Zawiozłem nas do mieszkania, byłem zły na siebie, cholernie zły... Jak mogłem narazić ją na takie niebezpieczeństwo, jak mogłem zapomnieć o jakimkolwiek zabezpieczeniu dla niej?
Nie wiem o czym wtedy myślałem, że podstawowych rzeczy pozapominałem. Miałem ochotę walnąć się w ten zatroskany łeb lecz kruche ciałko w moich ramionach utrudniało mi to. Siedzieliśmy na kanapie w dość dziwnej pozie, pomiędzy moimi rozszerzonymi nogami siedziała Jessie a sama swoje nogi położyła po dwóch stronach mojego ciała wtulając się twarzą w moją koszulkę która lekko przesiąkła łzami.
- Przepraszam. - odparłem zachrypniętym głosem wprost do jej ucha, zadrżała na mój głos jakby się tego nie spodziewała. Cóż, większą chw ilę siedzieliśmy pogrążeni w ciszy.
- Nie mogłeś wiedzieć, że coś takiego się stanie. Nie ma tu twojej winy, po prostu gdy zaczęli celować we mnie bronią, w nas właściwie w mojej głowie odkopały się wcześniej zapomniane zdarzenia. - odparła próbując ostatecznie uspokoić oddech.
- Hej, już będzie dobrze. Nie mogę ci obiecać, że nie będzie podobnych sytuacji. Ale wyjdziesz z każdej z nich bez szfanu. - zapewniałem.
- Nie chce być bezpieczna czyimś kosztem. - odparła. Chwyciłem jej twarz w moje spore dłonie gładząc jej poliki kciukami nie wiedząc jak to czule robie gdyby nie uniesiony lekko kącik ust dziewczyny. Wtedy nie wiedziałem jak takie gesty dla niej znaczą.
- Nie stanie się nic osobą na którym ci zależy. - zapewniałem. Ostatnimi siłami powstrzymałem się aby nie pocałować ją w lekko uchylone usta lecz nie odmówiłem sobie pocałowania ją w czoło. Otarłem kciukiem jej łzy i poczułem jak wtula się w moje ciało ponownie,
- Dziękuje. - szepnęła. Na co się uśmiechnąłem,
- Choć, zrobimy coś do jedzenia a potem pomyślimy co powinniśmy dalej zrobić. Wstaliśmy z kanapy po kilku próbach, atomosfera się rozluźniła więc postanowiłem zapytać o jedną sprawę,
- To nie był czysty przypadek, że trafiłaś? - chciałem się upewnić. Szliśmy ramie w ramie w strone kuchni a Jessie chcąc uniknąć zaczęła mówić,
-Może zrobimy pizze, podobno robię je pyszne!
-Jessie...
Westchnęła ciężko, - A wierzysz w przypadek?- pokręiłem niezdecydowanie głową, - No właśnie... kiedyś uczyłam się strzelać lecz nie sądziłam, że kiedyś kogoś trafie. Nie była pojętną uczennicą. - mówił wyjmując potrzebne składniki, nim skończyła zdanie spojrzała na mnie, - Nie sądziłam, że jednak coś pamiętam, to był impuls, jak dostałam borń odrazu wszystko czego się uczyłam przyszło mi do głowy. Choć to, że trafiłam może być też zrządzeniem losu, kto wie...
- Czasu nie cofniemy kochanie, choć wolałbym wiedzieć. Cholernie się bałem, że jednak co się stanie. A ty okazłaś się lepsza od mnie. - Zaśmiałem się pod nosem.
- Przyzwyczajaj się kochanie. - zażartowała powtrzając przy tym to samo zdrobnienie co ja użyłem dla niej przez co się uśmiechnąłem, analizując swoje słowa miała ochotę walnąć się w głowę za to słowo. To było bardzo uroczę i jeszcze te jej zaczerwienione poliki.
- Pomóc ci? - Zapytałem wkońcu opierając się o blat na łokciach przypatrując się jej pracy gdy już kończyła robić ciasto.
-Podaj mi rzeczy które chcesz mieć na pizzy, mam nadzieje, że lubisz kukurydzę. - stwierdziła na co się skrzywiłem,
- Fuuu, kukurydza. - zaśmiałem się z dziwnym grymasem na twarzy.
- Co z ciebie za człowiek? - zapytała retorycznie, - Okej, pół będzie bez kukurydzy. - westchnęła. A ja zacząłem podawać jej podstawowe produkty które miały się znaleźć na pizzy. Powierzyła mi jeszcze robienie sosu, więc szybko się uporaliśmy i niedługo pizza była wstawiona do piekarnika który rozgryzaliśmy dłuższą chwilę.
- Idę do toalety. - odparła mijając mnie, czekałem więc pod drzwiami do łazienki gdy wychodziła z niej wpadała na mnie właściwie wpadłaby na ściane leczy szybko ją złapałem, - Nie ma za co. - przekręciła teatralnie oczami.
Wszedłem do łazienki wyjmując broń, spojrzałem na siebie w lustrze. Poprawiłem z westchnieniem włosy gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. - Nie otwieraj Jessie! Już idę. - odparłem wkładając broń za pasek zapominając już załatwić potrzeby, wyjąłem broń by skierować się do drzwi, otworzyłem je i od razu poczułem broń przy mojej klatce piersiowej, dokładnie po lewej stronie - tam gdzie jest serce.
- Znów się spotykamy Zayn.- stwierdził Alex pieprzony Cornner.
- Cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności. - ironizowałem gdy pchnął mnie w głąb mieszkania w myślach modliłem się, że Jessie gdzieś się skryła nie chciałbym złamać obietnicy którą zadałem niespełna może godzine temu.
- Gdzie dziewczyna? - zapytał rozglądając się,
- Daleko stąd. - kłamałem patrząc mu wprost w oczy.
- Łżesz. - warknął,
- Ciekawe czemu miałaby być ze mną po tym jak twoi ludzie prawie nas zabili. - grałem dalej.
- Przekonajmy się. - odparł prowadząc mnie ze strzelbą przy mojej skroni, nim przeszliśmy do kolejnego pokoju usłyszałem dźwięk odblokowywanej broni, charakterystyczny dźwięk należący do mojej broni, Jessi, zuch dziewczyna.
- Zły ruch Alex, wchodzić do domu solo wiedząc, że właśnie ta dziewczyna którą szukasz postrzeliła jednego z twoich.
---
Wybaczcie, że 3 dni nic nie było. Moja wena daje się we znaki :(
lecz piszę, próbuje was wciągnąć w tą historie, skomentujesz? xxx
CZYTASZ
To miało nie mieć miejsca | z.m
FanfictionIdę patrząc w górę na setki gwiazd lśniących w blasku księżyca, patrząc na małą ilość ludzi spodziewam się już późnej godziny. Spoglądam na zegarek z mocno podrapaną już tarczą ale mogę jeszcze stwierdzić, że jest dobrze po północy. Przejeżdżam palc...