11.Pragnienie

120 10 17
                                    


Elena

Dni mijały, pandemia wciąż trwała, a każdy człowiek miał obowiązek zostania w domu (no i oczywiście nosić maski).

Codziennie przychodził do mnie Damon, i tak jak obiecał, robił obiady i kolacje. Proponował także śniadania, ale uparłam się, by dał chociaż z tym spokój.

Oczywiście potrafił gotować.
Jedzenie było doskonałe! Boskie, bym powiedziała, ale byłam już przyzwyczajona do moich płatków śniadaniowych. Chociaż propozycja naleśników na śniadanie była bardzo kusząca, tym bardziej, że bardzo je lubiłam.

Oglądaliśmy właśnie jakiś program o najładniejszych kobietach. Być może wybierali miss.

Leżeliśmy wtuleni na kanapie i komentowaliśmy wygląd każdej kolejnej uczestniczki, a prócz tego dawaliśmy punkty w skali od jednego do dziesięciu. Byliśmy niczym jury.

- E tam, żadna z nich nie ma tego czegoś - usłyszałam głos Damona przy moim uchu, kiedy rozpoczęły się reklamy.

- Nikt ci się nie podobał - unikałam lekko głowę, by na niego spojrzeć. - Najwięcej punktów ile dałeś było cztery i to naciągane! - zaśmiałam się głośno.

- Tu liczyły się detale. Ty ich nie widziałaś?

- Przestań, były piękne - przewróciłam oczami. - Robisz to, bo jestem obok - czułam, iż go rozgryzłam. - Na pewno w głębi duszy uważasz, że są o wiele piękne niż mówisz.

- Szczerze? - spojrzał na mnie z intensywnością. - Widziałem o wiele ładniejsze - powiedzial nad wyraz szczerze.

- A co powiesz o mnie? Tylko bardzo szczery.

- Jesteś jak bogini. Masz takie śliczne, brązowe oczy, malutki, uroczy nosek - dotknął mojego nosa palcem. - A jak się uśmiechasz, to czuję jak moje serce przyspiesza - wziął moją rękę i położył sobie na klatce piersiowej, gdzie znajdowało się serce.

- Damon... - szepnęłam, chociaż nie wiedziałam co powiedzieć.

Często tak miałam.
To przez niego.

- Jesteś wyjątkowa, doskonała... - urwał, zerkając na moje usta. - Jesteś niemożliwa - musnął palcem moje wargi.

Nagle poczułam jego serce. Zabiło szybciej niż kilka sekund wcześniej.

Nie dałam mu dokończyć, ponieważ pochyliłam się nad nim i pocałowałam namiętnie.

Z każdym nowym dniem pragnęłam go coraz bardziej. Chciałam go poczuć, chciałam go dotykać i wić się pod nim.

Ciekawe czy on tego chciał...
Czy chciał mnie.

- A czy... - zawahałam się. - Czy może choćby przez chwilę... Czy kiedykolwiek... Czy mnie pragnąłeś?

Otworzył szerzej oczy.
Zszokowany patrzył na mnie, oddychając szybko.

Ilustrował moją twarz, przedłużając chwilę.

- Nie ważne, to było... - odsunęłam się od niego, wyswobodziłam z jego uścisku dłoni, a gdy chciałam wstać z kanapy, ponownie mnie złapał za rękę.

- Nikogo tak bardzo nie pragnąłem. Tak bardzo, że wszystko mnie boli - wbił we mnie wzrok. - Ale nie mogę zrobić tego z tobą przy pierwszej lepsze okazji, bo chcę być porządny, chcę zrobić to porządnie. Zasługujesz na coś innego niż tylko seks. Chcę, byś się nasycała, chłonęła, pragnę, byś doświadczyła najlepszego seksu ze mną. Chcę, żebyś zapamiętała go, chcę... - zwilżył wargi językiem. - Chcę ci dać to, czego nikt nigdy ci nie dał, chcę... - westchnął głośno. - Abyś krzyczała, że chcesz jeszcze więcej, chcę cię całować do utraty tchu...

Oddychał tak, jakby przebiegł bieg.

- Damon... - nie wiedziałam co powiedzieć.

Patrzyłam się w jego oczy, zastanawiając się nad jego słowami. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć na jego szczerą wypowiedź. Tym bardziej, że jego twarz stała się poważna. Dodatkowo jego oczy przez cały czas wpatrywały się prosto w moje, co mi nie ułatwiało sprawy.

************************************
Hejo! ❤️
Jak Wam się podobał? ^^
Za błędy przepraszam 🙏

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

Miłość w czasach pandemii || DelenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz