part_eight

111 7 0
                                    

Malowałam ścianę, kiedy przypomniało mi się, że nie nałożyłam taśmy malarskiej na kąty ścian. Odłożyłam pędzel na przykrywkę od farby, po czym złapałam za taśmę malarską i obkleiłam kąty ścian na dole i na górze. Najwyżej na dole się domaluje jakby coś się nie podobało, ale w sumie można też zakryć to listwami. Gdy skończyłam obklejać, odłożyłam taśmę.

Włączyłam muzykę i podłączyłam słuchawki, po czym wsadziłam do uszu i wznowiłam malowanie ścian. Naprawdę, muzyka zabija czas, ale w sumie malowanie nie jest aż tak nudne, jakby niektórym się wydawało.

Z takim nastawieniem pomalowanie całego pokoju, który był dość duży, zeszło mi jakieś dwie godziny. Starczyło mi farby na styk. Spojrzałam na swoje dzieło i byłam zadowolona.

Wyszłam z pomieszczenia z brudnym pędzlem. Umyłam go dokładnie w łazience, po czym schowałam tam gdzie był i postanowiłam zrobić sobie herbatę. Byłam troszkę upaćkana farbą, ale to co. Zrobiłam herbatę, którą wypiłam od razu jak leciało i wróciłam do pokoiku. Niebieskie ściany były już prawie wyschnięte, ponieważ farba, której używałam naprawdę szybko wysycha.

Wzięłam jeszcze narzędzia, po czym zaczęłam skręcać meble, które są dla malucha. Jako iż mam jakieś doświadczenie w takich pracach, naprawdę nie jest to dla mnie nic trudnego.  Składałam elementy jak leciało, aż w końcu złożyłam w godzinę wszystko. Poustawiałam wszystko w pokoiku i akurat obudziła się Yena. 

Było słychać jej kroki. Wyszłam z pokoiku i zobaczyłam, że się mi przygląda.

-Chodź, pokażę ci coś - wystawiłam do niej rękę, którą przyjęła.

Weszłyśmy do pokoiku i dziewczyna zaniemówiła. Patrzała się dookoła siebie i po prostu szczęka jej opadła. Przez dłuższą chwilę stałyśmy w ciszy, ja czekając na jakiekolwiek słowo, jakąkolwiek reakcję, a dziewczyna oglądając wszystko ze wzruszeniem i szczęściem. Po chwili odwróciła się w moją stronę i przytuliła mnie.

Tego naprawdę się nie spodziewałam. 

-Jak się podoba? -spytałam.

-Jest pięknie, jak z moich marzeń - zaśmiała się wycierając łzy.

-Heej, nie płacz ~ A tak w ogóle, to ile masz lat? - zapytałam.

-Mam 19 lat - odpowiedziała.

-Jesteś trochę starsza - powiedziałam.

Szczerze, nie przeszkadzała mi ta różnica wieku, to tylko trzy lata. Gdy skończyła się przytulać, wyszłyśmy z pokoiku i uprałyśmy resztę ubranek i pluszaków i innych takich. Czyli teraz czekać na bąbelka. 

Gdy spojrzałam na zegarek zobaczyłam dziewiętnastą. Poszłam się umyć i ogólnie ogarnąć, po czym wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka, a obok mnie Yena. Odpłynęłyśmy do krainy Morfeusza. 

=^=^=^=^=^=^=^=^=^=^=^

Następnego dnia ponownie moja natura rannego ptaszka się obudziła, a wraz z nią ja. Była około szósta, więc trochę później niż wczoraj, ale i tak wcześnie, dla niektórych naprawdę jeszcze noc.

Spokojnie, aby nikogo nie obudzić wstałam z łóżka, po czym złapałam ubrania, które wczoraj przed spaniem uszykowałam i poszłam do  łazienki, gdzie umyłam twarz, zęby, ubrałam się i rozczesałam włosy. Poszłam do kuchni, gdzie przygotowałam śniadanie takie jak wczoraj (tak, z wersją wegetariańską też) i usłyszałam kroki. Yena obudziła się i podążyła do kuchni. Zasiadłyśmy przy stole, a ja zobaczyłam, że widać jej już bardziej brzuszek niż wczoraj.

-Widać ci bardziej brzuszek - powiedziałam.

-Naprawdę? - zapytała z uśmiechem.

-Tak - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

Zjadłyśmy śniadanie, Yena się ogarnęła i poszłyśmy do parku na spacer. O tej godzinie nie było zbyt dużo ludzi, ale jednak kilka osób się trafiło. W większości byli to albo ludzie spieszący się do pracy, albo starszyzna, która pewnie nie śpi od dawna. 

W każdym razie, napawałyśmy się przyrodą i ciszą, rozmawiając o wszystkim i o niczym w końcu była niedziela. Jutro do szkoły.. Spotkam Wiewióra. Na tą myśl mój kącik ust niekontrolowanie wzniósł się do góry, lecz po chwili opadł. Yah, przecież na pewno nie czuje tego co ja..

W każdym razie podczas naszej przechadzki po mieście zajrzałyśmy do jednej z kawiarni na rogu, sklepu z pamiątkami, jeszcze raz parku i przechadzałyśmy się po różnych ulicach. Tych bardziej lub mniej ruchliwych, tych ładniejszych i brzydszych. Słychać było ciągle świergot ptaków, piski młodych, czekających na jedzenie od starszych, szum drzew, wszystko co kojarzy się z naturą. 

Jednak później uruchomiły się samochody. Było słychać "wrum wrum" jak to by dzieci powiedziały, szum nie drzew a ludzi i maszyn, świergot został zagłuszony przez inne odgłosy, które się obudziły. W tym momencie postanowiłyśmy wrócić do domu. 

+^+^+^+^+^+^+^+^+^+

Hej, witam w następnym rozdziale! ^^ Jak zwykle - mam nadzieję, że wam się spodoba. ~~

Rozdziały raczej dzisiaj jeszcze się pojawią. Zapraszam również na moją drugą książkę - "indifferent || Stray Kids", gdyż tam też się pojawiają rozdziały! Przetrwajcie całe to bagno zwane kwarantanną ! :*

BROKEN HEARTS || HAN JISUNG [PRZERWANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz