×part_one

235 14 15
                                    

Obudziłam się o piątej rano, co było dla mnie normą. Wstałam z łóżka na równe nogi, czując od razu chłód podłogi - nie przeszkadzało mi to. Sprawdziłam godzinę w telefonie leżącym na półce - zgadzał się z moimi przewidywaniami.


Powędrowałam do szafy, stojącej niedaleko, złapałam za rączkę, po czym otworzyłam ciągnąć do siebie.


Wyciągnęłam z niej standardowy zestaw - czarne ubrania. Zamknęłam szafkę i poszłam do swojej łazienki.


Ubrania położyłam na białym blacie niedaleko umywalki, po czym, złapałam za szczoteczkę do zębów, drugą ręką nakładając pastę i wsadziłam do buzi, zaczynając szorować zęby.


Po niedługim czasie wyplułam pianę powstałą z pasty i wypłukałam buzię wodą. Umyłam twarz wodą, po czym wytarłam ją i ręce w ręcznik. Rozczesałam włosy czarną szczotką do tego przystosowaną i ubrałam ubrania, które przygotowałam.


Wyszłam z pomieszczenia szybko wychodząc z pokoju, po drodze zabierając telefon, zeszłam ze schodów na dół i poszłam do kuchni w celu zrobienia śniadania.


Podeszłam do lodówki, otwierając ją i zaczęłam mierzyć wzrokiem całą zawartość. W oczy rzuciła mi się szynka, którą złapałam w dłoń odkładając na blat i wyszukałam masło, pomidora, sałatę, mozzarellę i ostatnie - jajka i boczek, po czym zamknęłam lodówkę.


Wyjęłam patelnię, postawiłam ma palnik i rozbiłam jajka, skorupki wyrzucając do śmieci.
Odnalazłam deskę do krojenia, po czym zajęłam się przygotowywaniem kanapek. W kuchni panowała całkowita cisza przerywana dźwiękiem jajek na patelni i stukaniem noża o drewnianą deskę.


Po chwili kanapki były gotowe, ułożone w stosik na talerzu. Zajęłam się teraz jajecznicą, którą po krótkim czasie - już gotową, przeniosłam na talerze.
Usłyszałam kroki na górze - ktoś się obudził. Spojrzałam w stronę schodów, a moim oczom ukazał się ojciec, a za nim matka.

-Dzień dobry, wyspaliście się?- zapytałam dość miło.

-Cześć słoneczko- mama uśmiechnęła się - Tak średnio - dodali w tym samym czasie, na co się zaśmiali.

-Siadajcie do stołu, bo wam jedzenie wystygnie- powiedziałam zanosząc jedzenie na wspomniany stół.

-Oh, kochanie, nie musiałaś - ponownie mama.

-Gadanie.. To zwykle śniadanie - powiedziałam siadając do stołu, na swoim miejscu.

Zaczęliśmy jeść. Od razu zauważyłam, że coś jest na rzeczy - nie da się nie zauważyć tych spojrzeń.

-Co jest grane? - zapytałam od niechcenia.

-Uhm.. Alex. Więc.. Przeprowadzamy się. Dzisiaj - zaczął ojciec, na chwilę przerywając, żeby zastanowić się co powiedzieć- Wczoraj rozmawiałem z moim przełożonym i potrzebują pracowników za granicą. Mi przydzielili Koreę Południową. Konkretnie Seul - przerwał, aby zobaczyć moją reakcję, lecz ja tylko przeżuwałam jedzenie, patrząc na nich w ciszy- Wylatujemy o czternastej.

Jedyne co zrobiłam to kiwnęłam głową i wstałam od stołu, zabierając pusty talerz do zlewu, aby go umyć.


Powróciłam do pokoju i zaczęłam pakować swoje rzeczy, których nie zbyło jakoś mego dużo - trochę ubrań, zeszyty, książki, trochę elektroniki. Byłam dość szybka w pakowaniu się, więc zajęło mi to 30 minut. 


Wyszłam z pokoju i poszłam do ich pokoju. Weszłam do środka i zauważyłam, że mama się pakuje, a ojca nie było. 


Bez słowa pomogłam jej się spakować, co zajęło 2 godziny - przez ilość jej rzeczy. Jej samej zajęło by to cały dzień. 


Razem z ojcem zabraliśmy wszystkie bagaże i zanieśliśmy do auta, po czym pojechaliśmy na lotnisko. 


Ponieważ było o tej godzinie trochę ludzi - dojazd zajął nam 30 minut.
Zabraliśmy nasze bagaże i powędrowaliśmy do sali odpraw, oddaliśmy bagaże, przeszliśmy przez bramki i zostało nam czekanie na samolot.

Szybko zleciało i już byliśmy w samolocie. Został tylko lot. Do uszu włożyłam słuchawki podpięte do telefonu i oddałam się muzyce na resztę podróży. 


Przez całe 11 godzin spałam. Obudziłam się praktycznie przed lądowaniem.

-Za 10 minut będziemy na lotnisku w Seulu - usłyszałam głos kapitana z głośników.

Dosłownie 10 minut później byliśmy już w Seulu. Odebraliśmy bagaże, po czym wyszliśmy z budynku lotniska i zamówioną przez oj a taksówką pojechaliśmy do nowego mieszkania.
Już na miejscu poszłam Do swojego pokoju i zaczęłam się rozpakowywać.


W Anglii była 1 w nocy, a tutaj około 10 rano. Byłam przyzwyczajona do zmiany czasu.
Zmieniłam ustawienia telefonu na te "koreańskie", złapałam za plecak, wpakowałam do niego butelkę wody, zeszyt, długopis, portfel i powerbanka.


Zarzuciłam plecak na plecy i wyszłam z pokoju, a później - po założeniu butów- z domu.
Oczywiście przy wszystkim towarzyszyła mi muzyka dopływająca do moich słuchawek. Nic się nie zmieniło przez ten cały czas mojej nieobecności - no może troszkę więcej budynków i ładniejszy wygląd, więc praktycznie znałam Seul jak własną kieszeń.


Od razu poszłam do parku, chciałam trochę się odprężyć - zaciągnąć świeżego powietrza.
Niedługo później byłam na miejscu- przechadzając się po alejach drzew, widząc bawiące się dzieci, młodzież, dorosłych, starszych - to właśnie lubiłam.

×°Jisung°×

Przechadzałem się po parku, kiedy moją uwagę przykuła pewna dziewczyna.. Nie wierzę.. Albo to ona, albo jest bardzo podobna.. Nie! To na pewno ona, przecież rozpoznałbym ją kilometr stąd! Ale.. Przecież ona tak nie wyglądała..

×°×°×°×°×°×°×°×°×°×°×°×°×°×°×°×°×°×°×°×

Pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się chociaż trochę wam spodobał. 😁

BROKEN HEARTS || HAN JISUNG [PRZERWANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz