi przychodzić raz w tygodniu, żebyśmy mogli kontrolować proces leczenia, przynajmniej dopóki nie będziemy usatysfakcjonowani, że wszystko jest tak w porządku, jak tylko może być. Potem zobaczymy. Zaplanowałam pierwsze trzy wizyty, szczegóły są gdzieś tutaj.
— Okej, Dziękuję pani. Czy w takim razie jesteśmy wolni?
— Tak.
Will posłał pielęgniarce olśniewający uśmiech, ale Nico zmarszczył na nią brwi. Nie musieli rozmawiać o nim nad jego głową. Był tam i nie miał, kurwa, uszkodzonego umysłu.
Kiedy pielęgniarka wyszła, Will podszedł do jego łóżka z ręką na biodrze, i powiedział:
— Potrzebuje pan pomocy z siadaniem na wózku czy chce pan zrobić to sam?
— Zrobię to sam.
Will, na szczęście, odwrócił się, żeby zabrać jego torby, podczas gdy Nico próbował wymyślić, jak do diabła miał zamiar przenieść się na wózek bez używania nóg. Po dwóch nieudanych próbach poddał się i spojrzał na Willa, który nadal był odwrócony do niego plecami.
— Uhm... Will?
Odwrócił się.
— Tak, panie di Angelo?
— Myślę, że mimo wszystko potrzebuję twojej pomocy.
— W porządku. — Will odłożył torby Nico na łóżko obok niego i przystąpił do podnoszenia go "na pannę młodą", a potem posadził delikatnie na wózku. Nico czerwienił się z czystego zażenowania. To nie miało nic wspólnego z silnymi ramionami Willa trzymającymi go w ten sposób. Nic a nic.
CZYTASZ
Kalifornijska ucieczka
FanfictionNico jest tak poważnie ranny po udziale w wypadku samochodowym, że tymczasowo traci czucie w nogach i czekają go miesiące rehabilitacji. Kiedy wraca do domu ze szpitala, jego ojciec zatrudnia dla niego całodobowego pielęgniarza. Bardzo przystojnego...