Dwie pijane gwiazdy

8.8K 272 12
                                    

RONNIE

Minęło parę godzin od wizyty Pauli (o której dowiedziałam się imię od Leonardo). Liczyłam, że tego dnia nic zwariowanego i dziwnego się nie wydarzy. Dzień zapowiadał się spokojnie. Po zjedzeniu ciastek, dzieci zajęły się zabawą w ogrodzie, Leonardo wrócił do pracy, a ja nadzorowałam dzieci wraz z Tatianą. W końcu jednak nadszedł wieczór, a dzieci musiały kłaść się spać. Zmęczona dzisiejszym dniem padłam dosłownie na łóżko w tym co miałam na sobie nie mając siły się przebrać, a co gorsza wziąć prysznic. Ociężale spojrzałam na zegarek. 22:42

- Zmęczona?- usłyszałam pytanie Leonardo, który wszedł do pokoju zamykając go 

- Tak.- odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc. Poczułam jak materac obok mnie się ugina pod ciężarem Leonardo po czym następnie przekręca mnie na plecy

- Może pora być troszkę się zrelaksowała.- powiedział zdejmując moje buty. Ugiął mi nogi w kolanie i rozszerzył kładąc je na materacu. Sam z siebie zdjął marynarkę, rozwiązał krawat i rozpiął pierwsze guziki koszuli. Podwinął moją sukienkę, dzięki której miał widok na moje nogi

- Co ty robisz?- zapytałam podnosząc głowę i patrząc na niego

- Cii, rozluźnij się.- szepnął nachylając się w stronę moich nóg. Wziął w dłonie prawą nogę i zaczął delikatnie całować ją od kostki w górę w wewnętrznej jej części. Zrobiło mi się gorąco, a on nie przestawał. W końcu dotarł do wewnętrznej części uda. Zaczął ją całować jednocześnie głaszcząc drugie udo. Całował, gryzł, zasysał. 

- Leo!- szepnęłam jęcząc i czując przyjemność, której nie czułam od bardzo dawna

- Pierwszy raz zwróciłaś się do mnie zdrobnionym imieniem. Lubię to, zwłaszcza z twoich ust.- powiedział po czym wrócił do całowania. Było tak dobrze. Nie potrafiłam opanować jęków przyjemności. Złapałam za włosy Leonardo i zaczęłam delikatnie za nie ciągnąć. Spojrzałam w dół gdzie widziałam czerwone ślady na wewnętrznej stronie. W końcu oderwał się w końcu od moich nóg i podsunął się do góry całując moje usta. Był on władczy ale jednocześnie namiętny. Tę wspaniałą chwilę przerwał nam...telefon, mój telefon

- Ktoś...dzwoni.- powiedziałam pomiędzy pocałunkami

- Niech dzwoni.- odpowiedział nie przerywając 

- A jeśli to coś ważnego?- zapytałam odsuwając głowę, a Leo westchnął głośno

- Tak.- odebrałam pozostając w pozycji jakiej byłam

~~ Ciao sorella! (Cześć siostrzyczko!) ~~ usłyszałam głos

- Alessandro?! Co dzwonisz o tak późnej porze? I co to za muzyka?!- krzyknęłam na niego zła

~~ Nie uwierzysz kto przyjechał tutaj. Nate Thompson przyjechał! ~~ krzyknął radośnie Alessandro

- Co do diabła Nathaniel Thompson robi w Los Angeles?! Gdzie wy w ogóle jesteście?!- zapytałam. Leonardo słysząc to imię poderwał się siadając na łóżku i pokazując bym włączyła głośnik co zrobiłam i także usiadłam poprawiając sukienkę

~~ Jesteśmy w klubie "Marigold".~~ powiedział po czym się rozłączył

- Z udanego wieczoru nici.- szepnęłam patrząc na męża

- Ubierz kurtkę, jedziemy po nich.- polecił co wykonałam. Założyłam kurtkę i buty, a Leo poprawił koszulę i krawat oraz założył marynarkę. Udaliśmy się do samochodu, gdzie mój mąż wpisał w nawigację nazwę klubu po czym ruszyliśmy

- Czemu mam wrażenie, że czegoś mi nie powiedziałeś?- zapytałam męża, który nie spuszczał oka z drogi

- Zapomniałem wspomnieć ci o jednym małym szczególe.- potwierdził moje przypuszczenia

- Chyba pora byś mi powiedział.- stwierdziłam

- Nathaniel Thompson to tak naprawdę Nathaniel Devon. Jest moim młodszym bratem adopcyjnym. Gdy miał 5 lat, jego rodzice zginęli w katastrofie lotniczej, a moi rodzice przygarnęli go.- wyjaśnił

- Ty i Nate jesteście braćmi?!- krzyknęłam zaskoczona.- Dupek nigdy nie wspominał o rodzinie.- szepnęłam do siebie

-A wy skąd się znacie?- zapytał tym razem Leo

- Poznałam go we Francji na parę miesięcy przed narodzinami Lily. Po jej narodzinach mieliśmy podjąć razem pracę nad nową piosenką wraz z Alessandrem. Piosenka okazała się hitem u nastolatków. Potem kontakt się utrzymał i zostaliśmy przyjaciółmi.- wyjaśniłam mu

- Wspominał coś o rodzeństwie z Francji. Pewnie mówił o was.- stwierdził Leo. Po 15 minutach zatrzymaliśmy się pod klubem "Marigold". Gdybyśmy nie przekupili ochroniarzy, nie weszlibyśmy do środka. Klub przesiąknięty był alkoholem oraz było pełno świateł i głośnej muzyki, od których głowa bolała. Poszukiwać mężczyzn długo nie musieliśmy, bo wokół nich zebrał się wianuszek dziewczyn...ich fanek

- Alessandro! Nathaniel!- krzyknęłam na nich i wtedy dopiero spojrzeli na mnie

- Ronnie!- krzyknął radośnie Alessandro próbując się podnieść jednak zaraz poddał się

- Co wy do diabła robicie?- zapytał zły Leonardo patrząc na brata i szwagra

- Leo! Mój starszy brat! Nic się nie zmieniłeś!- krzyknął Nate wstając z kanapy.- Ronnie, kochana. Teraz jesteśmy prawdziwym rodzeństwem. Jestem dumny!- krzyknął próbując mnie przytulić

- Poprzytulamy się kiedy wytrzeźwiejecie obaj. W tym momencie wychodzimy.- poleciłam podnosząc ledwo żywego Alessandro. Nie było go łatwo nieść zważywszy, że jest ode mnie większy i potężniejszy. Jednak w końcu wyprowadziłam go i ruszyłam pod samochód. Leo wpakował dwie pijane gwiazdy na tylne siedzenia samochodu po czym sam usiadł za kierownicą, a ja na miejscu pasażera. Ruszyliśmy w drogę do domu

- Sis, kiedy będzie dzidziuś?- zapytał pijany Alessandro

- Co to za pytanie?- zapytałam odwracając się do tyłu

- Założyłem się z Alessandro o to czy następna dzidzia będzie chłopiec czy dziewczynka.- wyjaśnił Nate.- Ja obstawiam dziewczynkę.- dodał zaraz

- A ja chłopca.- dopowiedział głośno mój brat.- Szwagier, weź zrób dzidzię chłopca. Nicko już jest, Lily za bardzo przypomina mi Ronnie.- poprosił Alessandro, a ja zrobiłam się czerwona na policzkach przypominając sobie sytuację sprzed telefonu. Leo musiał to zauważyć ponieważ uśmiechnął się do mnie 

- Jaka dzidzia będzie, taka będzie.- odpowiedział mu wpatrując się na drogę przed sobą

- Brat, weź zrób dziewczynkę. Chce mieć dwie małe Ronnie.- polecił mu tym razem Nate

- Możemy zmienić temat?- zaproponowałam.- Kiedy wróciłeś Nate?- zapytałam...szwagra. Dziwnie brzmi

- Dzisiaj po południu. Postanowiłam opić z Alessandro wasze małżeństwo.- odpowiedział Nathaniel

- A czemu nie zadzwoniłeś wcześniej?- zapytał Leonardo

- Niespodzianka.- odpowiedział głupkowato

Zaparkowaliśmy pod domem. Siłą wyciągnęliśmy naszych braci z auta i ruszyliśmy w stronę domu

- Spróbujcie mi obudzić dzieci tylko, a nie przeżyjecie jutrzejszego dnia.- zagroziłam gwiazdom

- Tak jest generale!- zasalutował mi Nate, a ja westchnęłam poirytowana. Rano się z nimi policzę. Zaprowadziliśmy ich na górę do pokoi gościnnych gdzie padli nie racząc zdjąć z siebie nawet ubrań. Zdjęłam mu kurtkę i buty z ledwością po czym pozostawiłam. Zgasiłam światło i wyszłam zamykając drzwi. 

Zanim się pojawiłeśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz