W naszym życiu jest wiele dobrych i złych chwil, ale najgorsze są te w których ktoś kogo kochasz odchodzi. A ja właśnie zdałam sobie sprawę, że muszę opuścić ludzi, którzy mnie kochają.
Ciocię Olivie, wujka Edwarda, Marka no i Zacka... Doskonale wiedziałam, że mimo tego, że teoretycznie odrzuciłam miłość Zacka ten dalej mnie kocha i tak łatwo nie odpuści. W końcu połączyła nas wieź bratnich dusz.
Najgorsze w tym wszystkim było powiedzenie całej mojej rodzinie o mojej decyzji. No nie całej bo Mark już wie, ale i tak to było strasznie ciężkie zadanie.
Po długich rozmyśleniach, w końcu postanowiłam się ogarnąć i zejść na śniadanie.
W kuchni przy stole siedział Edward i czytał dzisiejszą gazetę sportową. Wywnioskowałam to po zdjęciu jakiegoś futbolisty. Przy kuchence stała ciocia i mieszała coś na patelni. Pewnie jajka na jajecznice, bo to ulubione śniadanie wujka.
- Oo witaj kochanie!- Pierwsza zauważyła mnie ciocia.- Chcesz jajka?
- Cześć, poproszę.- Uśmiechnęłam się lekko w stronę blondynki.- Gdzie Mark?- Zapytałam, bo nigdzie nie widziałam chłopaka, a powinien być na śniadaniu tak jak zwykle rano.
- Chyba u siebie, szykuje się na trening.
- Ma dziś trening?- Zapytałam zdziwiona.
- Tak, w poniedziałki, środy i piątki mam treningi rano.- Usłyszałam za sobą głos kuzyna, który lekko mnie wystraszył.- Chcesz iść ze mną?
- Teraz?
- No.- Powiedział kradnąc tosta z mojego talerza.
- Ej! To moje.- Ten tylko wzruszył ramionami.- A mogę?
- No jasne, w końcu jesteś przyszłą Luną.- I w tym momencie cała zawartość jamy ustnej mojego wujka z powrotem wylądowała na talerzu, a ulubiony kubek Olivii roztrzaskał się na milion kawałeczków.
- Że co proszę?- Pierwsza odezwała się ciocia.
- No tak wyszło, że Zack się wczoraj we mnie wpoił.- Odpowiedziałam zmieszana.- Ale ja nie chcę tej więzi. Nie mogę narażać kolejnych osób na niebezpieczeństwo i w piątek wyjeżdżam.- Dodałam szybko.
Doskonale widziałam to zaskoczenie w ich oczach, które zaczęło się przeistaczać w smutek. W oczach cioci zaczęły pojawiać się łzy, ale wiedziałam że mnie rozumieją. Zawsze rozumieli.
- Ale kochanie to twój mate. On powinien cię chronić nie ty jego.- Odpowiedział po chwili Edward.
- Nie, nie mogę zostać. Już postanowiłam.- Odpowiedziałam stanowczo i spuściłam wzrok na mój talerz. Po chwili poczułam jak ciocia mnie przytula i lekko gładzi po włosach.
- Dobrze, rozumiemy kochanie. - Pociągnęła lekko nosem.- A teraz leć na trening, trochę ruchu ci się przyda.- Uśmiechnęła się do mnie przez łzy.
- Dziękuję.- Oddałam uścisk i poszłam się przebrać.
Ubrałam na siebie czarne leginsy, stanik sportowy i moje białe adidasy. Na siebie narzuciłam jeszcze bluzę, a do torby wrzuciłam butelkę wody, kilka noży do rzucania i łuk ze strzałami. Włosy związałam w kitkę. Gotowa zeszłam na dół.
- Gotowa?- Zapytał mnie Mark z łobuzerskim uśmiechem.
- Jasne.- Podeszłam do niego i razem ruszyliśmy w stronę domu głównego.
- Kto w ogóle będzie na treningu.- Zapytałam.
- Kilka chłopaków, raczej wszyscy są w moim wieku, może z 3 będzie w twoim, a i oczywiście będzie Zack.- Na imię chłopaka lekko się spięłam, ale nie dałam tego po sobie poznać.
CZYTASZ
Obdarowana
WerewolfOpowieść o niezwykłej dziewczynie z wielkimi mocami oraz o młodym, ale silnym Alfie. Czy los ich połączy? Czy się dogadają? Czy poradzą sobie z przeciwnościami losu? Co przyniesie im przeznaczenie? Tego wszystkiego dowiesz się czytając "Obdarowana"...