Pięć "Ja mogę ją zawieźć"

120 5 0
                                    

Wróciłam do pokoju pełnego moich nowych przyjaciół, Eleanor i Louis kłócili się o coś. Była to na tyle poważna kłótnia, że Zayn dał mi sygnał żebym nie podchodziła i tak też bym zrobiła, gdyby wołanie przez parę mojego imienia nie nasiliło się.

-Megs czy możesz tu pozwolić? Strasznie zależy nam na Twojej opinii, a wydaje nam się, że jesteś bezstronna- powiedział Louis z nadzieją w głowie.

Kiedy podeszłam bliżej dostrzegłam na stole stos zdjęć chłopaków w różnych ubraniach, pojedyncze szkice projektów leżały w nieładzie. Nie wiedziałam za bardzo w czym mogę pomóc, ale wiedziałam, że jest to dość poważna sprawa do Elounor ponieważ, wyglądali jakby od tego zależało ich życie.

-Co tu się dzieje?- nagle do pokoju wszedł Niall ze zdziwioną miną-Wasze krzyki słychać na całym tarasie.

-Więc nasi przyjaciele postanowili postawić Twoją przyjaciółkę jako wyrocznię w ich kłótni na temat naszych strojów na trasę-powiedział Liam w pół próbując być poważnym, a w pół nie mogąc powstrzymać śmiechu.

Kiedy Louis, Eleanor i Megan głowili się nad naszym scenicznym wizerunkiem reszta oglądała telewizję, nawet Harry, który postanowił do nich dołączyć, zaczął śmiać się oglądając program „25 wpadek". Nagle Louis wydał z siebie triumfalny odgłos, oznaczający chyba, że skończyli pracę. Megan poprawiła swojego niesfornego koka na głowie, którego zrobiła podczas pracy. Wyglądała cholernie uroczo z ołówkiem za uchem, czerwonymi policzkami i plamami po flamastrach na rękach.

-Słuchajcie, Megan jest cudowna i naprawdę zaczynam się zastanawiać czy nie potrzebujemy nowej stylistyki, bo to co ona stworzyła w przeciągu tej godziny to istny DiCaprio- zaczął wychwalać Louis.

-Chyba Da Vinci, co się tak patrzycie tak tylko mówię- kiedy Harry to wypowiadał, zdziwienie każdego w pokoju było ogromne, ponieważ odkąd Megan pojawiła się u Tomlinsona unikał jej jak ognia. No cóż nie wszyscy wiedzieli o spotkaniu na tarasie.

-Dziękuje bardzo, kochanie co ja bym bez Ciebie zrobił- zadrwił kpiąco Loueh i poprosił wszystkich o ciszę, żeby Megan mogła przedstawić projekty, jakie stworzyli.

Stanęła na środku pokoju, a wzrok każdego spoczął właśnie na niej. Wszyscy uśmiechali się do niej bardzo szczerze i dopiero wtedy poczuła, że może być sobą. Spojrzała na Nialla, który mrugnął do niej a ta z cichej i spokojnej myszki, która weszła do tego domu, stała się tą Megan, którą znał i pragnął przedstawić znajomym. Dziewczyna chodziła gestykulując po pokoju, robiąc jakieś poprawki. Ustawiała każdego z chłopców, mierzyła dokładnie jego wymiary, słuchała uwag i próśb. Podjęła się zrobienia wstępnych szkiców ich ubrań. Miała przy tym mnóstwo zabawy, chłopaki chodzili po pokoju jak modele, a dziewczyny były w jury. Jedyną osobą, co chyba nie będzie dla was nowością, która nie ruszyła się z fotela był Harry, patrzył na to wszystko, uśmiechając się od czasu do czasu. Eleanor po pokazie mody postanowiła przynieść wino i ciasto, które upiekła razem z Louisem. Niewiadomo kiedy Megan zorientowała się, że jest już dość późno. Wiedziała, że każdy z jej towarzyszy wypił przynajmniej lampkę wina i nie chciała prosić ich o podwózkę. Chwyciła z torebki swój telefon jednak głos Louisa przerwał jej zamierzenia.

-Gdzie Ci się tak śpieszy Megan, jest dopiero dziesiąta, jeśli chcesz możesz tak jak wszyscy zostać na noc, to dla nas nie jest problem.- ciepły głos przyjaciela próbował zatrzymać Megan na noc, a każdy ze znajomych popierał go w tym pomyślę

-Louis, kochani, naprawdę chciałabym zostać, było mi bardzo miło, jednak jutro mam wykłady z samego rana, a nie chciałbym się spóźnić, lub co gorsza pojawić się skacowana na wykładach, obiecuję, że jak tylko będzie okazja powtórzymy ten wspaniały wieczór.- naprawdę nie chciałam wracać do domu, zżyłam się z nimi przez ostatnie kilka godzin.

-No cóż, Megs trochę wypiłem i nie jestem w stanie Cię zawieść, zamówię Ci taksówkę i jak tylko będziesz w domu masz dać mi znać.- usłyszałam trochę wesoły głos Nialla i już miałam odpowiedź kiedy drugi zachrypnięty głos mi przerwał.

-Ja mogę ją zawieźć, nic nie piłem a i tak już miałem się zbierać..-wszyscy zakrztusili się powietrzem, wszyscy wyczekiwali mojej odpowiedzi.

-To chyba nie jest dobry pomy..-nagle wtrącił się Niall.

-Nie w porządku, wezmę tylko swoje rzeczy i skorzystam z łazienki.- byłam w szoku, ale moje drugie „ja" właśnie tańczyło swój mały taniec zwycięstwa, kiedy moja pierwsza ja trzęsło się ze strachu.

You are my oxygenWhere stories live. Discover now