Rozdział 51

15.6K 469 47
                                    

Jeszcze niedawno sprzedałabym gwiazdy, które o nim mówiły

Słyszałam jego spokojny oddech, a morze w jego oczach się uspokoiło. Stwierdziłam, że ten sztorm już dawno minął i był on tylko w mojej głowie.

- Teraz upewniam się, że będę za tobą tęsknić zawsze, White - powiedział, gładząc mnie po policzku.

Patrzyłam na niego chcąc, by był przy mnie już zawsze. Błagałam, by przyszłość nie powiedziała nam do widzenia. To ten człowiek sprawia, że na mojej twarzy w kilka sekund pojawia się uśmiech. Kiedyś takie chwile bywały tylko bajkach, lecz jakiś czarny charakter zawsze coś niszczył. Bałam się, by żaden złodziej pięknych momentów nie pojawił się w naszej bajce. Byłam gotowa o nią walczyć.

- Wspaniale jest mieć kogoś, z kim można milczeć - powiedziałam, obdarzając go lekkim uśmiechem.

-Więc nie przerywajmy tej ciszy – zasugerował, zakładając kosmyk włosów za ucho, na co się wzdrygnęłam. Nie byłam przyzwyczajona do takich gestów.

On jednak nie wystraszył się mojej reakcji, a jedynie spojrzał mi w oczy, by upewnić się, że wszystko jest w porządku.

- Jednak teraz chyba będziemy zmuszeni ją przerwać - stwierdziłam patrząc, jak jakaś drużyna wbiega na boisko.

Chłopak wstał i ciągnąc mnie za rękę, zaczął iść w stronę wyjścia. Czułam na sobie wzrok innych ludzi, lecz to się nie liczyło. Zatrzymaliśmy się dopiero, gdy stanęliśmy obok furtki.

- Wiem, że to twoja decyzja, Roxanne. Ale uważam, że powinnaś wybaczyć swoim rodzicom - powiedział niespodziewanie, wracając do tematu, o którym chciałam zapomnieć.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Właśnie mi uświadomił, że to stało się naprawdę. Nie było koszmarem, lecz rzeczywistością. Westchnęłam. Wiem, że nie powinnam cały czas żyć z rodzicami w niezgodzie, bo to uczucie w ten sposób nie zginie nigdy. Powinnam im wybaczyć, ale nie byłam pewna czy jestem na to teraz gotowa. Czy to nie za wcześnie. Z zamyślenia wyrwał mnie Alan, który gwałtownie się odwrócił.

- Proszę, idź do samochodu - rzucił szybko, dając mi kluczyki.

Zdziwiła mnie nagła zmiana jego zachowania. Wystarczyła chwila, by jego twarz z łagodnej, zmieniła się w zamyśloną, a nawet trochę złą. Spojrzałam w stronę, w którą skierowany był jego wzrok. Stała tam dość wysoka osoba. Przyjrzałam się i ku mojemu zdziwieniu, zauważyłam Oscara. Jeszcze raz popatrzyłam zaskoczona na Alana. Po chwili posłusznie cofnęłam się w stronę samochodu, ciekawa co się stanie. Otworzyłam auto i usiadłam na miejscu, przyglądając się Matthewsowi zmierzającemu w stronę chłopaka. Byli dość daleko ode mnie, więc niestety nie słyszałam żadnego słowa, które zamienili. Siedziałam, niecierpliwie wpatrując się w szybę. Moja wyobraźnia kolejny raz tworzyła rozmaite scenariusze. Mogłabym normalnie wyreżyserować film z myśli, które krążyły teraz po mojej głowie.
Kilka minut później zauważyłam Alana, idącego w moją stronę. Na jego twarzy nie widziałam już złości, co mnie uspokoiło. Wsiadł do samochodu i westchnął.

- Co chciał? - zapytałam od razu, zwracając na siebie uwagę chłopaka.

- Chciał cię przeprosić - odpowiedział obojętnie, biorąc ode mnie kluczyki.

- Chciał mnie przeprosić i dlatego rozmawiał z tobą? - zapytałam zdezorientowana.

- Po prostu wolałem, by już się do ciebie nie zbliżał - wytłumaczył, patrząc na mnie troskliwie.

Wiedziałam, że o czymś jeszcze mi nie powiedział. Nie odpuszczałam i nadal oczekiwałam wyjaśnień. Niestety jestem dość upartym człowiekiem, z którym inni muszą wytrzymywać.

Książę bez uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz