Nico nienawidził brata Willa i jego żony. Rozumiał, że prawdopodobnie postępował nie fair, bo byli w domu dopiero od piętnastu minut, ale ich nienawidził. Nie znosił ich wyglądu i sposobu, w którym się wypowiadali, a poza tym absolutnie gardził tym, jak Shawn powitał Willa: uściskiem dłoni. Jakby byli znajomymi, a nie rodziną.
Nico za żadne skarby nie mógł przypomnieć sobie, czy kiedykolwiek nie przytulił swoich sióstr, a zauważył, że Will zwykle przytulał wszystkich. Tak szybko, jak tylko się z kimś zaprzyjaźnił, ktoś go przytulał, więc patrzenie na niego, kiedy ściskał dłoń swojego brata, przeszkadzało Nico.
Właściwie Will i jego brat wyglądali całkiem podobnie. Nico wiedział, że muszą pochodzić od tych samych rodziców, ale Will był zrelaksowany i beztroski, a Shawn nerwowy i spięty. Udało mu się nawet ułożyć loki w kolorze blondu – takie same, jak reszty rodziny – które układały się, jak tylko chciały, niezależnie od produktu. Shawn był jedyną osobą, która zdołała zaczesać je, aby nie odstawały za bardzo od głowy. Wyglądało to trochę tak, jakby nosił jakiś hełm. Nico musiał się bardzo postarać, aby nie parsknąć na tę myśl.
Ale jego żona, Jenny, to zupełnie inna historia. Wyglądała jak mops. Nico musiał znowu powstrzymać się od parsknięcia, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy, bo to była jedyna rzecz, która przyszła mu do głowy. Will posłał mu dziwne spojrzenie, a Nico kaszlnął, aby udać, że go nie zauważył. Wiedział, że Will nie był głupi, ale hej, musiał spróbować.
Oboje się przedstawili, a Nico zrobił to samo. W końcu został wychowany na grzecznego, ale trudno było zachować się uprzejmie, widząc, jak niekomfortowo czuje się Will. Jenny nawet nie kłopotała się z przywitaniem go i to był moment, kiedy Nico zaczynał się naprawdę irytować i, jeśli miał być szczery sam ze sobą, denerwować. Will zadawał się to zauważyć, bo złapał Nico za ramię razem z kulami i zaprowadził na stronę.
— Pamiętasz, że obiecałeś mi spróbować być grzecznym?
— Pamiętam. Powiedziałem coś nie tak?
— Nie, ale widzę, że masz ochotę. Widzę to po twojej twarzy i w błysku w oczach.
— Cóż, pragnienie i robienie to dwie zupełnie różne rzeczy — powiedział Nico i prawie dodał "Chciałem cię pieprzyć, odkąd poznałem cię po raz pierwszy, ale nie zrobiłem tego, prawda?". Jednak nie powiedział nic.
Will patrzył na niego, jakby czuł, że Nico mu czegoś nie mówi. W końcu westchnął.
— Okej. Wybacz. Jestem na granicy wyczerpania nerwowego.
— Wiem. Hej, obiecałem ci, że będę się zachowywał, tak? Więc będę.
Will wydawał się nieco bardziej zrelaksowany. Nico ścisnął jego dłoń.
— Nie martw się. Odpręż się i spróbuj cieszyć się tym czasem. W końcu mamy Wigilię.
---
"Odpręż się i spróbuj cieszyć się tym czasem" było łatwiej powiedzieć niż zrobić. Jenny, jak się wydawało, miała opinię na temat wszystkiego. Nico nie pamiętał, czy kiedykolwiek było mu trudniej trzymać swój temperament di Angelo na wodzy. Musiał się ugryźć w język więcej niż raz, żeby jej nie odpowiedzieć.
Zaczęło się, kiedy wygłosiła swoją opinię na temat osób niepełnosprawnych. Nico siedział wtedy w kuchni z Ashley, która chciała pokolorować jego nogę. Cieszył się, że dziewczynki nie było wtedy w pokoju z resztą dorosłych, bo te słowa byłyby trudne do wytłumaczenia małemu dziecku. Niepełnosprawni ludzie są leniwi i nie zasługują na żadną pomoc. Każdy może przecież wykonywać jakąś pracę. Kiedy zaczęła mówić o niepełnosprawności umysłowej, takich jak dysleksja Nico, musiał coś zrobić.
CZYTASZ
Kalifornijska ucieczka
FanfictionNico jest tak poważnie ranny po udziale w wypadku samochodowym, że tymczasowo traci czucie w nogach i czekają go miesiące rehabilitacji. Kiedy wraca do domu ze szpitala, jego ojciec zatrudnia dla niego całodobowego pielęgniarza. Bardzo przystojnego...