- Za trzech reprezentantów Hogwartu w nadchodzących Międzynarodowych Rozgrywkach! – Woła Dustin polewając nam do kufli kremowe piwo. Właśnie wszyscy siedzimy w Pokoju Wspólnym i rozmawiamy o wczorajszych naborach.
- Dwóch pewnych i jednego potencjalnego. –Poprawiam go. Albus i Scorpius dostali się, a ja... To wszystko zależy od tego, czy James czegoś nie odjebie.
- O trzech! Tori, wiemy doskonale, że się dostaniesz! Nie raz skopałaś mu dupę. – Mówi Malfoy i bierze łyk piwa.
- Tylko, że on też mi skopał dupę tyle samo razy. – Mruczę i poprawiam się na kanapie. Czuję się... Dobrze. Jesteśmy tylko my. Ja, Scor, Al i Dustin. I jakoś lepiej mi z tym, jak nie muszę patrzeć na Weasley wiecznie uwieszonej na szyi lub ramieniu Malfoya. Teraz nawet to, że Potter się do mnie nie odzywa jakoś łatwiej mi przeżyć. Piję piwo rokoszując się tą chwilą.
- Będzie dobrze, przecież i tak pojedziesz, nie ważne, czy dostaniesz się do drużyny czy nie. Przecież Terra powiedziała Ci, że McSztywna bierze Cię pod uwagę jako uczestnika Turnieju. – Mówi Albus lekko uśmiechając się do mnie. Może to za dużo powiedziane. Kąciki jego ust nieznacznie uniosły się ku górze. Odwracam wzrok i wlepiam go w ogień płonący w kominku.
- O ile Rose nie zajmie mojego miejsca. -
- Rose raczej wezmą na Eliksiry, mało osób w szkole to ogarnia, a ona da sobie z tym radę, tak jak ze wszystkim. – Wzdycha blondyn.
- No, a ja nie pojadę wcale. Więc w najgorszym wypadku zostaniesz tu ze mną Nott. – Woła Dustin i rzuca we mnie poduszką.
- Tak właściwie, to czemu cię nie wybrali? – Pytam. Zabini jest świetnym pałkarzem i byłam przekonana, że go wybiorą.
- Fred Weasley był lepszy. Wiesz, on z tym Gravesem grają od początku razem, są świetnie zgrani, a nasz pałkarz przecież skończył szkołę. – Odpowiada, ale nie wygląda jakby się tym specjalnie przejął. Jest rozpromieniony i tak samo radosny jak zazwyczaj.
- Nie martwi Cię to? – Widocznie Albus też to zauważył.
- Właśnie nie, jakoś tak nawet dobrze się z tym czuję. – Odpowiada i przeciąga się na fotelu.
- Dobra, trzeba się wyspać, jutro zaczynamy od transmutacji, a wiecie jaki jest Reeves. – Mówię po czym wstaje z kanapy. Pochylam się i podnoszę jeszcze koc z siedzenia, moje oczy zrównują się z oczami Albusa, przez krótką chwilę wpatrujemy się w siebie, a potem odchodzę. Nigdy nie zwróciłam uwagi na to, że są tak cudownie zielone, jak pierwsza wiosenna trawa. Dlaczego wcześniej nie zauważyłam? Znamy się tyle lat... Kładę się do łóżka i zasypiając jedyne co mam w głowie to ta zieleń.
Perspektywa AlbusaNiesamowita. Tak mogę określić Tori. Jest niesamowita w każdym calu. Piękna, inteligentna jak cholera, zabawna i czasem taka... Irytująca. Przed oczami dalej mam jej czekoladowe tęczówki ze złotymi plamkami przy samych źrenicach. Znam je na pamięć. Wiem jak wyglądają w pełnym słońcu, podczas deszczu, doskonale wiem, jak wygląda moja odbita twarz w jej oczach. Opieram głowę na zagłówku kanapy, na której jeszcze przed chwilą siedziała ona.
- Masz zamiar jej powiedzieć? - Pyta Scorpius. Wgapiam się w sufit bez słowa. – Stary musisz jej powiedzieć. Wiesz przecież, że zacząłem spotykać się z Rose po to, żeby Tori o mnie zapomniała, otworzyłem ci furtkę. -
- Tylko, że to nie jest takie łatwe. Ona dalej ma złamane serce, powiedzenie jej tego, zanim jej przejdzie, to zły pomysł. – Podnoszę się z kanapy. – Naprawdę chciałbym, żeby wiedziała. Chciałbym jej móc wszystko powiedzieć, żeby zaczęła znowu ze mną rozmawiać. – Dustin podchodzi do mnie i klepie mnie po ramieniu.
- Przyjdzie na to czas, tylko stary proszę cię, nie przegap tej chwili. -TAK BARDZO PRZEPRASZAM! Przez to siedzenie w domu już dni mi się mylą :/ Zapomniałam o poniedziałkowym rozdziale, więc dodaję go teraz, a w czwartek (tzn jutro) i tak pojawi się ten który miał się pojawić. Standardowo proszę Was o opinię, komentujcie, gwiazdkujcie, róbcie co uważacie za słuszne, ale co najważniejsze, zostańcie w domach jeżeli nie ma potrzeby wyjścia. Wszystko zaczyna się otwierać, jednak wirus dalej sobie krąży. Trzymajcie się cieplutko i do następnego! <3

YOU ARE READING
Ambicja oraz Spryt
FanfictionByłam przerażona. Doskonale wiedziałam, że trafię do Slytherinu, nie mogło być inaczej, w moich żyłach płynęła przecież krew Theodora Notta. Jednak miałam nadzieję, że jednak krew mojej matki, przekona Tiarę Przydziału, że powinnam trafić do Domu Lw...