One(pół roku wcześniej)
Krzątałam się po moim nowym domu bez jakiegokolwiek celu, od czasu do czasu zawadzając o pudła, które walały się po całym mieszkaniu. Nie chciałam aby ktoś, a mówiąc ktoś mam na myśli jedenastu facetów z ekipy remontowej, pomagał mi z moim mieszkaniem. Od zawsze byłam samodzielna, nie potrzebowałam żadnej pomocy, a już na pewno nie pomocy mężczyzn, nie przepadałam za nimi z wielu powodów. Jednym z takich przykładów był Josh, mój przedszkolny chłopak. Mama mówiła, że byłam w nim zakochana( w co oczywiście nie wierzę) a on wybrał swoją perkusję. Następnym chłopakiem, który złamał mi serce był Douglas Lee Poynter czyli wokalista McFly. Jednak osobą, która kompletnie obrzydziła mi płeć przeciwną był mój ojciec. To nie tak, że nie kocham ojca, wręcz przeciwnie od zawsze byłam córeczką tatusia i jego wymarzonym synem, właśnie dobrze czytacie byłam wymarzonym synem dla mojego taty. Czasem słyszałam jak kłócił się z mamą, że wolałby mieć syna, który zostanie prawnikiem, wyemigruje do Stanów i założy firmę, do której w kolejkach będą ustawiać się gwiazdy światowego formatu. Zawsze kreował mnie na chłopaka, zapisał na zajęcia piłki nożnej, na karate i na lekcje gitary elektrycznej. Jest jeden powód dlaczego lubiłam lekcje gitary. Jest nim Niall Horan, wychudzony, smętny blondyn, jeden z wokalistów popularnego One Direction i mój „najlepsiejszy" przyjaciel na całym bożym świecie rzecz jasna. Nawet nie wiem kiedy moje nogi zaprowadziły mnie do przestronnej kuchni. Zaczęłam nucić sobie piosenkę, która akurat leciała w radiu i tanecznym krokiem podeszłam do lodówki wyjmując z niej rzeczy potrzebne na spaghetti. Moje popisy kulinarne przerwał dzwonek do drzwi, na początku oczywiście nie otwierałam myśląc, że to może moi nowi sąsiedzi przyszli powitać nowego wroga. Ku mojemu zaskoczeniu dzwonek nie ustawał i w międzyczasie doszło do niego mocne pukanie. Przeklęłam osobę, która zaraz będzie płaciła za moje nowe drzwi. Wytarłam szybko ręce i w mgnieniu oka znalazłam się pod nimi. Nie zwracając uwagi jak źle wyglądam, przekręciłam zamki i nagle zobaczyłam mojego najlepszego przyjaciela ubranego w strój malarza, w śmiesznej czapeczce z gazety i butelką wina w ręku. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej wskoczyłam na niego i zaczęłam składać mu tysiąc całusów na policzkach. Minęło tyle czasu odkąd ostatni raz widziałam się z Niallem. Kiedy wreszcie moja ekscytacja opadła chłopak postawił mnie na ziemi i wszedł do mieszkania. Nic się nie zmienił, oprócz tego, że nie miał już na zębach aparatu i szczerzył się jak głupi.
-Witam moją piękną studentkę ASP, czy mogę potowarzyszyć pani dzisiejszego dnia. Jednak jeśli panienka mi nie pozwoli, oczywiście się wproszę, więc pomiń sobie swoje kąśliwe uwagi i wyjmij dwa kieliszki do wina-jego głos się wcale nie zmienił, mówił tak szybko, że nie mogłam go zrozumieć.
Chwyciłam chłopaka za rękaw i zaprowadziłam do mojej kuchni, sadzając go na stołku barowym przy wysepce. Nie mogłam przestać się uśmiechać, owszem wiedziałam, że Horan przebywa teraz w Londynie jednak nie sądziłam, że wpadnie do mnie już pierwszego dnia mojego pobytu. Wyjęłam z szafki dwa plastikowe kubki stawiając je przed zdziwionym nosem chłopaka, który po chwili wybuchnął śmiechem.
-Cóż będziemy pić wino z plastikowych kubków, przeznaczonych do kawy z automatu? Naprawdę nie masz nic lepszego-spytał drwiąco blondyn obracając między palcami korek od wina.
-Zawsze możesz zabrać swój irlandzki tyłek z mojego mieszkania, udać się do jakiegoś sklepu i wrócić ze szklankami wykonanymi z najdroższego szkła jakie mają w Lodynie, bo jesteś pieprzoną gwiazdą, która nie wypije z plastikowego kubeczka-powiedziałam całkiem poważne, jednak kiedy Niall zaczął się na mnie patrzyć oboje zadrwiliśmy z siebie i wróciliśmy do poprzednich czynności.
Chłopak zaczął rozlewać wino do naszych wykwintnych szklanek, ja natomiast zabrałam się za skończenie spaghetti. Pozwoliłam Niallowi rozejrzeć się po moim mieszkaniu, nawet nie wiecie jak ogromne było jego zdziwienie kiedy powiedziałam mu, że samodzielnie skręciłam każdy mebel. Blondyn zaproponował, że obejrzymy razem jakiś film ponieważ widzi, że mam ich pokaźną kolekcję. Gotowanie było czymś co lubiłam, było moją pasją, którą dzieliłam razem z moją mamą, czasem kiedy o tym myślę zaczynam za tym tęsknić. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, ale szybko ją starłam. Chwyciłam w dłonie dwa talerze z jeszcze parującym daniem i skierowałam się w stronę salonu, gdzie mój przyjaciel zdążył już włączyć jakiś film, usiedliśmy na podłodze i przez pierwsze kilka minut udawaliśmy zainteresowanie filmem, jednak w każdym z nas kipiała chęć wykrzyczenia co działo się u nas w ostatnim czasie.
-Wiesz, że jestem w zespole prawda?- wypalił nagle chłopak.
-Tak? Naprawdę, och kochany tak bardzo Ci gratuluję, ciekawe kto był z Tobą na przesłuchaniu do X Factora..ahh czekaj, to byłam ja!- odpowiedziałam drwiąco.
-Naprawdę dużo rzeczy się u mnie zmieniło, dorosłem, zacząłem dostrzegać jak daleko dotarłem, zdaje sobie sprawę, że mam wokół siebie ludzi o których nawet nie marzyłem. To co zrobiłem to chyba największy życiowy sukces wiesz Megs, ale codziennie budzę się z myślą, że nie mam się tym wszystkim z kim dzielić-zaczął mówić patrząc w spaghetti, nie chciała mu przerywać więc siedziałam cicho dłubiąc widelcem w swojej porcji-Cieszę się, że postanowiłaś przyjechać do Londynu, Irlandia od zawsze kojarzyła mi się z Tobą, a ja od zawszę tęskniłem za Irlandią-mówiąc te słowa patrzył na mnie.
-Też za Tobą tęskniłam Niall, nawet nie wiesz jak bardzo-uśmiechnęłam się ciepło- U mnie nie wydarzyło się tak wiele.. Co u chłopców?
-Ohh tak Megs, musisz ich poznać. Oni są spragnieni poznania Ciebie, chyba najbardziej Louis, ponieważ za każdym razem kiedy o tobie wspominam mówi, że mam Cię tu ściągnąć bo chcę poznać osobę, która je tyle samo co ja i której oddałbym swoją porcję jedzenia-nigdy nie widziałam, żeby się czymś tak ekscytował.
-Z wielką przyjemnością ich poznam, mam zacząć piszczeć czy krzyczeć, a może zacząć śpiewać waszą piosenkę jak zobaczę tę cudowną piątkę-chciałam pokazać, że naprawdę się cieszę, jednak od środka zjadał mnie stres.
-Bądź sobą, pokochają Cię, Megan Ciebie nie da się nie pokochać. Jeśli ja Cię pokochałem dla nich będzie to kwestią kilku minut-powiedział, a ja widziałam w jego oczach szczerość.
Niall chciał postawić swój talerz na stoliku obok, jednak kiedy szkoło dotknęło talerza rozypalo się na drobne kawałki, a nogi stolika rozjechały się w różne strony.
-Cóż Nelson, następnym razem schowaj swoją zasraną dumę w kieszeń i wynajmij ekipę remontową.
Kiedy skończył to mówić, zdałam sobie sprawę jak bardzo brakowało mi mojego najlepszego przyjaciela, który był moją wyrocznią dobra i zła, moim aniołem stróżem. Nawet nie wiem kiedy usnęłam, ale czułam, że silne ramię blondyna owija się wokół mojej talii i wiedziałam, że to będzie dobry sen.
YOU ARE READING
You are my oxygen
FanfictionCo się stanie kiedy w życiu pięciu chłopaków pojawi się drobna,żywiołowa,seksowna,inteligentna i zarazem irytująca dziewczyna. Czy wniesie coś w ich codzienność? Kim stanie się dla jednego z nich. Ile będzie w stanie poświęcić aby zdobyć chłopaka,kt...