Zdążyłem na kolejny autobus i byłem pod szkołą chwilę przed dziewiątą. Zastanawiałem się czy może jednak jeszcze nie zawrócić, ale wtedy przypomniałem sobie, że jeśli chcę, żeby nasza "rodzina" miała ze sobą jakiekolwiek relacje to muszę się postarać i zachowywać normalnie - cokolwiek to znaczy. Więc wbrew mojej woli, która chciała zakopać się pod kołdrą i tam powoli umrzeć, przekroczyłem próg szkoły.
Od razu tego pożałowałem. Trwała już przerwa, wiec na korytarzu słychać było gwar rozmów. Ludzie rozmawiają o najróżniejszych rzeczach, ale niestety większość o strasznych błahostkach. Na przykład dla dziewczyn wielką tragedią jest brak pomysłu na ubiór, a dla chłopaków największą ambicją jest przelecenie najgorętszej laski w szkole. Ale i tak pośród ich wszystkich najlepszy jest Ameryka - syn Wielkiej Brytanii. Jeśli miałbym go opisać w trzech słowach to są nimi: moje zupełne przeciwieństwo. A co to znaczy? Znaczy tyle, że modnie się ubiera, dobrze się uczy, ma dobry kontakt ze swoją rodziną, wszyscy go lubią i podoba się zarówno dziewczynom jak i facetom. Nie wiem, czego jeszcze możnaby chcieć od życia.
Przemierzałem zatłoczony korytarz, kierując się do swojej szafki. Otworzyłem ją i wyciągnąłem potrzebne podręczniki. Gdy ją zamykałem po swojej prawej stronie ujrzałem Niemcy. Nie jesteśmy ze sobą bardzo blisko, ale on jest właściwie jedyną osobą, z którą mogę porozmawiać w szkole. Mamy odmienne charaktery, ale dość dobrze się rozumiemy. Jego ojciec też zrobił wiele złego, więc wie jak się czasem czuję.
- Hej - powiedział, gdy mnie zobaczył. Przeszył mnie wzrokiem od góry do dołu. - Znowu "zły dzień"?
Doskonale wiedziałem o co mu chodzi. Od jakiegoś czasu na nic nie mam ochoty. Ani na codziennie wstawanie, ubieranie się w coś innego niż dresy, czy mycie zębów. Prawdopodobnie też niedługo w ogóle przestanę chodzić do szkoły, a moja wizja śmierci się spełni.
- Tak, po prostu nie miałem czasu się dzisiaj wyszykować - odparłem.
- Przyszedłeś na drugą lekcję - stwierdził.
- Zaspałem.
Niemcy włożył kilka zeszytów i książek do szafki, zamknął ją i popatrzył się na mnie, nie wierząc w żadne moje słowo.
- Skoro tak mówisz - odparł po chwili i wziął głęboki wdech.
Oboje skierowaliśmy się w stronę naszych sal. Mijając różne osoby w tłumie zobaczyłem Ukrainę. On mnie też, ale szybko odwrócił wzrok, jakby w ogóle nie wiedział kim jestem. Oczywiście, że inne kraje są o wiele lepsze od jego starszego brata. Wiem że, gdyby mógł zadecydować o tym, czy łączy nas więź rodzinna to jak najszybciej by się mnie wyparł. Kątem oka zauważyłem też USA, który (jak zwykle olśniewający) rozmawiał z innymi uczniami. Tylko muszę wam dokładnie przybliżyć tę sytuację, ponieważ to nie wyglądało jak przyjaciele, którzy wymieniają się zdaniami i cieszą się ze wzajemnej obecności. Nie. Grupka uczniów otaczała Amerykę, jakby był antidotum, bez którego nie przeżyją. A on oczywiście nie miał im tego za złe tylko napawał się popularnością i ogólnym szacunkiem. Nie wiem już, czy jestem o to zły, czy raczej mu zazdroszczę, bo wiem, że nigdy taki nie będę.
Nagle poczułem, że z kimś się zderzam. Po chwili zorientowałem się, że tym kimś był Estonia, który odbił się ode mnie i runął na podłogę. Nie dziwię się, że upadł, ponieważ ja jestem prawie 2-metrowym wieżowcem, a on nie dorasta mi do ramion.
- Przepraszam, to moja wina - wyrecytowałem już dawno przyswojoną regułkę i wyciągnąłem do niego dłoń.
On jednak po dojściu do siebie nie chwycił mojej ręki tylko szybko się ode mnie odsunął jak sposzone zwierzę i nerwowo zaczął zbierać rozsypane książki. Taka reakcja po raz kolejny utwierdziła mnie w przekonaniu, że ludzie się mnie boją. Schowałem swoją rękę do kieszeni bluzy i cicho westchnąłem. Gdy miałem już iść dalej wyrósł przede mną Finlandia, który jest niemal tak wysoki jak ja. Jego mina nie wyrażała zadowolenia, tylko raczej złość i (naturalny dla tej grupy ludzi wyraz twarzy na mój widok) obrzydzenie. Chwycił mnie za bluzę i przyciągnął do siebie. Teraz pojawia się pytanie. Dlaczego go nie odepchnąłem? Już tłumaczę. Jak już wspomniałem nie mam na nic siły, więc włączanie się w bójki jest w moim przypadku zupełnie zbędne, a poza tym doskonale zdaję sobie sprawę, że jeśli "syn mordercy" zrobiłby coś "niewinnemu kraju" to wzbudziłbym jeszcze większy postrach. Wolę więc spokojnie wysłuchać, co ma mi do powiedzenia mój kolega i później odejść w swoją stronę.
- Co ty mu zrobiłeś? - syknął Finlandia.
Tu muszę dopowiedzieć jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza jest taka, że jak już pewnie zdążyliście się zorientować Finlandia nie miał pojęcia o zaistniałej sytuacji, bo dosłownie przed chwilą się tutaj pojawił, a druga jest taka, że od pewnego czasu tworzy związek z Estonią i Finlandia broni swojego partnera niczym lwica młode.
- Nic ja po prostu... - zacząłem się tłumaczyć.
- Masz się od niego odwalić, rozumiesz?!
Milczałem. W tym momencie chciałem się popłakać. Nienawidzę swojego życia i tego, że jest takie chujowe.
Wokół nas zebrało się kilkoro uczniów, którzy z zaciekawieniem oglądali, rozgrywające się na szkolnym korytarzu przedstawienie. Finlandia najwyraźniej nieusatysfakcjonowany moim milczeniem przygwoździł mnie do ściany i wypowiedział ostatnie słowa:
- Jeszcze raz go tkniesz to inaczej porozmawiamy. Pamiętaj, że nie tylko ja mogę cię pobić.
Później wszystko wydarzyło się dość szybko. Mój kolega szybko chwycił zdezoriętowanego Estonię za rękę i oboje udali się w inną stronę niż moja sala. Ja dostałem hiperwentylacji i próbowałem się nie popłakać. Gdy podniosłem wzrok zobaczyłem dobrze znane mi twarze. Mógłbym nawet odczytać niektóre myśli. Niemcy: Przykro mi, ale będę gapił się w podłogę i udawał, że życie jest świetne, a całe zdarzenie nie miało miejsca. Ukraina: Spojrzę się na ciebie kątem oka, ale będę udawał, że cię nie znam. I tak ci się należało.
Po chwili zadzwonił dzwonek, a tłum rozproszył się i udał do swoich klas. Każdy o tym zapomni za dzień czy dwa, tylko ja będę pamietał o kolejnym wydarzeniu, które uświadomiło mi, że jestem potworem.
CZYTASZ
Następca Mordercy
Short StoryKażdy w szkole boi się lub brzydzi Rosji ze względu na jego ojca. Jest on uważany za bezduszny i okrutny kraj, ale prawda jest zupełnie inna. W głębi duszy Rosja bardzo cierpi. W krytycznym momencie swojego życia na nowo poznaje pewną osobę, która u...