Chyba nigdy wcześniej się tak nie denerwowałam przed czymkolwiek. Nawet do egzaminów gimnazjalnych podchodziłam z mniejszym zaangażowaniem. Nie wiedziałam, co założyć, jak się pomalować, czy na domówkach się tańczy i czy lepiej włożyć obcasy czy normalne buty? Czy w ogóle zostanę w butach? Może każą mi je zdjąć i zostawić w przedpokoju?
Najbardziej jednak chciałam zrobić na Adamie jak największe wrażenie, więc musiałam się postarać najlepiej jak mogłam.
Najgorzej wypadła moja rozmowa z rodzicami.
— Tato, mogę iść jutro na imprezę? — zapytałam, robiąc sobie herbatę do łóżka.
— Cóż to za impreza? — Wtrąciła się mama znad kubka.
— Mamy kilku członków koła teatralnego, którzy dopiero teraz postanowili dołączyć, no i Adam organizuje wieczorek. Wiesz, to, co zwykle robią takie nerdy jak my. Pewnie włączymy jakąś muzykę i będziemy objadać się chipsami.
— Mogłabyś się czasem bardziej zabawić, weź przykład z Antka.
Tyle byłoby z rozmowy z moją mamą. Ona, będąc w moim wieku, biegała na imprezę każdego wieczoru i niewiele czasu spędzała w domu. Przynajmniej takie historie opowiadała nam babcia z dziadkiem, kiedy przyjeżdżali na święta lub niekiedy w weekendy.
— To mogę iść?
— Oczywiście, córuś. — Tata zawsze miał więcej oleju w głowie od mamy. Ale mimo tego kochałam ich dwójkę tak samo. No, dobra, może tatę nieco bardziej, ale tak tylko odrobinkę.
Przechodząc przez całą sobotę obowiązków, około piątej się umyłam, potem ułożyłam włosy i zrobiłam delikatny, ale nadal ładny i przyciągający wzrok makijaż. Znaczy... Tak myślałam, ale kiedy zobaczyła mnie rodzicielka, zaciągnęła mnie do łazienki i zrobiła z moimi oczami coś, co wyglądało mega seksownie, ale jednocześnie zupełnie do mnie nie pasowało.
Zostawiłam jednak wszystko tak, jak było.
Męczarnie zaczęły się w momencie, w którym otworzyłam szafę. Była przepełniona koszulami, swetrami i najzwyklejszymi dżinsami. No, może gdybym naprawdę głęboko się zagrzebała, znalazłabym ze dwie spódniczki. Chciałam wyglądać naprawdę ładnie i z pazurem.
Koniec końców, wzorując się na mnóstwie zdjęć w Internecie, które przeglądałam razem z Hitlerem, siedząc na łóżku, włożyłam zwykłe, czarne rurki, białą koszulę i czerwony sweter. Wyjęłam kołnierzyk i od razu przypominałam jedną z tych super lasek. Taaa, tak naprawdę okłamywałam samą siebie.
Mimo wszystko wyglądałam naprawdę ładnie, a rozpuszczone włosy i kreski na powiekach sprawiły, że rzeczywiście wyglądałam jak kot.
Wygrzebałam z szuflady białe skarpetki i w momencie, kiedy je nasuwałam na stopy, zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyświetlacz telefonu wskazywał dziewiętnastą osiem.
Przełknęłam ślinę, spakowałam do torebki gumkę do włosów, tak na wszelki wypadek, gdyby jednak rozpuszczone kłaki dały mi się we znaki, po czym zbiegłam na dół.
Serafin opierał się o drzwi i rozmawiał z moim ojcem. Wyglądał naprawdę... Dobrze. Miał na sobie najzwyklejszą, białą koszulkę z nadrukiem miasta i dżinsowe, zwężane spodnie. Nie zapiął kurtki. Uśmiechał się delikatnie, odpowiadając na pytania taty. Kiedy zobaczył mnie zbiegającą po schodach, na ułamek sekundy otworzył usta, lecz zdążył je zamknąć, nim zareagowałam w jakikolwiek sposób.

CZYTASZ
Nie taki #badboy straszny
Romance*reaktywacja* Opowiadanie skierowane do osób 16+! Melania, idąc do liceum, marzyła o tym, aby jej życie było jak najbardziej ułożone. Dobre oceny, sami grzeczni znajomi no i romantyczny chłopak o błękitnych oczach, w których mogłaby utonąć. Tak się...