Rozdział 10

456 20 4
                                    


Zack

Nidy nie uważałem, że szary kolor jest ładny. Ba! Unikałem go jak ognia, gdyż zawsze kojarzył mi się z deszczem i smutną atmosferą.

A kto lubi takie klimaty? Nikt.

Lecz gdy po raz pierwszy spojrzałem w oczy najpiękniejszej kobiety, chodzącej po ziemi, pokochałem ten kolor. Każdy odcień szarości jest moim ulubionym. Od tamtego dnia szary - smutny kolor, kojarzy mi się z ciepłem, które poczułem w sercu, gdy wpoiłem się w Izabellę Smith.

Właśnie Bella- moja mate, która odrzuciła mnie już dwa razy. Te słowa tak strasznie bolą. Rozrywają mnie od środka.

Mój wilk i ja tworzymy jedność, lecz bez naszej bratniej duszy jesteśmy jak puzzle bez jednego kawałka. Czujemy się niekompletni, niczym zepsuta zabawka, a kto chciałby się bawić popsutą zabawką?

Problem polega na tym, że nie chce być nie kompletny.

Od dziecka rodzice powtarzali mi, że więź mate, to najpiękniejsze uczucie jakie może połączyć dwojga ludzi. Widziałem też jak mocno oni się kochają, ponieważ mieli to szczęście, że księżyc obdarzył ich więzią bratnich dusz, ale sądzę że nawet bez tego tworzyli by idealna parę.

Odkąd tylko pamiętam chciałem odnaleźć moja przeznaczona i doświadczyć tego cudownego uczucia. Lecz gdy w końcu ją znalazłem, ona mnie odrzuca i to właśnie tak kurewsko boli, ale ja nie zamierzam się poddać. Będę walczyć do końca!

Bella odeszła, ale tym razem nie zamierzałem stchórzyć i czekać do następnego spotkania, które mogło by nie nadejść. Po tym jak oznajmiła mi, że wyjeżdża zorientowałem się, że mam jeszcze mniej czasu niż dotychczas myślałem żeby przekonać ją do siebie. W żaden sposób nie chciałem na nią naciskać, ale nie mogę jej dać odejść. Sam najchętniej wyjechał bym z nią, ale niestety mam obowiązki i zapewnione stanowisko Alfy w stadzie, a ten niedorozwój zwany moim młodszym bratem- Luck, się do tego ewidentnie nie nadaje. Znając jego, świnie zaczęły by na naszym terenie spadać z nieba, ale młody ma smykałkę do walki i strasznie czuły nos, co daje mu stanowisko tropiciela i strażnika w sforze.

Ruszyłem za przyjemnie słodką woniom, która unosiła się w powietrzu. Zapach ten należał do Belli- słodki, kwiatowy i przyjemny, mógłbym wąchać go godzinami, ale nie był tak intensywny jak powinien być. Moja sprytna kobieta pewnie w jakiś sposób go maskuje.

Moja- to słowo tak pięknie brzmi. Długo czekałem, żeby w końcu nazwać jakąś kobietę moją, w końcu przyszedł na to czas i nie zamierz z tego rezygnować.

Izabella

Czuje nieprzyjemne kłucie w kładce piersiowej, które jest spowodowane bólem i rozczarowaniem, który zobaczyłam w oczach Zacka. Cały czas powtarzam sobie w myślach, że muszę być silna i się nie poddać- dla niego. Niestety więź chcąc nie chcąc oddziałuje na mnie, co prawda w mniejszym stopniu niż na wilkołaki, ale jednak ją czuję.

Mam cholerną ochotę odwrócić się i pobiec do niego, rzucić się w ramiona, pocałować i powiedzieć, że zostaje i będę jego już na zawsze, ale nie mogę. Muszę go chronić i odejść. Nie mogę pozwolić żeby kolejne osoby ginęły z mojego powodu.

Muszę zniknąć!

Wielokrotnie przebywając w różnych miastach widziałam iskierki w oczach ludzi, które były wywołane szczęściem i miłością do drugiego człowieka. Widziałam też te piękne iskierki w oczach moich rodziców, gdy leżeli wtuleni w siebie na leżaku, gdy jedliśmy razem śniadanie, a nawet w obliczu śmierci. Kochali się do ostatnich chwil swojego życia. Wiedziałam, że byli ze sobą naprawdę szczęśliwi i ja też chciałam doświadczyć takiego szczęścia. Pragnęłam dożyć pokaźnego wieku z osobą mi przeznaczoną, bo tylko ona mogła dać mi pełnię szczęścia, ale nie to było mi pisane. Przynajmniej na razie, dopóki Black żyje i mnie szuka.

Od zawsze uciekam i się ukrywam tylko dlatego, że on zagraża mojej rodzinie. Dziś postanawiam to zmienić! Teraz on będzie uciekał przede mną. Zamierzam go znaleźć i zabić, by w końcu doświadczyć szczęścia.

Niespokojnym krokiem weszłam do domu mojego wujostwa. Wzięłam butelkę wody ze stołu i ruszam w stronę mojej tymczasowej sypialni. Po drodze wzięłam kilka łyków płynu, który przyjemnie gasi moje pragnienie. Przez całą drogę do domu nie mogłam zebrać myśli, a muszę się skupić, żeby obmyślić plan dorwania Blacka.

Moja sypialnia była nie duża, ale nie potrzebowałam więcej miejsca. Ściany były pomalowane na piękny odcień niebieskiego, na podłodze leżał puchaty dywan. Łóżko znajdowało się pod oknem, dzięki czemu gdy zasypiałam miałam widok na las. Szafa i komoda były zbudowane z jasnego drewna i stały na przeciwko okna. Miałam też w moim tymczasowym azylu wygodny szary fotel, który stał w rogu pokoju. Byłam wdzięczna mojej rodzinie, że przynajmniej na chwilę pozwolili mi u siebie zostać. Bardzo ich kochałam i chciałam ich chronić, bo tylko oni z całej mojej rodziny mi zostali.

Postanowiłam wziąć kilka najpotrzebniejszych rzeczy, czyli jakiś koc, wodę i oczywiście broń, by w razie potrzeby miałabym się czym bronić. Najlepiej myśli mi się na świeżym powietrzu. Uwielbiam lasy i jeziorka są to miejsca, które mnie uspokajają, dlatego właśnie takiego miejsca zamierzam poszukać, by wszystko przemyśleć. 


Gwiazdki i komentarze mile widziane :))



ObdarowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz