Dzień 4

116 10 4
                                    

*Izuku*
Obudziłem się w jakimś ciemnym pomieszczeniu, wszystko mnie bolało, miałem pełno rozcięć (to nie moja wina to pewnie Toga!) byłem w krwi. Usłyszałem jakiś dźwięk, drzwi się lekko uchyliły, zauważyłem jakąś postać, ale nie wiedziałem kto to, bo było za ciemno nagle ktoś uderzył mnie od tyłu, i nic już dalej nie pamiętałem.

*Bakugou*
Wstałem 6.00, szybko się ubrałem, i zjadłem siadanie, miałem już otwierać drzwi gdy pomyślałem dlaczego to robie? Nic nas przecież nie łączy,ale tak czy siak czułem głęboko że go potrzebuje, uczucie było silniejsze ciągnęło mnie do niego jak magnes do lodówki (tak się właśnie dzieje jak autorka poruwnuje ludzi do magnesów i lodówek) wiedziałam że jak czegoś nie zrobię, Deku może... Umrzeć, bez zbędniekszych myśli wyruszyłem ratować osobę na której zależało mi najbardziej na świecie.


Skąd wiedziałem jak tam dotrzeć?



Heh...



To proste



W telefonach, mamy czujniki, możemy znaleść naszą lokalizację, więc zaczołem biec tak jak telefon mnie kierował.

*time skip oszczędzę wam jak biegał*

Byłem na miejscu, przede mną był jakiś stary dom. Przed nim było parę ochroniarzy. Szybko podbiegłem, i załatwiłem ich moimi eksploziami, jeden miał przy sobie scyzoryk, nie wiem po co ale go wziąłem (chwila idioto czemu wziołeś scyzoryk zamiast broni?) Wszedłem ostrożnie, zamykając za sobą drzwi by nie wzbudzać podejrzeń. Zaczołem się rozglądać, ściany były szare, aż nagle zauważyłem światło podeszedłem, i zobaczyłem coś czego nigdy nie chciałem widzieć.































Przed moimi oczyma były kapsuły, a w nich Ludzie najorawdziwsi ludzie, patrzałem tak chwilę, aż usłyszałem krzyk, taki krzyk miała tylko jedna osoba, w moich myślach było tylko: Deku!, popędziłem szybko (normalnie naturo run) i zobaczyłem deku, całego w krwi, ledwo żywego, ten widok był straszny, nad nim stała Toga, Dabi i Shigaraki. Bez myślenia wbiegełem do pokoju, przy okazji rozwalając wszystko, mój gniew był większy niż kiedykolwiek indziej

-Kacchan... - powiedział ledwo co.

Miałem podbiec gdy czułem z tyłu ból w brzuchu, upadłem i syknołem z bólu.

-nie... K.. Kacchan.. - powiedział deku tak cicho że ledwo co dało się usłyszeć

Toga wbiła mi nóż, leżałem tam bez ruchu, nie mogłem nic zrobić, wtedy nagle mnie podniesieno i wzięto Deku, i zaczęliśmy gdzieś iść, patrzałem ciągle na Deku, Zaczołem się szarpać, na co wbito mi kolejny nóż.

-Nie! Kacchan! Nie.. Proszę nie tylko nie on- powiedział już głośniej

Wtedy, Toga popatrzała na mnie z szyderczym uśmiechem

-Krzycz!! - powiedziała wbijając mi nóż na co cicho syknołem, widziałem łzy w oczach Izuku. Ale byłem nieugięty. Toga co chwile wbijała mi coś,po paru próbach skierowała się do Deku.

- Już rozumiem - powiedziała wbijając mu nóż w brzuch.

-Nie! DEKU!

Robiła to ciągle, Deku płakał i krzyczał. Nie wytrzymałem, poczułem taką złość, że dosłownie eksplodowałem, uwalniając się, szybko wziołem Deku i Zaczołem uciekać. Byle jak najdalej stąd.

-Obronie cię Deku.

-Wiem, Kacchan...

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Wiem że miało być wczoraj jest 1.30 ale jest, za to jutro postaram się trochę więcej napisać, chciałam wam bardzooo podziękować za takie odczyty, 💖💖💖myślałam że nikt tego nie przeczyta, zrobiła bym osobą część, ale wiem jak to boli jak jest nie rozdział wieć no

Papa💖💖💖

Jak to jest kochać?//Bakudeku\\Where stories live. Discover now