1.

24 2 0
                                    

-Dzień dobry -Przywitałam się, wchodząc do recepcji. Uśmiechnęłam się do sekretarki i skierowałam w stronę windy. Dojechałam na właściwe piętro i od razu weszłam do swojego biura. Zaczęłam szukać papierów które miałam dostać.

-Dostał ją Drake.-powiedziała moja znajoma wchodząc do mojego biura, wiedziała czego szukam.

-Kurwa.-przeklęłam pod nosem i ruszyłam w stronę gabinetu mojego szefa. Byłam okropnie wzburzona tym co usłyszałam, mój przeciwnik wziął mi sprawę, która pomogłaby mi wybić się.

-Co to ma znaczyć, Marcel?-nie wydawał się zdziwiony, wiedział o wszystkim.

-Nie mogłem nic zrobić, Adams dał mu tą sprawę, nawet nie miałem prawa głosu.

-Cholerny Adams, Marcel wiesz, że ta sprawa była dla mnie ważna.

-Wiem kochana, dlatego mam coś dla ciebie.-wyciągnął papiery z szuflady i podał mi je, były grube i to bardzo, spojrzałam na nie i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, była to sprawa Jacoba Mortona, jednego z największych dilerów w tym mieście.

-O ja pierdole.-wymamrotałam pod nosem, a ten się uśmiechnął.

-Już jesteś zadowolona?-zaśmiał się mężczyzna.

-Dziękuję, jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć.

Tak, mój szef jest moim przyjacielem, poznaliśmy się jak był na takim stanowisku co ja, naszego szefa wyrzucono i Marcela poprosili by zajął jego miejsce. Jestem z niego bardzo dumna, zasługuje na to, bardziej niż ktokolwiek inny.

Wyszłam z jego gabinetu, miałam wielki uśmiech na twarzy. Od razu przejrzałam akta i wzięłam się do roboty.

*pół roku później*

-Udało mi się, w końcu wypuściłam go na wolność.-nalałam kieliszek wina sobie i Marcelowi. Podałam mu i wzięłam pierwszego łyka.

-Nie jesteś zbytnio zadowolona.

-Martwię się, poznałam jego historię, powinien siedzieć, a teraz dzięki mnie łazi i znowu niszczy świat.

-Może się czegoś nauczył, Clar.

-Wątpię, to jest typ człowieka, który uwielbia swoje interesy.

-Nie martw się tym, wykonałaś swoją robotę, za to ci płacą.

-No właśnie, płacą mi za wypuszczanie na wolność złych ludzi.

Zamilkł, resztę wieczoru spędziliśmy na siedzeniu i omijania tematu pracy.

Następnego dnia wybrałam się na małe zakupy żywnościowe.

Weszłam do auta, przypominając sobie, że muszę jeszcze podjechać do biura po papiery dotyczące kolejnej rozprawy. Odpaliłam auto i skierowałam się w stronę sklepu.

Po jakiejś godzinie byłam już w firmie. Wysiadłam z auta, czując na sobie czyjś wzrok. Zignorowałam to i weszłam do firmy. Przywitałam się z Panią White, która siedziała na recepcji, po czym poszłam do windy.

Wjechałam nią na swoje piętro i otworzyłam drzwi od gabinetu. Światło było zgaszone, a rolety zasunięte. Pewnie była tutaj już sprzątaczka. Podeszłam do biurka, zapalając przy nim małą lampkę. Wzięłam z biurka grubą teczkę i zgasiłam lampkę. Ciągle przeszkadzało mi te uczucie jakby ktoś mnie obserwował. Ale nikt, kto nie jest umówiony na spotkanie, nie ma wstępu do firmy.

Wyszłam z budynku szybkim krokiem. Miałam ochotę wrócić do domu, wziąć gorącą kąpiel i położyć się do łóżka. Nogi mi odpadały od szpilek i strasznie bolała mnie głowa od dzisiejszej rozprawy.

Niestety, byłam umówiona na wyjście z moimi przyjaciółkami. Nie mogłam odwołać spotkania. Wróciłam do domu i zaczęłam się przygotowywać. Gorąca kąpiel pomogła ukoić ból głowy.

*

-Boże dziewczyny jak ja was dawno nie widziałam!-wykrzyczała Samantha zawieszając mi się na szyi.

-Co tam u ciebie? Masz kogoś na oku?-zwróciła się do mnie.

-Nie kochana, dalej jestem sama.

-Dziewczyno masz 25 lat, kiedy w końcu kogoś znajdziesz.-powiedziała Anastasia.

-O co ci chodzi?

-O nic, nieważne.

-Dobra, ubieramy się i idziemy się bawić!-Samantha ruszyła w stronę swojego płaszczu.

Ubrałyśmy się i taksówką podjechałyśmy do klubu.

*

Drink za drinkiem.

Taniec za tańcem.

Piosenka za piosenką.

Byłam wstawiona, lecz dalej kontaktowałam trzeźwo, moje ciało ocierało się o ciała innych dookoła. Tańczyłam sama, jakby tylko dla siebie.

Ale poczułam czyjś wzrok, kolejny raz tego dnia i nie myliłam się, spojrzałam w górę i zobaczyłam przystojnego mężczyznę wbijającego swój wzrok we mnie. W prawej ręce trzymał papierosa, w lewej drinka. Na sobie miał czarną koszulę, tego samego koloru spodnie. Miał zarost, ciemny jak jego włosy. Nie widziałam go dokładnie. Ale nasze spojrzenie było głębokie, jakbyśmy byli sami w klubie.

Przerwały nam Samantha i Anastasia. Były pijane więc wzięłam nasze rzeczy, wyszłam z klubu i zamówiłam taryfę.

Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia.

***

i jest! pierwsza część już za nami, trochę to potrwało, ale się udało, jestem z nas bardzo dumna! mamy nadzieję, że przypadnie wam do gustu.

LockedWhere stories live. Discover now