86. Liam vs dzieci

1.1K 40 13
                                    

„Co zrobić, gdy dziecko wypluwa wszystko oprócz czekolady" wpisał Liam w google i niecierpliwie czekał na wyniki. Kliknął na pierwszą stronę, która wyskoczyła.

„Twoje dziecko to typowy niejadek i krzywi się, cokolwiek nie podasz mu do jedzenia? Grymasi, gdy widzi warzywa, a zupa to dla niego trucizna, natomiast chętnie zajada się słodyczami? Wiemy, jak ci pomóc!"

– No jak? – mruknął Liam i przewinął artykuł dalej, żeby kontynuować czytanie.

„Zapytaj żony. Ona zna odpowiedź."

– No bez jaj... – mruknął Liam zrezygnowany.

– Bez jaj – zachichotał Cody, uderzając łyżką w talerz i rozbryzgując papkę z marchewki i jabłka.

– Nie wolno tak mówić, Klaus – zareagował natychmiast Liam i zabrał synowi łyżkę.

Wstał od stołu, sprzątnął naczynia do zmywarki i rozejrzał się za jakąś ścierką.

– Tato, on ma na imię Cody – przypomniał Alex, nawet nie podnosząc głowy znad telefonu. – Powinieneś się już nauczyć, Cody ma półtora roku. I podobno to ty wybierałeś mu imię.

– A przynajmniej ty tak twierdzisz – zawołał z kanapy Cole, zawzięcie ściskając joystick. – Mama mówi, że ona wybierała nam imiona i dlatego są ładne i nie pochodzą z gier komputerowych.

Liam znalazł w końcu w miarę czystą ścierką i przystąpił do usuwaniu marchewki z buzi Cody'ego.

– Tak powiedziała? – oburzył się. – Nie słuchajcie jej, wasza mama jest postrzelona. Chciała was nazwać na cześć demona z „Czarodziejek", Nocnego Łowcy z „Shadowhunters" i aktora z „Glee". Odwiodłem ją od tego.

Jego synowie na moment oderwali się od gier, żeby posłać mu pełne politowania spojrzenia.

– Nie odwiodłeś – sprostował Alex. – Mam imię po Alexandrze Lightwoodzie, Cole po Cole'u Turnerze , a Cory po aktorze, który grał Finna w „Glee". Mamy jedynie twoje nazwisko i to tylko dlatego, że mama nie chciała, żebyśmy nosili nazwisko babci Corinne, bo chciała zamordować ciocię Malię.

Liam zastygł na chwilę w bezruchu, analizując słowa syna.

– Wiesz, jak tak to wyłuszczyłeś, to dochodzę do wniosku, że możesz mieć rację. Chociaż nie wierzę, jak mogłem jej na to wszystko pozwolić.

– Robisz wszystko, co mama chce. I my – powiedział bezlitośnie Cole. – Zero w tobie silnej woli.

Liam nawet nie zamierzał się kłócić.

– Okej, jeśli jesteście już najedzeni, to zapraszam na korytarz.

– Tato, poważnie wątpię w to, abyśmy od rana urośli chociaż milimetr – rzucił Alex, nie przerywając gry.

– Nie zaszkodzi sprawdzić – uparł się Liam, zabierając mu telefon i wskazując na drzwi. – Ty też, Colin.

Obaj jego synowie westchnęli ciężko, a ruszyli w stronę korytarza. Ledwie jednak wszyscy tam dotarli, a drzwi frontowe otworzyły się i weszłaś przez nie ty. Stanęłaś jak wryta na ich widok i uważnie przestudiowałaś ich wygląd.

– Liam. Co ja mówiłam o zakładania Cody'emu opasek na głowę? To chłopiec. Jak będzie chciał, to będzie zakładał sobie opaski, gdy będzie duży i sam o tym zdecyduje. Poza tym ta opaska jest za ciasna. I czy ty spałeś, zamiast pilnować dzieci? – spytałaś oburzona, odkładając torebkę na szafkę i zdejmując dżinsową kurtkę, a potem ją odwieszając.

– Ja? Nie – skłamał Liam.

– Jasne – zadrwiłaś. – A te rysunki na twarzy to twój nowy makijaż? Świetny. Umówiłeś się z chłopakami, że tak się odwaliłeś?

Liam zmarszczył brwi, a potem zerknął w lustro. Jego twarz zdobiły piracka przepaska, wąsik, wyścigówka, wulkan i dwie rakiety. Całkiem niezłe, biorąc pod uwagę, że były rysowane w pośpiechu na skórze przez sześcio– i ośmiolatka.

– Alex, zanieś zakupy do kuchni, dobrze? – poprosiłaś.

Twój syn skinął głową i sięgnął po siatkę leżącą na podłodze. Zabrałaś Liamowi z rąk Cody'ego i też ruszyłaś w kierunku kuchni.

– Co robili chłopcy, gdy ty ucinałeś sobie drzemkę, hę? Wiesz chociaż?

– Cody spał – streścił Cole. – A my z Alexem postanowiliśmy poczytać, zgodnie z twoim życzeniem zresztą.

Nie dałaś się nabrać na ich niewinne buźki.

– I co czytaliście? Czyżby instrukcje do nowej gry?

Obaj chłopcy się speszyli. Bingo.

– Nie bądź na nich zła – wtrącił się Liam. – To ja nawaliłem. Powinienem ich był przypilnować, są jeszcze mali. Jeśli masz być na kogoś zła, to na mnie.

– Nie martw się, na ciebie też jestem – zapewniłaś.

– Właśnie – podchwycił. – Dlatego na pewno się ucieszysz, że dzwoniła Malia i że chce się wyrwać z domu, bo Scott i dzieci urządzili dziką zabawę w chowanego i ma ich dość i prosiła, żeby ci przekazać, że zaraz po pracy masz do niej jechać – wyrzucił z siebie na jednym wydechu. – Więc jedź, a ja w tym czasie odbędę z chłopakami męską rozmowę i wytłumaczę, co zrobiliśmy źle. Tylko musisz wyjść w tej chwili, Malii naprawdę na tym zależało – stwierdził Liam, po czym zabrał ci z rąk Cody'ego i wsadził go do krzesełka.

– W porządku...? – odparłaś, pozwalając się wypchnąć z kuchni, a potem domu.

Wsiadłaś do samochodu i ruszyłaś. Gdy tylko znalazłaś się poza zasięgiem słuchu Liama, zadzwoniłaś do Malii.

– Cześć, jedziesz już? – spytała od razu po odebraniu.

– Tak, Scott jest w drodze?

– Zaraz u was będą. Dzieci już rano przekonały go, żeby do was przyjechać. A twoje?

– Luz – zapewniłaś. – Powiedziałam Alexowi, żeby upewnił się, że jego ojcec umówi się na popołudnie gier. Wiesz, że Liam się temu nie oprze.

Malia zachichotała.

– Jaki pretekst tym razem próbował ci wcisnąć?

– Podobno nie mogłaś zapanować nad dzieciakami i Scottem, bo zamienili wasz dom w chaos. A twój?

– Stwierdził, że masz kryzys wieku przedśredniego i masz dość Liama.

Zastanowiłaś się przez chwilę.

– Twój wygrał.

– Nieeee... My wygrałyśmy. I dzieci – dodała. – Jakim cudem potrafią zmusić Scotta i Liama do wszystkiego, czego sobie zażyczą?

– Mają to po nas.

You're The Hottest Girl - Teen Wolf PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz