Gala

8.2K 297 39
                                    

RONNIE

Nadszedł dzień gali. Dzień, w którym po raz pierwszy od pięciu lat zobaczę ojca i całą rodzinę. Dzień, w którym wraz z Alessandro wykrzyczymy wszystko w twarz. Te wszystkie kłamstwa i zatajanie prawdy. Od rana szykuję się na ten wieczór

- Denerwujesz się?- usłyszałam głos mojego męża, którego dłonie oplotły mnie od tyłu w talii

- Trochę.- odpowiedziałam szczerze dotykając jego dłoni

- Będzie dobrze.- pocieszył mnie całując w szyję.- Alessandro przyjedzie z moimi rodzicami. Nie mogę się doczekać ujrzeć minę twojego ojca kiedy zobaczą ciebie tam. Ze mną.- stwierdził 

- Obawiam się spotkania z dziadkami. Przez 5 lat nie utrzymywałam z nimi kontaktu. Boję się, że mogą mieć to nam za złe.- oznajmiłam

- Wątpię.- odparł nieprzejęty tym

O godzinie 19:30 byliśmy już w pełni gotowi do wyjścia. Leonardo przystojnie prezentował się w swoim garniturze, który opinał jego mięśnie ramion. Lily była zachwycona moją suknią

- O 20:30 dzieci mają być w łóżkach. Mogą obejrzeć jakąś bajkę, byle by byli w łóżkach. Nie dawaj im słodyczy pod żadnym pozorem.- mówiłam Tatianie, która uważnie słuchała moich uwag

- Dobrze pani Devon. Dopilnuje tego.- zapewniała opiekunka

- Kochanie, musimy już wychodzić.- oznajmił Leonardo żegnając się z dziećmi. Szybko pocałowałam dzieci w czoło i ruszyłam w kierunku wyjścia z pokoju. Przed hotelem czekał na nas już samochód z kierowcą, który otworzył nam drzwi

Droga minęła nam w ciszy, a po 20 minutach dotarliśmy pod wskazany adres. Pierwszy wysiadł Leo, po czym pomógł mi sam wysiąść. Wielu fotografów i dziennikarzy stało pod budynkiem robiąc zdjęcia i prosząc o krótki wywiad. Niektórzy to byli wręcz nachalni. Weszliśmy do budynku zdejmując nasze płaszcze i oddając do szatni, po czym udaliśmy się na salę, gdzie znajdowało się już mnóstwo osób. Nasze przybycie wywołało nie małe poruszenie. Wszyscy patrzyli na nas uważnie

- Czemu oni tak na nas patrzą?- zapytałam szeptem Leo ściskając jego ramię

- Nasz świat obiegła już wiadomość o naszym ślubie. Wszyscy są ciekawi kim jesteś.- odpowiedział tym samym tonem, co mnie trochę uspokoiło. Zaraz potem wszyscy powrócili do swoich poprzednich zajęć

- Kogo moje stare oczy widzą. Przecież to Leonardo Devon.- odezwał się mężczyzna po sześćdziesiątce. W jego głosie dało się usłyszeć hiszpański akcent. Przywitał się z moim mężem uściskiem dłoni.- Ile się nie widzieliśmy?- zapytał

- 3 lata.- odpowiedział Leonardo.- Chcę panu przedstawić moją żonę. Veronica Devon. Kochanie, to jest Matteo Acosta, boss spółki Brown Bear.- przedstawił nas. Matteo ucałował moją dłoń jak prawdziwy gentelman

- Miło mi pana poznać.- powiedziałam z uśmiechem

- Mnie również.- potwierdził. Zaczął mi się uważnie przyglądać, co mnie lekko zaniepokoiło

- Coś nie tak?- zapytałam zmieszana

- Wybacz mi, ale jesteś do kogoś bardzo podobna.- wyjaśnił.- Kobiety, która kiedyś była na takiej gali i miała podobny naszyjnik.- kontynuował

- Ma pan pewnie na myśli jej matkę.- zorientował się Leonardo

- A kimże ona jest?- zapytał zaciekawiony Acosta

- Claude Castellano z domu Lacroix.- odpowiedziałam. Oczy Matteo rozszerzyły się zszokowane

- Niemożliwe. Jesteś córką Claude.- szepnął niedowierzając.- Ty żyjesz.- dodał

Zanim się pojawiłeśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz