| 6 |

155 14 9
                                    

Jeon na widok sceny, która odgrywała się przed jego oczami poczuł ogromną złość, a cała odwaga oraz wszystkie dobre myśli, którymi napełnił go Jimin wyparowały tak szybko jak się pojawiły.

Młody mężczyzna bez jakiegokolwiek komentarza wyszedł z pomieszczenia, roztaczając wokół siebie napiętą atmosferę. Jego wściekły wzrok zauważyłby każdy głupi, nie trudno było się domyślić, że widok ich obu denerwuje go za każdym razem nie ważne co robią. Ale co mógł na to poradzić? Wewnętrznie zdawał sobie doskonale sprawę z faktu, iż jest diabelnie zazdrosny o Taehyunga a także jego uwagę, jednakże nie był wystarczająco pewny siebie czy też odważny, aby móc to komukolwiek wyznać, a już tym bardziej samemu mężczyźnie. 
Bał się odrzucenia, co było czymś normalnym a także naturalnym, zwłaszcza gdy w grę wchodziły naprawdę, ważne dla nas osoby.
Takie, których nie chcemy stracić.

Nowy wpatrywał się chwilę w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał Maknae, a w jego głowie zrodziła się myśl.
Myśl aby rozegrać to wszystko odrobinę inaczej niż założył na samym początku, jednakże ta myśl w porównaniu do poprzedniej, mogła mu dać niebywałą rozrywkę, ale jednocześnie zniszczyć swojego rówieśnika, bardziej efektownie.
Fakt, zabawnie było patrzeć na to jak Kook na każdym kroku zabija go wzrokiem, cudownie było posłać mu ten triumfalny uśmiech gdy po raz kolejny wygrał z nim bitwę o przyjaciela, a może nawet kogoś więcej, ale czy to wszystko wystarczy?
A co jakby kompletnie zniszczyć to co jest między nimi? Zbliżyć się do Jungkooka na tyle aby mu zaufał a na końcu go zniszczyć. Zniszczyć jego wszystkie przyjaźnie sprawić aby wszyscy wierni fani się od niego odwrócili.
To był plan idealny. A wcielić go w życie wcale nie było tak trudno, musiał jedynie zdusić w sobie nienawistne spojrzenie jakim nie potrafił nie uraczyć czarnowłosego kiedy tylko go widział i zmusić się do miłego tonu. Było to wykonalne , biorąc pod uwagę jak długo musiał udawać, aby wreszcie znaleźć się tutaj, gdzie był teraz. Czekał tak długo, że te kilka miesięcy, podczas gdy wszyscy członkowie mu zaufają, był przy tym po prostu pikusiem, a także dziecinną zabawą, przynajmniej dla niego.
Nie dbał o uczucia kogokolwiek niż on sam, będąc wyjątkowo samolubnym.
Był cudownym aktorem, a teraz czekała go najważniejsza rola w jego życiu.
Czym prędzej poderwał się z Tae, który dalej zdezorientowany leżał na ziemi i prawie, że biegnąc wypadł z pokoju w poszukiwaniu Jeona.

Zanim ten zdołał zniknąć w swoim pokoju, gdzie najpewniej by się zamknął, sam Jungseo szybko go dopadł, jednocześnie łapiąc chłopaka za nadgarstek, aby powstrzymać go przed dalszym uciekaniem. 
Nie miał zamiaru bawić się w cholernego kotka i myszkę.
Dlatego tez zmusił się do delikatnego uśmiechu, który jak na jego gust wręcz ociekał życzliwością, która była do niego tak niebywale niepodobna oraz nie pasowała. 

- Jungkook chciałbym z tobą porozmawiać -przyznał wreszcie go puszczając, oraz jednocześnie wyznając powód jego zachowania.

Nawet nie dbał o to, jak dziwnie musiało to wszystko wyglądać, biorąc pod uwagę ich wcześniejsze zachowanie. 
Nie dał nawet dojść drugiemu do słów i od razu kontynuował, nie chcąc aby tamten tak zniszczył jego plan.

- Dlaczego zachowujesz się w taki sposób wobec mnie? Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że sam nie jestem święty, ale właśnie dlatego tutaj jestem. Chciałem Cię przeprosić za moje zachowanie i liczę, że uda nam się jeszcze zacząć od nowa i to tak, jak powinniśmy od razu -zachichotał zabierając swoją rękę i lekko nerwowym, udawanym ruchem poprawił okulary na czubku nosa. 

Jeon wpatrywał się w niego z nietęgą miną, która tak naprawdę trzymała się jego od samego momentu, gdy opuścił pokój swojego Hyunga. Czy on się przesłyszał? A może po prostu ten drań z nim pogrywał, grając w kolejną chorą grę? Wszystko było możliwe, a on miał już dość tych podchodów. Denerwowało go zachowanie nowego i właśnie w momencie tych przeprosin, czara się przelała.
Wszystkie jego emocję, gromadzone przez tak długi czas, znalazły ujście z momentem, gdy z jego ust wyciekły pierwsze słowa, w towarzystwie jego uniesionego tonu. 

- Przepraszasz? -wysyczał mrużąc niepotrzebnie oczy i wbijając je w niego. - Od samego początku, nie wiedzieć dlaczego traktujesz mnie jak najgorszego wroga. Kogoś gorszego i to bez powodu! Nie pozwalasz mi nawet dojść do V, co jak na moje oko jest zdecydowaną przesadą! Zachowujesz się niczym małe rozpieszczone dziecko, myślące że dostanie wszystko, kiedy tylko klaśnie i zrobi słodkie oczka, a właśnie że nie! Inni mogą nabierać się na te twoje sztuczki, ale nie ja. Nie jestem ślepy, ani tym bardziej głupi, choć chyba właśnie za takiego mnie masz, za głupca. - prychnął, nie zważając na fakt, iż prawie od samego początku krzyczał, wylewając z siebie wszystkie żale, które przez ten tydzień zdążyły zatruć jego umysł oraz dusze, owijając mocno ciernie dookoła jego serca, powodując niebezpieczny ścisk, który się pogłębiał z każdą sytuacją czy też krzywym gestem chłopaka wobec niego. 

A tym bardziej nie zwracał uwagi na fakt, że reszta zespołu, która znajdowała się na dole, była dość zdziwiona krzykami, Jungkooka.
Jakby nie patrzeć najmłodszy z nich rzadko dawał ponieść się negatywnym emocjom, a gdy już krzyczał to raczej z radości czy też ekscytacji, niż z złości jak w tym momencie. 

Najbardziej zdziwiony był jednak Kim i tym razem, była to jak najbardziej prawdziwa emocja. Nie spodziewał się po nim takiego wybuchu. Racja, wiedział że nie będzie to aż tak łatwe, a ciemnowłosy będzie zły, jednakże te krzyki i żale, zdecydowanie wygrały. Najwidoczniej nie wiedział o nim wszystkim, ale to dobrze. W taki sposób zdobywał doświadczenie i mógł szybko nauczyć się obchodzić z nim. 

- Wiem jak głupio to brzmi, jednak szczerze żałuję. Przez osobiste uprzedzenia, nie poparte jakimkolwiek argumentem, od razu skreśliłem naszą znajomość, nie dając jej nawet szans, na dobre rozpoczęcie się. Właśnie dlatego, chce Cię prosić o kolejną szansę, abyśmy mogli to wszystko naprawić. Niesnaski w grupie, psują całą atmosferę i chyba zdążyłeś to zauważyć -uznał ponownie przywdziewając na twarz uśmieszek, od którego wewnętrznie aż go mdliło, ale czego się nie robi dla powodzenia planu.

Golden Maknae dobrą chwilę rozważał za oraz przeciw, odnośnie jego propozycji. Bo racja, zależało mu na dobrych kontaktach z każdym członkiem, a także nie chciał psuć atmosfery, jednakże jego uprzedzenia... To one były głównym problemem, a także zazdrość przeplata z dumą, co kazało mu najzwyczajniej odmówić i wrócić do swojego pokoju, aby tam się zaszyć. Ale czy to nie będzie dziecinne? A przecież obiecał Jiminowi, że będzie zachowywał się jak osoba w jego wieku, przynajmniej w takich sytuacjach. 

- Zgoda. Masz drugą szansę, ale zacznijmy z całkowicie czystymi kartami -poprosił wyciągając rękę w jego kierunku. Był już znacznie spokojniejszy, jednak do stanu sprzed całej rozmowy, odrobinę mu jeszcze brakowało. Jednak to dopiero w swoim pokoju. - I naprawdę, miej na uwadze, że ja także chciałbym spędzać czas z TaeTae. Zaczęło mi tego powoli brakować -dodał uśmiechając się w taki sposób, że jego królicze zęby wyszły na wierzch, kreując go całkiem uroczy. 

No cóż, nie było mu to na rękę. 
Nie chciał spełniać tej prośby, mając samego Hyunga tylko dla siebie, jednak dla lepszego osiągnięcia celu a także szybszego wykonania go, musiał myśleć o planie a nie indywidualnych widzi mi się. To wszystko będzie mógł spełnić w momencie, gdy Kook zostanie wyrzucony z zespołu, albo usunie się w cień, wręcz prosząc się o bycie zapomnianym przez fanów a nawet i kolegów z branży. 

- Dobrze, w takim razie, zaczynamy od nowa - z tymi słowami, złapał jego rękę, a oczach okularnika zabłysnęła nieznana do tej pory, iskra, świadcząca o czymś wyjątkowo paskudnym... Jednak nikt nie musiał o tym wiedzieć, prawda?


Chciałam was serdecznie zaprosić, na profil osoby która niesamowicie dużo mi pomogła przy pisaniu tego ff i nadal pomaga ^^
Mutirem

Toxic Snake |TAEKOOK|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz