Epilog

27.3K 588 66
                                    

Tego dnia miałam próbę fryzury i makijażu. Musiałam też wszystkiego przypilnować, aby było idealnie. Dziś ostatni wieczór mojego panieńskiego stanu. Mogę teraz trochę odpocząć i się zrelaksować. Czekam na dziewczyny, które są po 5 minutach. Wchodzą do salonu, tam zaczyna się istne szaleństwo. Ja niestety tylko siedzę i patrzę na to, co się tam dzieje. No niestety, ktoś będzie miał jutro dużo sprzątania.

Wieczór mija w zabójczym tempie, czym jestem nieco zaskoczona. Kładę się spać po północy. Śpi mi bardzo dobrze, dopóki nie słyszę hałasu na dole i dosyć głośnego „cholera”. Wychodzę na korytarz, a tam stoi pijany Vincent, a obok stłuczony wazon. Podchodzę do niego.

- Kochanie ciszej, bo wszystkich obudzisz.

- Moja miłości, mój kwiecie, ukochana, najdroższa. Dawno cię nie widziałem, gdzie byłaś promyczku..?

- Chodź, zaprowadzę cię do pokoju.

- Czyli jednak śpimy razem, a co z tradycją, że pan młody nie może zobaczyć panny młodej przed ślubem?

- Chodźmy, bo zaraz wszyscy się dowiedzą.

Śmieję się.

- Dobrze króliczku.

Chyba chłopaki nieźle dali mu w kość. Prowadzę go do pokoju, a sama idę do swojego spać.

Noc jakoś dziwnie szybko się kończy, a ja już siedzę na krześle i mam układane włosy, następnie makijaż. Ubrieram się w specjalną bieliznę dla Vincenta, na nią zakładam suknię. Mama z Evą pomagają mi dobrać najlepsze dodatki. Po półtorej godziny jestem całkowicie gotowa na nowy etap w moim życiu.

Jestem w salonie przy drzwiach od ogrodu. Zżerana przez stres stoję i czekam na swoje wyjście.

Podchodzi do mnie mama:

- Ojciec nie może cię poprowadzić, więc zrobię to ja. Może to nie jest tak jak w tradycji, ale zawsze już coś.

- Dziękuję mamo.

Przytulam ją. Tak bardzo ją kocham. Od zawsze się o mnie troszczy, ważne dla niej jest moje dobro. To ona pomogła mnie uratować i jestem jej za to wdzięczna, inaczej już dawano byłabym zamężna lub martwa.

- Chodźmy, już czas.

Idziemy po białym dywanie, ręce mi się pocą z nerwów. Podchodzimy do altany, gdzie Vincent mi się oświadczył. Jest ona ozdobiona białymi liliami i różami. Taki również mam bukiet. Gdy jestem tuż przed moim przyszłym mężem, cały stres zanika. Wiem, że teraz będzie tylko lepiej. Mama oddaje moją rękę Vincentowi i jeszcze go ostrzega. Przystępujemy do ceremonii. Oboje wygłaszamy przysięgę miłości, wierości i wytrwałości. Po oficjalnym zaprzysiężeniu udajemy się dalej do ogrodu, gdzie ułożone są stoliki  oraz prowizoryczny parkiet. Przyjmujemy życzenia od gości. Obiad, pierwszy taniec, ...
Po drugiej wszystko się kończy i udajemy się do sypialni. Oboje jesteśmy tak zmęczeni, że od razu zasypiamy.

9 tygodni później

Jesteśmy na badaniu i dziś dowiemy się, jakiej płci jest nasze maleństwo. Leżę na fotelu u doktora Adama.

Vincent trzyma mnie za rękę.

- Moje gratulacje, rośnie wam...

- Stop.

Adam nie kończy mówić.

- Chcę mieć niespodziankę.

- Mówisz to teraz, a ja już się szykowałem.

- Przepraszam kochanie, ale nie chcę znać jeszcze płci naszego dziecka.

Doktor może ci powiedzieć, ale nie mi.

- Dobrze, to później mi doktor powie.

- Oczywiście.

16 tygodni później

Vincent przygotowuje pokój dla małego szkraba. Ja oczywiście nie chcę nic wiedzieć. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, bo już niedługo urodzę.

2 tygodnie później

Właśnie urodziłam, jest to zdrowa córeczka, którą postanowiliśmy nazwać Clary.

5 miesięcy później

Mała rośnie i rozwija się prawidłowo. Owinęła sobie tatusia wokół palca. Ten jest na każde jej zawołanie. Vincent wiele mi pomaga. Nadal pracujemy w domu. Moja mama często pomaga mi zajmować się Clary i jestem jej wdzięczna, bo mam wtedy więcej czasu dla mojego męża. Żyjemy w spokoju. Vincent sam zajmuje się sprawami związanymi z jego mafią, a mnie to zupełnie nie przeszkadza. Kocham mojego Szefa Mafii.

Hej dziś już ostatni rozdział. Mam nadzieję, że wam się podobała ta historia. Bardzo wam wszystkim dziękuję, że byliście z bohaterami do końca. Czasmi brakowało mi weny do pisania albo brak czasu. Dzięki waszym komentarzo zawsze mówiłam sobie "napisz ten rozdział może ktoś na niego czeka" ale był też takie które demotywował człowieka. Zapraszam wszystkich chętnych do mojego opowiadania które wkrótce pojawi się na moim profilu. Dziękuję Emilii za to, że poprawiała moje błędy. Basi za wykonanie okładki i pewnemu chłopakowi za małą pomoc. Jeszcze raz wszystkim dziękuję.
~Wicia

Szef mafii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz