| 11 |

122 8 6
                                    

Rozbawiony Jeon, który próbował utrzymać się na własnych nogach, był naprawdę śmiesznym widokiem dla Kima, któremu jakimś cudem udało się zaprowadzić chłopaka do stolika, który wcześniej zajmowali.

Tak jak mógł się domyślać na miejscu nie było już nawet szklanek po ich alkoholu, choć jak można było się spodziewać, sam trunek także nie gościł tam zbyt długo po opuszczeniu przez nich stanowiska.
Wcale go to nie zdziwiło, biorąc pod uwagę fakt jak szybko zazwyczaj opuszczone naczynia znajdowały nowych właścicieli i to nie na długo, będąc zaraz wypijanym.

Z cichym sapnięciem pomógł mu zająć miejsce na kanapie i od razu usiadł obok niego, przymykając na chwilę oczy.
To wcale nie było takie łatwe, biorąc pod uwagę masę a także sylwetkę chłopaka, który mu towarzyszyły.
Do drobnych calineczek, to on raczej nie należał i nie będzie.

- Mógłbyś wreszcie schudnąć, albo przestać pakować... - mruknął dość uszczypliwie, choć jego prawdziwe intencje tych słów, kryły się za delikatnym uśmiechem.

Nigdy nie chciał zranić chłopaka, a zależało mu jedynie na dobrych stosunkach, które wcześniej okazywali sobie za pomocą, nawet takiego małego przekomarzania, co było na swój sposób miłym wspomnieniem.
To było coś tylko ich, coś czego nie dało się zastąpić innym gestem słowami.

Został wreszcie obdarowany zamglonym spojrzeniem czarnych tęczówek, w których kryło się setki małych iskierek, które przypomniały gwiazdy.

Jungkook w stanie małego upojenia alkoholowego, zachichotał wpatrując się w mężczyznę po swojej lewej stronie.
Teraz dosłownie wszystko go bawiło, więc nie było nic dziwnego w tym, że chichotał na widok rozwalonego na kanapie V.

- Przeszkadza Ci to jak wyglądam? - szepnął nachylając się w jego kierunku. Jego oczy tajemniczo błysnęły, powodując lekki mętlik w głowie drugiego, wprowadzając go w swoisty stan zdziwienie oraz zszokowania.

Nie spodziewał się jednak, że jedyne co dostanie w zamian, to lekki uśmiech oraz odsunięcie się przez starszego.

Zdziwiło go to, musiał przyznać.

Jednak nie przejął się tym za bardzo, zwalając wszystko co niewygodne na upierdliwy alkohol w ich krwi. Nawet jeśli nie było go aż tak dużo, to ciągle mogli się nim usprawiedliwiać, co było dość wygodne oraz pożyteczne w dużej ilości sytuacji.
Zwłaszcza gdy któreś nie chciało przyznać się do faktu, że to co robili było spowodowane jedynie odwagą, jaką dodał im trunek spożyty wcześniej.

Czuł się coraz dziwniej, zauważając drobne zmiany w nastawieniu oraz zachowaniu młodszego chłopaka, których po prostu nie dało się przeoczyć, albo trzeba było być najzwyczajniej ślepym. A on do takich osób nie należał.

Z dziecięcą łatwością wychwytywał różne zmiany, które w szczególności dotyczyły Maknae ich zespołu.

Pokręcił jedynie głową na boki, odpowiadając w ten sposób na dość dziwne pytanie.

I jak normalnie pewnie by się nim nie przejął, tak teraz, miał pewne obawy. Emocje które widniały w oczach chłopaka, skutecznie mu uświadamiały że chodziło o coś innego oraz nie miało mieć to takiego samego wydźwięku jak zawsze, podczas małych potyczek słownych, które lubili sobie urządzać.

- Nie przeszkadza mi to, po prostu gdy musiałem pomóc Ci tutaj dotrzeć, wcale nie było łatwo. Jestem od Ciebie prawie o połowę mniejszy, następnym razem miej to na uwadze, dobrze Gguk?- poprosił obdarzając go kwadratowym uśmiechem, który był można powiedzieć jego specjalnością.

Lubił go, a skoro robił to też chłopak... Dlatego nie szczędził pokazywania mu go przy różnych okazjach.

Po tych słowach postanowił jednak wreszcie zamówić kolejną porcję alkoholu.
Tym razem postawił na whiskey, jednocześnie chłopakowi obok zamawiając jedynie piwo, aby nie upił się jeszcze bardziej.
Chociaż czy to mogło być możliwe?
Patrząc na jego stan absolutnie nie!

Nie zagościło ono jednak na długo w jego szklance, w porównaniu z żółtym płynem, który powoli sączył Golden Maknae, któremu widocznie przeszła ochota na wypicie aż tak dużo.

A może zauważył że źle się zachowuje i ma wyrzuty sumienia?
Wtedy musiałby to w jakiś sposób wytłumaczyć.

Po wypiciu czuł się odprężony oraz wreszcie wolny od wszelkich upierdliwych kwestii które go dręczyły podczas wypadu czy też chwilę przed nim.

Zdążył zapomnieć jakiego błogiego uczucia dostarczał trunek, pozwalając uspokoić zszargane myśli, choć wolał nie korzystać z tego zbyt często dla własnego dobra.

Raz na jakiś czas nie zaszkodzi, lecz z umiarem.

Natomiast młodszemu wystarczył wcześniejszy drink a także kilka łyków piwa przed nim i czuł się jak w niebie. Wszystko dookoła niego delikatnie szumiało, zamazując widok, jednak nie na tyle aby nic nie widział. Te zmiany były subtelne, choć od razu się rzucały wskazując wyraźnie na jego stan.

Najgorsze jednak było to, że zaczął coraz mocniej oraz intensywniej wpatrywać się w swojego przyjaciela, który nie do końca był tylko nim, ale to mniejsza.

Zauważył także, że sam Kim choć wcześniej robił mu lekkie wyrzuty, teraz był widocznie rozluźniony za sprawą małej pomocy w postaci brunatnego płynu.
Podobało mu się to, ale był lekko przestraszony faktem, iż chciał to wykorzystać.
Chciał to wykorzystać do własnych pobudek, które nie były zbytnio zgodne ze wszystkimi zasadami, którymi otaczali się od dobrych kilku lat, a raczej które próbowali im wpoić członkowie Staffu.

- Taehyungie?- szepnął kładąc mu dłoń na ramieniu.

Nie otrzymał jednak żadnej większej reakcji, oprócz skierowania na niego spojrzenia, w którym czaiło się szczęście.

Przynajmniej tyle dobrego... Sam uśmiechnął się ledwo przytomnie pod nosem i korzystając z okazji, przesunął rękę na jego policzek, zataczając na nim drobne kółeczka.

Będzie żałował.... Był tego wręcz pewny, ale dalej chciał pomimo wszystko spróbować...
Zaszedł tak daleko.


Z tą myślą, finalnie ujął malinowe usta,
swojego Hyunga, nakrywając je własnymi. ~





Toxic Snake |TAEKOOK|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz