21.

24K 618 24
                                    

Noc była bardzo spokojna, nigdy nie spałam tak dobrze. Nie mam pojęcia jakie czynniki na to wpłynęły, ale potrzebuję więcej takich nocy aby się zregenerować. Nie miałam również żadnego koszmaru, co od pewnego czasu mi się zdarza.

Nie no, nie wytrzymam już tego gorąca. Na dotatek muszę iść do łazienki. Otwieram oczy. Vincent jeszcze śpi i chyba nie zamierza jeszcze wstawać, a jego ręka owija moją talię bardzo ciasno. Próbuję się wyswobodzić, ale on jeszcze bardziej mnie do siebie przyciąga. Z tym facetem się tak nie da. Muszę go obudzić. Jednak patrzę na niego i dociera do mnie, że nie mam serca, żeby to zrobić. No ale długo tak nie wytrzymam.Całuję jego szczękę, ale tylko coś mruczy. Przechodzę troszkę wyżej i składam pocałunek w kąciku jego ust. Dalej nic. Przerzucam nogę przez jego biodra i układam swoje usta na jego. I właśnie w tym momencie się uśmiecha oraz odwzajemnia pocałunek. Odsuwam się od niego.

- Draniu! Ty cały czas nie śpisz, a ja próbuję wstać z tego łóżka.

Biorę w dłonie poduszkę i uderzam go.

Widząc, że chce się odwdzięczyć, wstaję i uciekam do łazienki. Zamykam się w niej. Tutaj będę mogła wreszcie się ogarnąć. 

Po skończonej toalecie wychodzę z łazienki, a w pokoju nikogo nie ma. Zgarniam koszulę Vincenta i schodzę na dół. Siedzi w salonie przeglądając jakieś papiery. Podchodzę do niego i siadam obok. Opieram głowę o jego ramię.

- Znowu mi uciekłaś, więc musiałem sam się sobą zająć.
- Musiałam wyjść do toalety.
- Tak się tłumacz, zachęcasz tylko faceta a później uciekasz. Doprowadzasz mnie tym do szału.
- Naprawdę nie chciałam ci nic zrobić. Jak masz oszaleć to ja razem z tobą.
- Ty już jesteś szalona, kobieto. To, co było zeszłej nocy bardzo mi się podobało.

Na jego słowa robię się czerwona. Jemu zawsze wszystko łatwo przychodzi, nawet rozmowa o takich rzeczach. Ja akurat nie jestem w tym dobra.

- Skarbie nie chowaj się, uwielbiam twoje rumieńce. Wtedy wydajesz się być taka niewinna. To mnie bardzo podnieca.

Dostaję dwa krótkie buziaki w oba policzki.

- Teraz chodź na śniadanie.
- Tak, masz rację. Która godzina?
- Jest już po 10.
- Długo dziś spaliśmy.
- Nie dziwię się, po twoich wczorajszych wyczynach sam byłem zmęczony i pierwszy raz zaspałem na rozmowę z klientem, który akurat sprzedaje swoją firmę. Doprowadzisz nas do kryzysu.

Śmieje się.

- Oj raz ci się zdarzyło. Jak tak to ma wygladać, możemy żyć w celibacie. Mi to nie przeszkadza.
- Chyba żartujesz. Przy tobie nie wiem czy dałbym radę wytrzymać. Twoje ponętne ciało bardzo by mi to utrudniało. Następnym razem spełnimy moją fantazję. Będziemy w moim biurze. Przełożę cię przez biurko. I tak wypiętą będę pieprzyć.

Na jego słowa bardzo się podniecam. A on kontynuuje.

- Będziesz pode mną jęczeć tak, że każdy cię usłyszy i będzie wiedział jak bardzo jest ci dobrze.

Podczas jego przemowy wyobrażałam sobie to wszystko. Jego fantazje są szalone. Zresztą moje nielepsze.

Po śniadaniu nie robimy nic. Leżymy, ogladamy telewizję, jemy przekąski, wygłupiamy się. Tak właśnie mija nam niedziela. Jest bardzo leniwa.

Szef mafii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz