Następnego dnia obudziłam się koło piątej. Przy mnie leżała dziewczyna, którą wczoraj poznałam. Wstałam z łózka i podeszłam do plecaka, z którego wyjęłam komplet ubrań na dzisiaj.
Poszłam do łazienki i szybko się ubrałam, rozczesałam włosy, umyłam zęby i twarz i wyszłam z łazienki do kuchni.
Postanowiłam zrobić śniadanie. Nie wiem, czy ta dziewczyna jest wegetarianką, czy nie, więc zrobię kanapki z mięsem i bez mięsa. No i jajecznice. Nie wiem, czy wie co to, ale zrobię.
Tak więc przygotowałam składniki potrzebne do wspomnianych ''potraw" i zaczęłam przygotowywać jedzenie. Jako iż lubię gotować i dość dobrze mi idzie, to po piętnastu minutach z kilku kanapek zrobiła się cała górka, a jajecznica i boczek wylądowały na talerzach.
Usłyszałam otwieranie drzwi, a później zamykanie i kroki. Zobaczyłam dziewczynę, którą wczoraj uratowałam. Uśmiechnęła się nieśmiało, patrząc w moją stronę, po czym przyszła do kuchni.
-Dzień dobry - przywitałam się.
-Dzień dobry - odpowiedziała rym samym - Naprawdę dziękuję, za to co zrobiłaś wczoraj. Nawet się tobie nie przedstawiłam, przepraszam. Jestem Choi Yena - dodała po chwili speszona.
-Kang Alex - odpowiedziałam, ustawiając jedzenie na stole - Usiądź.
-Oh, nie trzeba było - powiedziała delikatnie czerwona.
-Cicho, gadanie - odpowiedziałam jej i usiadłam naprzeciwko.
Zaczęłyśmy jeść.
-Nie wiedziałam, czy jesteś wegetarianką, bo ja jem mięso, więc zrobiłam wersję taką i taką - oznajmiłam zgodnie z prawdą.
-Nie jestem wegetarianką, ale ograniczam tłuste potrawy ze względu na ciążę - odpowiedziała mi.
-A no właśnie, a w którym miesiącu jesteś? - zapytałam.
-W ósmym. Tak w sumie to za 20 dni będzie dziewiąty - powiedziała.
Nie wyglądała na ósmy miesiąc, nie miała aż tak widocznego brzucha, była chuda, trochę za chuda, ale nie chciałam nic mówić. Jednak co ja tam wiem.
-Nie wyglądasz - powiedziałam szczerze.
-Wiem, lekarz powiedział, że czasem się tak dzieje, i że za około tydzień do dwóch będę miała bardzo duży brzuch, jak normalnie kobiety w tym miesiącu - wytłumaczyła.
-Rozumiem - odpowiedziałam spokojnie.
-Jednak ja nie mam gdzie mieszkać i nie wiem, co zrobię, gdy dziecko się urodzi - dodała zmartwiona.
Wyglądała jakby miała za chwilę płakać. W końcu jeszcze wczoraj miała chłopaka, chociaż nie wiem, czy on był jakiś na głowę walnięty i ją bił, czy tylko wczoraj tak wyskoczył, ale wiem, że nie wróci do niego, bo wiem, co czuje. Spojrzałam jej prosto w oczy.
-Masz gdzie mieszkać, zamieszkasz ze mną i spokojnie wychowasz... - zacięłam się nie wiedząc jakiej dziecko jest płci.
-Chłopczyk - zaśmiała się delikatnie.
-No więc wychowasz małego, pomogę ci, nie bój się - powiedziałam spokojnie, wiedząc co mówię i za co biorę odpowiedzialność.
-Dziękuję - z jej oczu wyleciały łzy.
-Heej, nie płacz - zaśmiałam się, przytulając ja do ramienia.
-No po prostu ze wzruszenia to jest, bo nigdy nie słyszałam takich słów - powiedziała próbując się opanować.
Przez chwilę jeszcze popłakała, a gdy się uspokoiła zjadłyśmy do końca śniadanie, ja umyłam naczynia, a Yena poszła się ubrać i ogarnąć. Poszłam szybko do mojego pokoju. Złapałam za plecak i spakowałam do niego portfel, dwa zeszyty, kilka długopisów i zgraniając telefon wyszłam z pokoju.
-Chodź, zrobimy zakupy dla malucha - powiedziałam sama z siebie.
-Oh, ale ja nie mam pieniędzy - jęknęła dziewczyna.
-O pieniądze się nie martw - powiedziałam ubierając buty.
Dziewczyna ubrała również buty i zarzuciła bluzę. Wyszłyśmy z apartamentu, wcześniej zamykając go, zjechałyśmy windą na dół i ruszyłyśmy na miasto. Poszłyśmy do centrum handlowego i zaczęłyśmy się przechadzać po różnych sklepach. Chodziłyśmy jakieś osiem godzin po różnych sklepach i jak już wyszłyśmy, ja niosłam cztery torby. Wróciłyśmy do mojego apartamentowca, iż wiem, że w ciąży nie za bardzo powinno się przemęczać.
Weszłyśmy do środka apartamentu, po czym zdjęłyśmy buty i poszłyśmy do pokoju, który był wolny.
-Tutaj zrobimy pokoik dla malucha, co o tym myślisz? - zapytałam.
-Oh, naprawdę nie trzeba - powiedziała speszona - ale tutaj będzie idealnie, jest ciepło i światło jest - dodała.
Kiwnęłam głową. Ubrania wsadziłyśmy do pralki i wyprałyśmy zakupionym wcześniej proszkiem do prania, który nie uczula. Ubrania wirowały w pralce.
-Jak myślisz, jasne drewno do mebli będzie pasować? - zapytałam.
-Będą ładne - zaśmiała się - I niebieskie ściany? - zapytała.
-To dobrze. Idź się zdrzemnij, widzę, że jesteś zmęczona - powiedziałam.
-No dobrze - odpowiedziała i poszła do pokoju. Po chwili słyszałam ciche chrapanie.
Musiała być naprawdę zmęczona. ja natomiast wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i poszłam do sklepu z meblami dla dzieci. Przywitała mnie ekspedientka z szerokim uśmiechem. Pomogła mi wybrać meble, po czym zapłaciłam i zapakowałam wszystkie opakowania w wielki karton i wzięłam na ręce.
Pomimo tego, że dla zwykłego człowieka to by było ciężkie, dla mnie to było lekkie jak piórko. Poszłam jeszcze do sklepu z farbami. Kupiłam trzy wiadra z niebieską farbą, która również nie uczulała i postanowiłam wrócić do domu. Całe zakupy zajęły mi pół godziny.
Wszystko postawiłam w pokoiku i przygotowałam ściany do farbowania i wzięłam wałki i pędzle, które miałam w domu. Po prostu lubię malować i graffiti też, stąd to mam.
Przebrałam się w ubrania, które mogłabym ubrudzić i zaczęłam malować ściany na niebieski, uważam, że będzie bardzo ładnie, chociaż nie wiem, czy spodoba się przyszłej matce, ale liczą się chęci, prawda?
=^=^=^=^=^=^=^=^=^
Prawda, liczą się chęci. Powróciłam z następnym w tym dniu rozdziale ^^. Nasza Alex naprawdę chce pomóc Yenie. Mam nadzieję, że się spodobało ~~ Ja idę dalej pisać :3.
CZYTASZ
BROKEN HEARTS || HAN JISUNG [PRZERWANE]
FanficAlex. Dziewczyna, która jeszcze kilka lat temu była radosna, miła, kochana. Teraz jest całkowitym przeciwieństwem siebie z przed lat - oschła, bez emocji. Powróciła do Seulu, tego Seulu, gdzie poznała swojego przyjaciela Jisunga, tego Jisunga, który...