Dzień 3

127 9 8
                                    

*Midoriya*
Obudziłem się z ogromnym bólem brzucha, Kacchan bił mnie w nocy czy co? Niezwracając na to uwagi zacząłem się ubierać, podczas przebierania koszulki zobaczyłem moją bliznę na brzuchu (ogóle tego nie ma w anime tylko u mnie) którą miałem po walce że złoczyńcami. Nikt o niej nie wiedział, ponieważ dobrze ją ukrywałem. Założyłem koszulkę i zszedłem na dół. Kacchan siedział przy stole jedząc tosty, zignorowałem go co było trudne i zaczołem robić swoje siadanie. Kiedy je zrobiłem Kacchan, jeszcze siedział przy stole więc zaczołem jeść na stojąco.

*Bakugou*
Ten debilny nerd stał tam, i jadł swoje siadanie.Tsk!kompletnie mnie ignorował, wkurzało mnie to a zarazem smuciło, wstałem więc od stołu i umyłem po sobie talerz. Deku trochę się odsunął, na co jeszcze bardziej się zdenerwowałem, podszedłem do niego, wyrwałem mu talerz i przywarłem do ściany.

-Ka...!Kacchan!-powiedział wyrywając się, ale byłem silniejszy

Zbliżyłem się trochę, ale nagle poczułem dotyk jego ręki na moim poliku, dostałem z liścia, co za debil.

-Nie możemy być nikim więcej niż przyjaciółmi!

Na te słowa odsunołem się i odeszłem bez słowa, lecz rana w sercu i tak pozostała.
               *Time skip godz. 13*

*Izuku*
Nie robiłem nic szczególnego, była już 13 i zrobiłem się trochę głodny, na dole był Kacchan, w.. W
























































Różowym!! Fartuchu!

Zamarłem [*]

Bakugou na mnie spojrzał, i powiedział abojętnym tonem

-Zaraz obiad, ugotowałem curry. Na co zaczął nakładać curry na talerze.

Zaczeliśmy jeść było... BYŁO PYSZNE

-KACCHAN TO JEST CUDOWNE!

-Wiem wszystko co moje najlepsze!

Dokończyłem jeść, gdy nagle cię usłyszałem

*¿¿¿*

Wchodzimy?

Tak!

*Izuku*
Usłyszałem jakieś hałasy, i zobaczyłem że okna się rozbijają,a w nich Jest TOGA I DABI, szybko podbiegłem do Kacchana, i spojrzałem na niego. Był przerażony Toga do mnie podeszła, nie mogłem się ruszyć że strachu, nagle wyjęła nóż i wbiła mi go w brzuch na co głośno krzyknołem.

-Deku!-krzyknął Bakugou i rzucił się na Toge ale to było na nic, mieli przewagę.

Dabi wziął mnie i zaczął biec nie wiem gdzie, widziałem z daleka jak masakrują Kacchana chciałem coś krzyknąć, ale nie miałem siły. Zabrali mnie Kacchan krzyczał... Potem już nic nie pamiętam.

                      *Time skip*

*Bakugou*
Obudziłem się, wszystko było zdemolowane. Odrazu sobie przypomniałem o Deku! Rzesz mamy tach zajejbiście mądrych nauczycieli, że nas zostawili samych, dosłownie. Szybko zacząłem myśleć co bym mógł zdziałać, ale nie przychodziło mi nic innego do głowy niż ratowanie go, ale napewno nie teraz bo była 22...poszedłem się umyć, i spać wiedziałam że jutro czeka mnie piękny dzień.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Miał być dłuższy ale uznałam że w tym momencie będzie idealny koniec, mam pytanie wolicie bym wstawiała codziennie po jakieś 400 słów czy co 2 dni jakieś 1000?

Jak to jest kochać?//Bakudeku\\Where stories live. Discover now