dzień 1

157 14 18
                                    

*Midoriya*
Obudziłem się w akademiku z swoim pokoju.Zdałem sobie sprawe że znowu był to sen, czemu mam sny w snach? (oj deku tak Bywa) Zdaje mi się że raczej już nie śnieg bo przypomniało mi się że przecież nasza klasa jechała na 3 tygodniową wycieczkę, a ja za kare zostałem z Katsukim... Te 3 tygodnie zapowiadając się po prostu "super".

*Bakugou*
Wstałem, ci debile już pojechali, nie byłem zły że zostałem i tak nie chciałem tam jechać, bardziej wkurza mnie to że zostałem tu z tym kurduplem.

Poszedłem do łazienki żeby się umyć, potem zszedłem na dół żeby zrobić sobie coś do jedzenia, był tam już ten idiota, na mój widok aż podskoczył. Może nie tak źle, że to akurat on, teraz przynajmniej nikt mi nic nie zrobi, jak mu coś zrobie *szyderczy uśmiech*.

Nie zwracałam narazie zbytnio na niego uwagi. Po zrobieniu siadania, dosiadłem cię to deku.

-T.. To...może ja j..już pójdę.. - powiedział z takim przerażeniem jakby miał się zaraz zesrać.

-Nigdzie nie idziesz zaraz się pobawimy~na te słowa Deku zaczął się odsuwać lecz ja wstałem, i zacząłem do niego podchodzić.

Deku zaczął uciekać, lecz ja go złapałem, patrzył na mnie z takim przerażeniem co mnie jeszcze bardziej ekscytowało, zaciągnełem go na dwór do lasu i nastawiłem ręke, dałem najsilniejszy cios jaki tylko umiałem, i potem jeszcze tak pare razy, kiedy już skończyłem, podeszłem do Deku pośmiać się z niego.

-Ej! DEKU! - krzyknąłem głośno ale nie odpowiadał

-Deku!

-Deku!

-IZUKU!

*Midoriya*
Po tym jak Kacchan uderzył mnie swoimi ekspozjami, nie mogłem się podnieść ledwo co widziałem, prawie nic nie słyszałem, tylko jak ktoś krzyczy deku, a potem... A potem moje imie. Lecz wtedy już nic nie słyszałem, o zapadła długa ciemność.

*Bakugou*
Deku się nie ruszał, nie mówił nic, jego klatka się nie poruszała. Zamarłem, szybko się schyliłem i zacząłem robić uciski i krzyczeć do niego, potem dwa wdechy lecz przez chwile się zawahałem bo to jak pocałunek (zabiłeś go to teraz go ratuj idioto) ale chodziło o jego życie, zrobiłem tak pare razy aż wreszcie klatka zaczeła się poruszać, odetchnąłem z ulgą, lecz na jego ciele było jeszcze pełno, głębokich, dużych ran. Wziąłem go w stylu panny młodej i szybko pobiegłem do akademiku, ułożyłem go na łóżku i poszedłem po bandaże, na szczęście umiałem bandażować. Zaczołemo owijać jego rany i przykładałem wode utlenioną. Kiedy było po wszystkim przykryłem go kocem. I czekałem jak się obudzi.

*Midoriya*
Lekko ichyliłem oczy, i spostrzegłem jakąś postać, był to Kacchan, spał, chciałem się lekko podnieść, ale nie mogłem, na to Katsuki się obudził a na jego twarzy pojawił się ledwo zauważalny uśmiech.

-Odpocznij jeszcze Deku.

Na te słowa poszedłem spać

_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Ohayoo, o to kolejny part, fabuła mi się kompletnie zmieniła, ale myślę że będzie ciekawa, i bardzo chciałam podziękować osobą które to czytają, nie mogę uwierzyć że wogle ktoś to czyta! ❤️ Bardzo dziękuję, następne rozdziały będą dłuższe, byee~

Jak to jest kochać?//Bakudeku\\Where stories live. Discover now