- Tak..Mógłby...- mruknął Val patrząc na dość wysokiego na swój wiek chłopaka w sweterku. Było widać, że pochodził z dobrego domu. Idealnie ułożone włosy, ładne ubrania, drogi zegarek na ręce, no i mocne, męskie perfumy które było dobrze czuć z odległości.
- Jay! Kolega do Ciebie!- krzyknął Kurt, tym samym dając Valowi do zrozumienia, aby puścił Jaya. Nie mogą przecież budzić podejrzeń u kogokolwiek, nie? Trafiliby do więzienia za gwałcenie i wykorzystywanie brata w różnych seksualnych usługach, na które Jay się nie zgadzał. Val i Kurt byli po prostu obrzydliwi.
Jay słysząc to odsunął od siebie Vala który mocno gryzł jego skóre na ramieniu i na boku szyi. Pozostawił po sobie coś na wzór malinek, wiadomo, nie były one mocno widoczne, były to takie łuki. Val po prostu przysysał się ustami do jego szyi i go tam gryzł. Wiecie jak on się kurwa ucieszył gdy ktoś do niego przyszedł? Kurwa prawie się popłakał ze szczęścia, że uniknie kolejnego gwałtu.
Ubrał swoją koszulkę, po czym zbiegł na dół, Kurt wyminął go jedynie karcąc go wzrokiem i wrócił na górę. Jay widocznie przerażony podbiegł do Matthew i uśmiechnął się do niego lekko. Tylko na tyle mógł się zdobyć po czymś takim.
- H-Hej Matthew..O co chodzi?- zapytał, będąc już w zasadzie o krok od płaczu. Wystarczyłoby że Matthew by się go zapytał, co sie stało.
- wysłali mnie tu z pizzerii...Nie musisz dawać kasy, okazało się, że wujek Devona jest właścicielem pizzerii, więc dostaliśmy ogromną pizze za darmo..- mówiąc to, Matthew poprawił włosy dłonią. Widział, że coś jest nie tak. Jay wyglądał, jakby właśnie zobaczył, jak ktoś morduje mu rodziców.
- co jest, kundelku?- zapytał Matthew pieszczotliwie. Położył dłoń na ramieniu Jaya, który natychmiast po tym pytaniu się rozpłakał zakrywając twarz dłońmi.
- zabierz mnie stąd, błagam Cię- szepnął mulat po czym oparł się czołem o jego klatke piersiową, tym samym się do niego przytulając. Gdyby tak dalej szło, Jay zapewnie za parę lat takiej męczarni popełniłby samobójstwo. Cholera, jego bracia kazali mu jeść chrupki z ich spermą, a rodzice o tym wiedzieli i na to pozwalali!
- Jay..- odezwał się jedynie MacDell, patrząc na chłopaka lekko z góry, no był wyższy od Jaya. Chłopak nie odzywał sie już, po prostu wtulał sie w Matthew nie chcąc się wcale odsuwać. Serduszko Matthew właśnie roztopiło się z lodu, a jego zimne uczucia do Jaya właśnie się zmieniły. Postanowił mu pomóc, chociaż jeszcze nie wiedział, z czym...
CZYTASZ
• Bezpański Pies • Jaytthew - Big Mouth
Teen FictionUWAGA! Zamieszczone zwroty mogą urazić poszczególnych czytelników. Jeżeli nie akceptujesz wyrazów rasizmu, homofobii, wulgaryzmów, przemocy, oraz antysemityzmu - nie czytaj tego. Z resztą, Big Mouth również nie oglądaj. To małe miasteczko niedaleko...