Will
Nico wrócił jeszcze tego samego dnia, a właściwie nocy.
Głośne walenie w drzwi rozległo się około północy, kiedy razem z Jasonem rozgrywaliśmy właśnie fascynującą rundę w pokera. Spojrzeliśmy po sobie zaniepokojeni.
Ostatecznie Grace poszedł otworzyć. Niepokojące było to, że kiedy tylko uchylił drzwi zastygł w bezruchu, a ponad jego ramieniem dostrzegłem ciemną czuprynę. Niespodziewany gość odtrącił blondyna i wszedł do salonu.
Nico we własnej osobie - wrócił niczym syn marnotrawny. Opadł ciężko na kanapę, obejmując się ramionami i wbijając puste spojrzenie w stolik kawowy w tej chwili zakryty warstwą kart i żetonów. Jason usiadł obok niego, przyglądając mu się z mieszaniną żalu i zmartwienia. Ja pozostałem na swoim miejscu - przyciśnięty plecami do oparcia skórzanego fotelu.
Po bladym policzku di Angelo spływała strużka krwi, wypływająca z paskudnego rozcięcia niedaleko skroni. Jedno oko miał podbite, a jego szczęka niemal całkowicie zmieniła kolor na fioletowy.
Siedzieliśmy w ciszy, ale moje serce biło mocno, miałem wrażenie, że zaraz wyrwie się na wolność.
Ciemnowłosy wziął kilka drżących oddechów, starając się uspokoić i wytarł pojedynczą łzę wierzchem dłoni.
-Nico...-zaczął Jason, ale chłopak mu przerwał.
-Nic nie mów.-warknął-Ani słowa.
Grace nie potrafił długo siedzieć cicho.
-Mówiłem ci!-wybuchł Jason.-I nie posłuchałeś, bo ty zawsze chcesz, żebym to ja słuchał, ale sam nigdy tego nie robisz!
Nico wyglądał jakby zaraz miał się rzucić na niego z pięściami. Poderwał się z kanapy z rozpaczliwym krzykiem:
-Wiem! Wiem, że jestem okropnym przyjacielem i wiem, że nikt normalny nie chciałby mnie znać!
Zacisnął pięści znów opadając na miękkie poduszki.
-Ale to mój ojciec i on...-głos mu się załamał.-Obiecał.
Jason otworzył usta z zamiarem kontynuowania kłótni, ale jego zapał nieco opadł. Postanowiłem im przerwać. Odezwały się moje lekarskie instynkty.
-Zamknijcie się. Obaj.-stwierdziłem stanowczo.-Apteczka, Supermanie.
Jason nawet nie próbował się ze mną spierać, najwyraźniej zdając sobie sprawę, że kłótnia to ostatnie czego potrzeba teraz Nico.
-Nic mi nie jest...-odezwał się ciemnowłosy, ale machnąłem na niego ręką.
-Zamknij się. Oczywiście, że jest.-przewróciłem oczami.
-Ale...
-Nie.
Di Angelo popatrzył na mnie takim wzrokiem, jakbym zamienił się w śpiewające drzewko, ale nie protestował kiedy Jason wrócił z apteczką, a ja usiadłem na przeciwko niego. Uznałem to za sukces.
Nico wciąż wpatrywał się we mnie z ekspresją schroniskowego szczeniaczka, ale niestety nie mogłem się na tym za bardzo skupić, przemywając jego ranę.
W końcu spojrzałem mu w oczy, marszcząc brwi.
-Przestań mnie rozpraszać.
-Ja wcale nie...-chłopak cofnął się lekko i syknął z bólu, kiedy moja ręka zahaczyła o rozcięcie na jego twarzy.
Przyjrzałem się temu urazowi jeszcze raz i tym razem dostrzegłem niewielki odłamek szkła.
-Cholera.-zakląłem.-Będę musiał to wyciągnąć.
Brak reakcji ze strony ciemnowłosego postanowiłem odebrać jako zgodę.
Di Angelo nawet się nie skrzywił, co spotkało się z niemym podziwem z mojej strony.
Blondyn przyniósł też kilka woreczków lodu.
-Połóż się.-popchnąłem Nico lekko.
Ułożyłem mu okłady na twarzy tak, że było między nimi widać tylko jego ciemne oczy.
-Tak się nie da oddychać.-wymruczał Di Angelo.
-Przeżyjesz.
CZYTASZ
Sunflowers ~solangelo school AU~( ⏭️)
FanfictionNico di Angelo zmaga się ze szkołą, sadystycznym ojcem, emocjami, których nie potrafi zrozumieć oraz zdolnością przewidywania daty i sposobu śmierci osoby, którą dotknie. Will Solace śmiertelnie (dosłownie) zranił dziewczynę, która go kochała, wyzn...