~5

149 17 4
                                    


-Co się stało?- zapytałam tak cicho , że tylko on mnie słyszał.

Chłopak złapał mnie za rękę i od razu wstał ze swojego miejsca. Bez słów zaczął mnie prowadzić w stronę wyjścia z budynku. Wyglądał jakby nie wiedział co ma teraz zrobić. Czułam ,że jest mu ciężko i ,że potrzebuję teraz z kimś porozmawiać dlatego nie protestowałam i szłam za nim. Kiedy doszliśmy do drzwi Jonghyun przyśpieszył kroku w efekcie czego wybiegliśmy z budynku i zaczęliśmy biec w stronę parkingu. Kątem oka dostrzegłam znany mi samochód Ji Soo, który na mnie czekał.

-Hej, czekaj JiSun gdzie biegniesz?!- pytał chłopak , który nas zauważył i starał się nas dogonić

Był już tak blisko, że myślałam że nie uda nam się ta wycieczka. Jonghyun obejrzał się za siebie i chyba dopiero wtedy zobaczył za nami Soo. Skręcił nagle w jakąś alejkę gdzie stał jeden samochód. Chłopak od razu go otworzył i kazał mi do niego wsiadać. Kiedy znalazłam się z Jonghyunem w środku nie wierzyłam w to co się teraz dzieję. To było dość szalone i nie podobne do mnie. Pierwszy raz uciekam z nieznajomym i to w zasadzie nie wiem gdzie...

-Trzymaj się- odezwał się Jonghyun  w momencie gdy auto gwałtownie ruszyło

Prawie przy tym potrąciliśmy zszokowanego Ji Soo, który upadł na chodnik i wołał moje imię. Patrzyłam  w lusterkach jak się oddala i po chwili znika mi z oczu. Westchnęłam i wyciągnęłam z kieszeni swój telefon. Od razu napisałam do cioci , wujka i Ji Soo by się o mnie nie martwili.  Nie chciałam by wysyłali za nami policję i by się o mnie po prostu martwili.

-Gdzie mnie zabierasz?- zapytałam po chwili ciszy gdy zauważyłam jak mijamy Seul

-Na plaże...Mam ochotę popatrzeć na morze- powiedział ponurym głosem , który skłonił mnie do tego bym na niego spojrzała

-Jonghyun chcesz o czymś pogadać?- zapytałam trochę niepewnie. Sama kiedyś miałam przecież gorsze dni i nie miałam ochoty o nich mówić, więc bałam się, że wkurzę tym pytaniem chłopaka

-Nie teraz- odpowiedział mi i na chwilę na mnie spojrzał

Jonghyun już nie płakał, ale jego oczy nadal były nieco opuchnięte i czerwone. Chciałam by się trochę rozchmurzył, więc posłałam mu uśmiech , który od razu delikatnie odwzajemnił. Jechaliśmy autem chłopaka już od dobrych paru minut i żadne z nas nie raczyło się odezwać. Tak szczerze to nawet nie chciałam byśmy z sobą rozmawiali. Pasowała mi ta cisza, którą zagłuszały tylko odgłosy jeżdżących  aut.

W tej ciszy można było jednak się skupić i odstresować. Pomyśleć o wszystkim o czym się tylko chciało. I tak właśnie ja zrobiłam. Patrzyłam przed siebie na drogę i wracałam myślami do rozmowy z psychiatrą.Zastanawiałam się głównie nad tym czego oczekuję od życia...Nie chciałam pieniędzy, bo one mi szczęścia nie dadzą...To samo tyczy się popularności, więc czego ja chce? Spokoju, odpoczynku? To kiedyś mi się pewnie znudzi i co wtedy?

-O czym myślisz?- zapytał mnie naglę chłopak, który zerknął na mnie kontem oka

-O dzisiejszej wizycie- odpowiedziałam i westchnęłam patrząc przez okno gdzie było widać już morze

-Pomagają ci one?- zapytał, a ja wzruszyłam ramionami

-Sama nie wiem...

-Ja jakoś nie jestem przekonany. Ciągle mam wrażenie, że jestem wariatem i wszystko wyolbrzymiam- powiedział i zaśmiał się sztucznie jakby te słowa go bawiły

-Nie mów tak, nikt taki nie jest...Po prostu są lepsi i gorsi nam się nie poszczęściło

-Dzięki, ze chociaż ty mnie rozumiesz- przyznał, a ja poczułam jakieś dziwne ciepło, które mnie ogarnęło

𝐖𝐑𝐈𝐓𝐓𝐄𝐍 𝐈𝐍 𝐓𝐇𝐄 𝐒𝐓𝐀𝐑𝐒Where stories live. Discover now