9.

7 0 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca, szybko wczoraj poszłam spać, byłam padnięta całym tym dniem, dopiero teraz zobaczyłam jak wyglądał ten pokój, wielkie łóżko, na którym leżałam znajdowało się na środku pokoju, pościel miała piękny biały kolor. Białe drzwi były po prawej stronie. Na przeciwko mnie znajdowała się wielka szafa, obok niej toaletka, która była całkowicie pusta. Obok łóżka była mała szafka, na której leżała lampka. Obok drzwi była wielka półka z książkami. Na środku pokoju był duży puchowy dywan. Pokój był utrzymany w jasnych kolorach. 

Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi, otworzyłam je cicho, na dole słyszałam głos i włączony telewizor, chyba ten mężczyzna był sam w domu. Zamknęłam drzwi i udałam się do łazienki która była połączona z moim pokojem, w sumie zauważyłam, że była połączona z jeszcze innym pokojem, może korytarzem. Zamknęłam się na klucz i rozebrałam do naga. Koszulkę w której spałam poskładałam i położyłam na półce. Prysznic nie był zamykany, był jakby połączony z podłogą tylko że był na podwyższeniu, a w podłodze miał otwór do którego lała się woda. Cała łazienka była w kolorach brązowego marmuru, piękne wnętrze. 

Usiadłam na podłodze, nogi przycisnęłam do piersi, ciepła wola lała się na mnie, było mi tak dobrze. Nie chciałam stamtąd wychodzić.

Po długim prysznicu, wytarłam swoje ciało i ubrałam biały puchowy szlafrok. Był bardzo przyjemny. Włosy wysuszyłam ręcznikiem i tak wyszłam z łazienki. Zobaczyłam na łóżku ubranie, była do niebieska sukienka, z delikatnego śliskiego materiału, zwykła sukienka do wyjścia na miasto. Przy niej był liścik.

'Ubierz się i zejdź na dół na śniadanie'

Zrobiłam co było napisane.

Moje gołe stopy dotknęły szarych kafelek na dole, przejście prowadziło do wielkiego salonu, natomiast po drugiej stronie była kuchnia połączona z jadalnią. Weszłam do pięknej śnieżnobiałej kuchni z beżowymi dodatkami, usiadłam przy wyspie, i zaczęłam oglądać telewizję. Zobaczyłam, że jest też wyjście na taras, który chyba ciągnął się też od strony salonu, odeszłam od wyspy i przesunęłam drzwi balkonowe, postawiłam nogę na ciemnym drewnie, podeszłam dalej. Zobaczyłam wielki, piękny ogród, z prawej strony był basen, nic nowego, dalej rozciągał się ogród pełen kwiatów, drzew i krzewów.

Z lewej strony była fontanna, przy której były ławki, przeszłam obok basenu i podeszłam do drze, Kwitnące drzewa rozciągały się do końca posesji, dalej był piękny 'las pełen kwiatów'. Zawróciłam gdy poczułam burczenie, mój brzuch domagał się jedzenia. Wróciłam na taras i zobaczyłam paczkę papierosów, zabrałam jednego i odpaliłam. Tak nałóg, coś z czym przegrasz, usiadłam na krześle i rozkoszowałam się smakiem i pięknym słońcem.

Na taras wszedł mężczyzna, mocno zdziwiony widokiem mnie z papierosem.

-Palisz?-zapytał.

-Tak.

-Często?

-Gdy zaczęłam paczka schodziła mi strasznie wolno, lecz teraz, uwielbiam palić, uspokaja mnie to.

-No dobra. Chodź na śniadanie.-wstał i wszedł do kuchni. Zgasiłam go w popielniczce i weszłam do środka, w miejscu gdzie wcześniej siedziałam leżał talerz, wokół były naleśniki, krem czekoladowy, dżem, wiśnie, truskawki. Wszystko. 

Usiadłam, on obok mnie.

-Jedz.-powiedział.

-Wiesz, że nawet nie znam twojego imienia?-powiedziałam, smarując naleśnika. Przecież sam mi się nawet nie przedstawił.

-Damon.-uśmiechnął się.

Śniadanie minęło nam w ciszy.

*

Siedziałam w salonie czekając na swój ulubiony program.

-Oglądasz 'Przyjaciele'?-zapytał Damon wchodząc do pokoju.

-Już któryś raz.

-Co ty na to by wybrać się na zakupy? Potrzebujesz ubrań, bielizny, kosmetyków. Muszę ci to zapewnić.

-Nie możemy po prostu przywieźć moich rzeczy.

-Możemy ale nie byłoby zabawy.

-Nie chcę brać od ciebie pieniędzy.

-No cóż, ale ja chce ci je dać.

Nie miałam w tym swojego zdania. Czekałam tylko aż ten rok zleci. Nie zakocham się w kimś kto mnie kupił, kto jest zamieszany w te pokręcone aukcję. Chce po prostu odzyskać swoje życie.

-A i za jakieś dwa tygodnie wyjeżdżamy do Miami, tam będziemy głownie spędzać czas. Sądzę że to bezpieczniejsze niż tutaj w Los Angeles, przy Aaronie.-chciałam zaprzeczyć lecz od mi przerwał.-Idź się ubrać, jedziemy na zakupy.-wstał i wyszedł z pokoju.

W pokoju, znowu na łóżku, leżały jakieś ciuchy. Czarne botki, podarte jeansy i czarna delikatna koszula. Ubrałam się, rozczesałam włosy i wyszłam z pokoju. Przy drzwiach wejściowych stał Damon, ubrany, również w czarną koszulę, jeansy i czarne nike. Na nosie spoczywały okulary przeciwsłoneczne.

-Jedziemy do San Diego.-rzekł.

-Przecież to kawał drogi stąd.

-Tak ale samolotem będziemy za niedługo.

-Ale ja nienawidzę latać!

Musiał mnie siłą wepchnąć do samolotu, związał mnie i przypiął. Zbliżył się do mojego ucha.

-Masz się kurwa zachowywać.-dotknął mojego uda i pocałował w szyję. -Jeśli będziesz się zachowywać dostaniesz nagrodę.-przysunął rękę do moich piersi.-Jeśli nie, ukażę cię.-uderzył mnie delikatnie w jedną z nich.

Ten mężczyzna jest okropny i obrzydza mnie.

LockedWhere stories live. Discover now