- Który to już raz stoję pod tymi drzwiami. Czwarty? Piąty? - Taehyung zastanawiał się w myślach, opierając się plecami o ścianę mieszkania Seokjina. Ostatnio jego życie przewróciło się do góry nogami, stracił przyjaciół i przestał rozwijać swoje talenty. Zyskał za to nowych kompanów, którzy swoją drogą też mieszali mu w głowie i w sercu. Jeszcze niedawno wydawało mu się, że czuje coś do nieco niezrównoważonego nastolatka, jednak po dłuższej chwili przemyśleń doszedł do wniosku, że jego serce wcale nie biło szybciej na widok Jungkooka. Był po prostu samotny, brakowało mu kogoś do przytulenia i do wieczornych pieszczot. Nie miał zamiaru bezmyślnie wplatać się w toksyczny związek, przecież młody był na każde zawołanie Jimina i raczej nieprędko miało się to zmienić. Taehyung już kilka lat temu obiecał sobie, że zamiast na związkach skupi się na treningach, kto by pomyślał, że będzie musiał zrezygnować z nich z tak błahego powodu. Nie przywykł do trenowania w pojedynkę. Generalnie uchodził za introwertyka, kogoś kto znacznie bardziej ceni sobie własne towarzystwo, niż tłumy ludzi. Jednak prawda była taka, że samotność z każdym dniem wydrapywała coraz większe znamię w taehyungowym sercu. Może dlatego tak szybko przyzwyczaił się do Jungkooka, może dlatego tak prędko wpił się w usta Seokjina i może dlatego stoi właśnie pod jego domem jak zbity pies. Głodny dotyku i atencji. Kto wie.
Chłopak miał już za sobą kilka związków, jednak wszystkie pełniły jedynie funkcję zaspokojenia jego libido. Nie było w nich zbyt wiele romantyzmu i uczuć, a przynajmniej nie z jego strony. Kim nigdy nie miał problemu z popularnością wśród płci przeciwnej, z facetami też nie szło mu najgorzej, jednak jak wiadomo mało kto chodzi po ulicy i otwarcie krzyczy o tym, że jest gejem, a w dodatku wolnym. Tak więc przygody z chłopakami Tae mógł zliczyć na palcach jednej ręki. Niezależnie od tego w ilu był związkach, nigdy nie poczuł aby jego serce miało ochotę na jakąś głębszą relacje. Nigdy nie czuł aby jego partner, czy też partnerka opiekowali się nim, czy wykazywali większe zainteresowanie. Jakby się dłużej nad tym zastanowić to chyba nawet Hoseok nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo Taehyung potrzebował czyjejś bliskości i jak cholernie ciężko jest mu w pełni otworzyć przed kimś swoje serce. A jak ktoś ma zakochać się w kimś kogo nie zna.- Taehyung. - pogodny głos studenta wyrwał chłopaka z letargu. - Nigdy nie nauczysz się, żeby do mnie pisać, gdy już jesteś, prawda?
Młodszy uśmiechnął się w odpowiedzi i wszedł do środka, tym razem widok znajomego już mieszkania uspokoił go i podniósł na duchu. Dzisiejszy wieczór nie będzie należał do tych samotnych i leniwych.
- Dawaj scenariusz. - rzucił szczerząc się do gospodarza, w końcu przyszedł tu po to aby pomóc mu ćwiczenie roli.
Seokjin uśmiechnął się równie szeroko i podał mu stos nieco pogniecionych kartek, uważnie obserwował reakcje swojego gościa. Dostrzegł już, że ten był dziś nieco przygaszony i obrał sobie za cel poprawę jego nastroju. W mieszkaniu Seokjina panowała jedna zasada, żadna ze znajdujących się w nim osób nie mogła być smutna. Ah no i wypadałoby po sobie sprzątać na koniec imprezy, ale tego prawie nikt się nie trzymał.
Taehyung z zainteresowaniem czytał scenariusz, który może nie nadawał się na Broadway ale miał w sobie kilka ciekawych momentów, opierał się na tragiczniej historii Titanica, ze szczególnym uwzględnieniem romansu między Jackiem i Rose, oczywiście Jin miał grać Jacka. W tej wersji obu zakochanym udaje się przeżyć katastrofę i razem dożyć sędziwych, szczęśliwych lat. Cała sztuka miała trwać około dwóch godzin, jednak Seokjin pojawiał się dopiero w 1/4 występu.
- Widzę, że poszaleliście z tym scenariuszem. - zarechotał tancerz szczypiąc w nogę starszego. - Będziesz musiał koniecznie pokazać mi swój strój, już wyobrażam sobie ciebie w zabawnych, szarych pantalonach.
YOU ARE READING
oh text me [ TaeJinKook ]
Fanfiction"Oh, it must be nice to love someone who lets you break them twice" taekook, jikook, taejin, yoonmin