Rozdział 3

200 11 7
                                    

Słyszałem nerwowe podrygiwanie nogą Jessie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Siedzieliśmy właśnie w sali przesłuchań, lecz nie " bawiłem się" teraz w złego i dobrego glinę z moim partnerem, jako, że go nie było. Przede mną siedziała tylko zagubiona blondynka, popijająca herbatę, zrobioną przez mnie.

- Zadzwoniłem już do twojej przyjaciółki i przekazałem, że jesteś już bezpieczna.

- To nie moja przyjaciółka. Wyłącznie znajoma. I nie jestem bezpieczna... - odparła, ściszając ostatnią część zdania.

- Na każdym kroku będzie z tobą mundurowy... Uzbrojony mundurowy. Ochronimy cię przed Alexem Connorem.

- Kim? - zapytała marszcząc brwi.

- Tym mężczyzną, który cię porwał. Tak naprawdę nazywa się Alex Connor. 

- Oh - westchnęła. 

- Wracając, zostaniesz objęta ochroną. Będziesz mieszkać w wynajętym przez nas mieszkaniu, a kontrolować będzie cię jeden z policjantów. Niestety, nie możesz mieszkać w nim na wyłączność bo będziesz huh... to ci się nie spodoba...przynętą  - przyznałem.

- Przepraszam?! - uniosła się patrząc na mnie z niedowierzaniem. - Facet mnie uderzył, kto wie, co by jeszcze zrobił? On jest nieobliczalny i sami o tym wiecie. Ja mam być waszą przynętą? - prychnęła. Charakterna. 

- Będziesz pod naszą stałą ochroną, nic ci się nie stanie. Dodatkowo dostaniesz broń, z której któryś z policjantów nauczy cię strzelać - odparłem.

Wypuściła dość głośno powietrze i zamknęła oczy,

-Mam jakiś wybór? Tak przynajmniej będę miała jakąś pewność, że będę w jakimś stopniu bezpieczna - odpuściła. Położyłem moją dłoń na jej dłoni leżącej na stoliku, na co wzdrygnęła się, a ja zabrałem zakłopotany rękę,

- Przepraszam. - wymamrotałem. Posłała mi uspokajające spojrzenie - Chodź.

Dziewczyna, nadal ubrana w moją kurtkę, wyszła z pokoju, a ja, odnosząc po drodze plik kartek, gdzie były zeznania dziewczyny, skierowałem się do biura, gdzie wziąłem jeszcze służbową broń i wyszedłem wraz z dziewczyną. 

- Gdzie idziemy? - zapytała.

- Jedziemy do twojego tymczasowego lokum - posłałem jej ciepły uśmiech. Pokiwała głową na znak zrozumienia, więc otworzyłem jej drzwi, a gdy wsiadła, obszedłem samochód, siadając po stronie kierowcy. Gdy ruszyliśmy włączyłem radio, z którego sączyła się cicha melodia którejś z piosenek Adele. Przez całą drogę nawiązywaliśmy jakiś kontakt. Dopytywałem się o zainteresowania dziewczyny, o to, co lubi robić. Trochę się otworzyła, ale widziałem, że nie całkiem rozumie, czemu mi tak zależy na kontakcie z nią (bo uwierzcie, trochę naciskałem). Ona nie wiedziała, ale ja już tak. Zostaję jej 'obrońcą' czy tego chce czy nie. Niestety musi się przyzwyczaić do mojego charakteru. 

Już po chwili staliśmy przed niezbyt przyjemnie wyglądającym blokiem. Popatrzyłem na karteczkę, by upewnić się, że to dobry adres. Westchnąłem, prowadząc Jessie na jedno z wyższych pięter gdzie znajdowało się mieszkanie. Po otwarciu go, mogłem śmiało stwierdzić, że nie było źle. Całe mieszkanie utrzymane w szarościach z ciepłymi, niebieskimi dodatkami miało urok, a widząc błysk w oku blondynki, mogłem uznać, że jej też przypadło do gustu.  Rozejrzawszy się, poszedłem do kuchni, w celu sprawdzenia czy zapełnili lodówkę, bo poczułem, że zgłodniałem. Jak się okazało, miała kilka rzeczy, z których mogłem wyczarować jakieś danie. 

- Głodna? - zapytałem, wchodząc do pomieszczenia, gdzie była dziewczyna. Leżała na kanapie głęboko nad czymś zamyślona. Dopiero mój głos ją ''wybudził''.

- Mam wstać i coś ugotować? - zachichotała.

- Skądże. Dzisiaj ja coś ugotuje. Jeśli powiesz, że nie jesteś wegetarianką, ani nie jesteś uczulona na nabiał, czy coś w tym rodzaju -odparłem, mrużąc oczy.

- Nic z tych rzeczy. Pomóc może?- zapytała miło.

- Nie trzeba, leż. Później podasz mi adres twojego wcześniejszego domu, to przywiozą ci twoje ubrania. - poprosiłem. Pokiwała głową i włączyła jakiś kanał w telewizji, więc ruszyłem do kuchni, gdzie spędziłem czterdzieści minut na przygotowywaniu makaronu z pokrojonym, smażonym boczkiem i pomidorami. Poszedłem z talerzami do salonu gdzie postawiłem go przed nią.

- Dziękuje - mruknęła i zgarnęła talerz na kolana. Na początku chwilą krążyła widelcem po talerzu, ale zaraz gdy zasmakowała zaczęła szybko jeść. Zadziałało to na moje ego. 

- Ale pyszne - uśmiechnęła się, stawiając swój talerz obok mojego. Poklepała się na znak uznania po brzuchu, na co zachichotałem.

- To jak? Wpiszesz mi adres? - zapytałem podając jej telefon. Chwyciła go. Widziałem jej lekko drżące palce, zmarszczyłem brwi. Mimo to bez zawahania wysłałem partnerowi adres, a sam wróciłem do rozmowy z dziewczyną o niemiłosiernie przeszywających oczach.

- Więc. Wiadomo, kto zostanie moim ''opiekunem''? - oblizała bezwiednie wargi, zakładając nogę na nogę.

- Masz go obok siebie - uśmiechnąłem się przyjaźnie do dziewczyny, co odwzajemniła. Śmiem stwierdzić, że mógłbym godzinami wpatrywać się w jej oczy oraz pełne usta wykrzywione w uśmiechu. 

Ruchem dłoni poprawiłem włosy wzdychając.

- Poczekasz chwilę? Pójdę bo parę rzeczy z samochodu - wyjaśniłem.

- Jasne - odparła, rozkładając nogi na kanapie, wzdychając z ulgą. Uśmiechnąłem się i skierowałem się do drzwi, wyjmując z kurtki klucze do auta.  Zbiegłem po schodach mijając zdziwione spojrzenia tutejszych mieszkańców, których miłym głosem powitałem. Już będąc przy samochodzie, wziąłem sportową torbę na ramie gdzie miałem parę ubrań, które zawsze woziłem w samochodzie. Wyjąłem papierosa z pudełka zapasowego, znajdującego się w torbie i odpaliłem go z widoczną ulgą na twarzy.  Poczułem, że jestem obserwowany. Obejrzałem się, spojrzałem w górę, a tam w oknie zauważyłem znajomą mi blondynkę - Jessie. Zaciągnąłem się ostatni raz i zdeptałem papierosa wchodząc na górę z torbą zawieszoną na ramieniu, zwinnie pokonując co drugi schodek. Usłyszałem tłuczone szkło i zmarszczyłem brwi. Czym prędzej dotarłem do drzwi, otworzyłem je szybkim ruchem i  wpadłem niczym burza do salonu, gdzie nie znalazłem nikogo. W kuchni stała, a właściwie klęczała moja zguba - Jessie. Zbierała potłuczony talerz, a ja odetchnąłem z ulgą, że nic jej nie jest. 

- Posuń się. Sprzątnę - posłałem jej uspokajające spojrzenie i czym prędzej zebrałem odłamki szkła, wyrzucając je potem do kosza.

- Nie wiedziałam, że palisz - rzekła. Dużo rzeczy o mnie nie wiesz. Przeszło mi przez myśl,

- Robię to często. Niestety taki nałóg - westchnąłem, uśmiechając się do dziewczyny leniwie. - Przebiorę się z munduru i będę cały twój - zaśmiałem się wraz z dziewczyną i tak jak powiedziałem, poszedłem do łazienki w celu przebrania się. Ściągnąłem mundur i założyłem czarne rurki i zwykłą szarą koszulkę, na którą narzuciłem koszulę w kratkę. Przejechałem palcami po włosach by jakoś normalnie się ułożyły i wróciłem do Jess. 

- Już późno. Zadzwonię po kogoś, by z tobą został - mówiłem, kiedy szedłem w stronę salonu. Ściszyłem na końcu głos, gdy zobaczyłem, że dziewczyna już spała. Westchnąłem i uśmiechnąłem się. Delikatnie podniosłem ją i zaniosłem do sypialni, gdzie okryłem ją kołdrą. Zamknąłem za sobą drzwi, a sam poszedłem do salonu, obejrzeć coś, a potem pójść spać. Postanowiłem, że nie będę do nikogo dzwonić, tylko z nią zostanę. Odczytałem jeszcze sms od partnera.

" Widziałem jak na nią patrzysz. Masz ją chronić, nie pieprzyć  xx "

Potem zasnąłem nieświadomie w ubraniu. 

---

Oto i oczekiwany rozdział. Odrazu wytłumacze wam pewną kwestie: rozdziały nie będą codziennie(nie bijcie mnie), zrozumcie - jestem tylko człowiekiem. Mam szkołe, życie prywatne i chęć chwili spokoju i wskoczenia pod koc i nic nie robienia. Taka już jestem...

Miłego czytania... oczekiwania xxx

PS: Rozumiecie, że za 10 dni już święta? cx

To miało nie mieć miejsca | z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz