23.

20.9K 590 27
                                    

Pov. Vincent

Niedziela była bardzo spokojnym dniem, który spędziłem wraz z moim kwiatuszkiem. Był to leniwy dzień, ale ważny, bo byłem razem z Evelyn.
Tak dobrze mi się spało, dopóki Evelyn mnie nie obudziła. Chyba ją uraziłem, bo wyszła bez słowa. Pojechała wtedy z Tommy'm, więc zadzwoniłem do niego informując, żeby zawiózł ją do pracy. Powiedział wtedy, że rozumie i będzie miał na nią oko.

Teraz siedzę w swoim gabinecie i przeglądam umowy, które są mi potrzebne do następnego spotkania. Przyszła do mnie ta pusta laska, która próbuje mnie poderwać odkąd zaczęła tu swoją pracę. Mimo to nigdy nie zwracałem na nią uwagi. A dziś po głowie chodzi mi tylko Evelyn. Chyba się obraziła, bo nie odbiera telefonu.
Później do niej pojadę. Kupię kwiaty i powiem wszystko, co mi na sercu leży. Nie chciałem jej urazić. Oczywiście, że wolę aby była w domu, niż u kogoś pracowała. Jeśli chce tak pracować, to tylko u mnie. Nie będę musiał martwić się, że jakiś przydupas zechce do niej zarywać.

Koniec tych przemyśleń, czas wrócić do obowiązków.
Jest już 16, tym samym koniec pracy. Jadę do domu. Po drodze jeszcze kwiaciarnia. Tam kupuję najpiękniejsze kwiaty, jakie są. Musi mi przebaczyć. Jestem już w domu, idę się ogarnąć po całym dniu siedzenia w papierach. Biorę prysznic, ubieram się w czyste ubrania. Wsiadam do samochodu. Zajeżdżam jeszcze pod sklep, kupuję wino i coś do ugotowania. Zjemy razem kolację i porozmawiamy szczerze.


Pov. Evelyn

Nie wierzę. Jeszcze ich tu brakowało. Może nie odwiedzam ich często, ale nie musieli przyjeżdżać i to bez zapowiedzi. Wchodzę na górę, otwieram drzwi, po czym kieruję się do salonu, gdzie siedzą moi rodzice i rozmawiają pomiędzy sobą.
- Wreszcie się zjawiła nasza wyrodna córka, która się do nas nie odzywa - mówi ojciec.
No cóż, mamy mały konflikt. On cały czas uważa, że powinnam mieć chłopaka. A że nikt mnie nie chce, on ma dla mnie kandydata. Jest nim najgorszy chłopak jakiego kiedykolwiek poznałam. Żadna z dziewczyn ze szkoły go nie chciała. Nie dość, że brzydki, to charakter go nie ratuje. Jest zuchwały, wywyższa się ponad wszystkich, uważa się za jest lepszego od innych, podczas gdy taki nie jest. Nazywa się Conor. Mój ojciec zna się z jego ojcem. Obiecał mu, że kiedy nie znajdę narzeczonego, wezmę za męża właśnie jego syna.

I od dłuższego czasu kłócimy się o to, że chcę mieć swoje życie i za nie decydować.
- Witaj mamo, witaj tato. Czym sobie zasłużyłam na waszą wizytę?
- Tyle już cię nie widzieliśmy. Nawet nie zapytasz własnych rodziców, czy chcą się czegoś napić. Czym sobie na to zasłużyliśmy...
- Nie jestem przygotowana na waszą wizytę. Dopiero zrobiłam zakupy i gdy przychodzę do domu, widzę auto moich rodziców. Nawet nie zdążyłam nic zjeść.
- Córeczko, wykończysz się przez tą pracę. To przecież niedopuszczalne, żeby tak traktować swoich pracowników i nie pozwolić na posiłek.
- To nie tak, mamo.
- A czemu nie zjadłaś rano śniadania?
Gdy już chcę odpowiedzieć, słychać dzwonek u drzwi.

Szef mafii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz