Rozdział 6

869 73 3
                                    

W dzień przed Wigilią cała rodzina zdecydowała zapuścić się do Nowego Jorku. Część z nich nadal miała do kupienia prezenty gwiazdkowe, a reszta poszła razem z nimi, ponieważ ich rodzinną tradycją było oglądanie wielkiej choinki i jazda na łyżwach na lodowisku zanim jedli obiad w małej włoskiej restauracji – tej samej każdego roku.

Will, Nico, Lester i Naomi siedzieli w ich wypożyczonym aucie, a rodzina Kayli w ich samochodzie. Rodzina Solace radośnie śpiewała świąteczne piosenki lecące z radia, a Nico patrzył na nich, albo raczej na Willa, z rozbawieniem. Jego blond loki wystawały spod różowej czapki beanie i podskakiwały, kiedy śpiewał. Zauważył, że Naomi posyła Lesterowi znaczące spojrzenie z tylnego siedzenia, zanim oderwał wzrok, żeby zamiast tego spojrzeć za okno.

Jego myśli znów zawędrowały do tamego poranka. Obudził się z ramionami Willa wokół niego i jego erekcją przyciśniętą do jego pleców. Przez moment myślał, że jakiś stan pożądania objawił się w jego ciele, ale minął tak szybko, jak się pojawił. Nadal była to jednak największa dotąd reakcja i był z tego powodu całkiem szczęśliwy. Na szczęście Will się nie obudził, żeby to zobaczyć. Zamiast tego, kiedy Nico delikatnie się od niego odsunął, był zażenowany swoim stanem. Nico zapewnił go, że wszystko było w porządku, ale Will musiał wysunąć się z jego uścisku, ponieważ musiał skorzystać z toalety.

Will i Nico zrobili świąteczne zakupy już w Kalifornii, a Nico nie czuł się zbyt komfortowo w szaleństwie zakupowym w centrum handlowym dwa dni przed Bożym Narodzeniem, więc kiedy skończyli załatwiać sprawy w banku, Will zabrał go do kawiarni kilka budynków od głównej drogi, żeby zrelaksować się, zanim spotkają się z resztą rodziny. Rozmawiali, a ludzie patrzyli. Gdy Will zdawkowo komentował ludzi przechodzących obok, Nico głupio się do niego uśmiechał. Nie pamiętał, kiedy ostatnio czuł się tak zrelaksowany poza domem. Poza strefą komfortu.

Po kilku godzinach Will spojrzał na swój zegarek i powiedział:

— Cóż, powinniśmy się zbierać.

— Gdzie idziemy?

— Na łyżwy.

Nico spojrzał na niego.

— Nie wywiniesz się z łyżew, di Angelo.

— Nigdy nie jeździłem na łyżwach, a ty chcesz, żebym spróbował, będąc niepełnosprawnym?

Will parsknął.

— Poradzisz sobie. Pomogę ci. Jak w basenie. Chodź, założymy ci szyny.

Will podążył za Nico do łazienki oznaczonej "dla niepełnosprawnych" i pomógł mu założyć szyny. Kiedy zacisnął pasy, Nico chrząknął. Will spojrzał na niego, zaskoczony.

— Boli?

— Trochę.

— Cholera, wybacz.

— Naprawdę muszę nauczyć się robić to samodzielnie.

— No, nie będę przy tobie wiecznie. Za kilka miesięcy... — Will nie dokończył zdania, bo nie chciał myśleć o zostawieniu Nico, ale prawdą było, że jego umowa miała trwać do roku po wypadku, a Hades dał mu do zrozumienia, że nie będzie odnowiona. Nie sądził, że Nico będzie tego potrzebował i musiał do tego czasu nauczyć się dbać o siebie.

— Dalej — powiedział Will. — Spróbuj zapiąć ten.

Nico go za bardzo nie słuchał, bo wizja jasnowłosego faceta klęczącego przed nim wyprawiała dziwne rzeczy z jego wyobraźnią. To naprawdę mu nie pomagało, zwłaszcza, że teraz nie miał na sobie spodni. Poczuł to zbierające się w brzuchu uczucie i był naprawdę wdzięczny, że mały Nico nadal nie działał.

Kalifornijska ucieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz